..właściwie nie tyle piaskowa, co mózgów :) Dopadło mnie bolesne tworzenie z nadmiarem pomysłów. Dlaczego bolesne? bo jak się ma za dużo pomysłów na jeden projekt, to zamiast pięknie zapowiadającego się elementu garderoby pojawia się... choinka (bo tak świątecznie wystrojony mi kawałek sweterka wyszedł), a kto lubi się w choinki ubierać? no ja nie... idea była dobra, ale nie na ten projekt, nie dla tej włóczki, albo właściwie powinnam rzec idee były trzy, wszystkie godne tej włóczki, ale po warunkiem, że w trzech różnych projektach by wystąpiły... no i mamy klops, tego koloru mam tylko i aż 4 motki, czyli nie ma co liczyć na 3 sweterki (jeszcze się nie nauczyłam cudownie sznura w rękach rozmnażać.. ale nadzieją żyję!).
Nie znoszę pruć, by znów zaczynać, nie znosi też tego wełna.. No jakaś taka szczuplejsza jest po każdym pruciu, jakby energię i urodę każdym pełnym gwałtu wyciąganiem jej z robótki traciła, więc postanowiłam sprawiedliwie wszystkie cztery posiadane motki podczas testów "nowego" użytkować... i powstały cztery różne koncepcje, niby tego samego, ale jednak nie do końca... wersje były krótkie, na szczęście, bo od samego początku niezbyt udane...
Rzuciłam w kąt... sprzątanie nie pomogło, mycie garów nie pomogło... składanie ciuchów w szafach i wczorajsze wieczorne spa również zawiodło...Pomyślałam, "wyrzucę dziada!", ale zaraz do mnie dotarło, że to przecież nie sznura wina, że matkę ma nieudaną... że mu źle mówię co ma robić, no bo przecież sznur się stara, słucha mnie jak należy, skręca się tam gdzie powinien, dziury pokazuje gdzie mu nakażę, to nie jego wina, a moja. No głupia matka i już. Do szafy schowam i uratuję przed unicestwieniem pewnym!
Dzień był koszmarny dzisiaj, niby nic strasznego, ale okropnie nie lubię tak czasu trwonić, jak wiem, że mogę go lepiej wykorzystać, a sama sobie stoję na przeszkodzie... i się tak od ścian odbijam. Połówek daleko, kota jakaś marudna, a ja mam jeden z tych dni, że bez kija nie podchodź, tylko że nie ma żywcem nikogo, kto by chciał się na tego kija napatoczyć...
Z tej czarnej rozpaczy odpaliłam skrzynkę z mailami, czymś głowę zajmę, bo przecież nie odpiszę, bo się do tego dziś nie nadaję, a tam miła niespodzianka... mail od Drogiej Testerki. Od kilku dni dzielnie przekręca i krzyżuje oczka i dodaje bąbelki, na bieżąco podsyłając mi przecudne raportujące zdjęcia. Po jednym takim mailu ze zdjęciami uświadomiłam sobie, że jej zazdroszczę, bo sama bym sobie takie Nelumbo zrobiła, no mam chęć i już. Na co Testerka Droga beztrosko odpowiedziała: "to sobie zrób!"...
Żarówa nagle pod kopułką zabłysła, jakby silnik w środku zaturkotał i dymek uszami wyszedł... WIEM! zrobię sobie piaskowe Nelumbo!!!
I tak oto przed dwoma godzinami nabrałam oczka i lecę, pomalutku, niespiesznie.. widzę to w końcu! widzę! I czuję, że będzie to dokładnie to, czego potrzebuję... dziękuję Ci droga M. za tę niebywałą inspirację! :D
Oto Nelumbo-nie-Nelumbo w pierwszej odsłonie...
Plan jest taki: Zabieramy z Nelumbo to, co najlepsze, wrzucamy na większy drucik, dodajemy trochę tu trochę tam.. na koniec przyszyjemy guziory (taaakie piękne!) i będzie idealnie!
Widzicie to?
Pozdrawiam ciepło z piaskowo - mózgowej burzy z happy endem :D
Burzę uwielbiam. A w takiej postaci co prezentujesz równie mocno. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kiedy pokażesz większe kawałki. Bedzie wyglądać pięknie, ja już widzę. ^^
cieszę się, że trafiłam ma wizjonerkę równą sobie :D ja tam widzę już nawet kieszonki :D
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Ja to widzę :) I też Nelumbo chcę! Czekam na wzór :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia, Marta
Na Nelumbo trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać, musimy pozwolić wykazać się testerkom :D
UsuńNiezbyt jeszcze świadoma szybko weszłam na rav z nadzieją że zakupię sobie wzór...ale na to chyba nieco za wcześnie...ale czekać warto ;)
OdpowiedzUsuńBędzie pięknie,ja już to widzę :)
Odrobinkę za wcześnie... drogie testerki zaczęły podczas majówki sprawdzać i plewić wzór z błędnych chwastów, troszkę to jeszcze potrwa :D
UsuńAsiu, fanką Twego Nelumbo jestem od pierwszej wzmianki, od pierwszego wejrzenia zapałałam do niego spontaniczną miłością, zdradź chociaż tylko jak długo trzeba będzie jeszcze czekać:) Podkręcasz atmosferę , oj podkręcasz:-) A piaskowa wersja miodzio, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że raczej nie będzie go na Dzień Dziecka, ale kilka dni po to już na pewno, jak wszystko dobrze się ułoży :D Także, cierpliwości :D
UsuńInspiracje chodzą różnymi drogami... Czasami tak zakręconymi jak "elongated nupp" ;) Wystarczy puścić to oczko luzem i, proszę, jak apetycznie wychodzi :)
OdpowiedzUsuńOwszem, uwielbiam strykturę jaką daje to niepozorne oczko, i przyznaję, jestem na etapie, w którym mam ochotę dodawać tego nupka do każdego projektu.Fascynacja bąbelkami trwa ;D
UsuńZnam ten ból tworzenia pomysłu, oj znam ja dobrze. Od wielu dni rodzę w bólach pomysł koralikowej torebki i nijak jej wymyślić nie mogę.
OdpowiedzUsuńA Twój piaskowy Nelumbo zapowiada się rewelacyjnie!
Ból tworzenia jest tą niezbyt przyjemną częścią całego procesu, ale jeśli ostatecznie doprowadzi do fajnego końca, warto się pomęczyć.. parę ładnych miesięcy rodziła mi się w bólach idea Nelumbo i widzisz jaki jest efekt, i na Twoją torebkę znajdziesz pomysł, tylko nic na siłę :D
UsuńPowodzenia!
Słomiany stan służy kreatywności :) Piaskowy Nelumbo zapowiada się świetnie, podoba mi się ten kolor. Cieszę się, że mogę z powrotem, na bieżąco śledzić Twoje poczynania :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że wróciłaś do "nadawania" :D
UsuńJak Ci tam? była już meliska na szczycie wulkanu? czy jeszcze przed Tobą? :D
Ściskam gorąco!
Jeszcze nie, póki co jestem naćpana świeżym powietrzem i upita najczystszą na świecie wodą, co dyskwalifikuje mnie do pójścia na szczyt wulkanu (jeszcze mi się w głowie kręci:). Jak tylko przyzwyczaję się do tych warunków, wdrapię się na jakiś i wypiję meliskę na Twoje zdrowie, możesz być tego pewna! :)
Usuńnelumbo to pierwszy chyba wzorek nad ktorego zakupem sie zastanawiam.... tylko prosze o dodanie do niego przepisu na rozciaganie doby ;D Zapowiedz piaskowego jest bardzo interesujaca ;D pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńNiestety, ale na rozciąganie doby patentu jeszcze nie znalazłam, ale jak tylko mi się uda - podzielę się tym! możesz być pewna :D
UsuńKibicuję Testerkom i nieco poganiam :)
OdpowiedzUsuńhaha, ja też Testerki trochę poganiam, bo się nie mogę doczekać tych nowych Nelumbków :D Ale Ty chyba jeszcze jednego sweterka nie skończyłaś... czy się mylę i przegapiłam?
UsuńŚciskam!
Bywam zachłanna tylko i wyłącznie w dziergaczej materii. Nigdy nie jest tak, że coś kończę i dopiero zastanawiam się nad kolejnym projektem, wiem to w trakcie. Brnę do końca z radością na nowe ;) Nie mam też kilku "rozgrzebanych" robótek, nie lubię tego. Ściskam rownież, dziergając ochoczo trzecią wersję streetowej, wierzchniej warstwy kieszeni. Coś to malabrigo złośliwe jakieś ;)
UsuńCzyżbyś trafiła na chimeryczną i rozkapryszoną Księżniczkę Playę? ;)
UsuńNa kaprysy arystokracji najlepszy jest upór Rękodzielnika, nie poddawaj się i brnij do przodu!
Po kieszonce to już z górki będzie, jak się lubi rękawki ;D Trzymam kciuki!
Nieeee..... jeszcze nie widzimy, ale mam nadzieję, że niebawem ujrzymy :) Asiu - włącz turbo-doładowanie bo ciekawość mnie nadgryza :)))
OdpowiedzUsuńTurbo doładowanie? to przy tej wełnie raczej niemożliwe.. taka piękna jest, no to ten proces tworzenia jej przeciągam, żeby się nią do woli nacieszyć :D
UsuńWczoraj miałam dłuższą przerwę i zajęłam się kolorowym gotowaniem :D
A ja poczekam sobie:)
OdpowiedzUsuńmiło mi bardzo :D
UsuńCzasami chodzimy wkolo szukając rozwiązania, a najprostsze wyjscie mamy pod samym nosem. Masz rację z tą włoczką, że po pruciu nie jest taka sama. Ale żebys wiedziała ile przeżywa u mnie jeden kłębek włoczki, po kolejnych nieudanych podejsciach do drutow. Może też powinnam wrzucic go na szydelko i oszczędzic mu tortur? Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńZłote słowa, Beato! prawda, że nie jest? marnieje w oczach po każdym pruciu...
UsuńAbsolutnie nie rzucaj, rób przerwę i wracaj do szydełka jak czujesz zmęczenie, ale nie rezygnuj :D ja dziergam tyle lat, a wciąż zdarza mi się bolesny początek z pruciem :D głowa do góry!