piątek, 31 lipca 2015

Letnia wyprzedaż!


Krótko będzie dzisiaj.. 

Coś się kończy (lipiec), coś się zaczyna (sierpień... i ciekawe co jeszcze?!)

Z tej jakże uroczej okazji wszystkie z dotychczas opublikowanych przeze mnie wzorów na swetry damskie dostępne są od dziś w niższej (-20%) cenie, do 2 sierpnia włącznie... 

A propos końców i początków.. kolejny sweterek zszedł z drucików i z radością wyglądam następnego.. Czy to już choroba, czy jeszcze zdrowie? ;)

Słonecznego weekendu Kochani!

środa, 29 lipca 2015

Dorset Cliffs

Lato osiągnęło swój punkt kulminacyjny, wakacje dotarły do półmetku, co z wyjątkowym smutkiem odnotowuję każdego dnia, ciut wcześniej obserwując zachód słońca niż jeszcze kilka dni temu.. Dni są coraz krótsze, chłodniejsze, u mnie właściwie do złudzenia przypominają jesień.. Ale ja się nie dam tak łatwo szarudze z równowagi i dobrego (względnie!) nastroju wyprowadzić. Kolorami sobie świat poprawiam i osładzam! 
A skoro już o wakacjach mowa, moje czerwcowe wakacje, oprócz niezwykle barwnych wspomnień, obrodziły w niezwykle barwnego motyla. Szal inspirowany jednym z pierwszych, magicznych widoków jakie przyszło nam zobaczyć z promu podczas podróży do UK. Klify w Dorset, zjawiskowe, śnieżnobiałe, monumentalne, a jednocześnie bajkowe, otulone ciepłym światłem popołudniowego letniego słońca.. Piękny to widok, niezwykle malowniczy, bielą i zielenią wymalowany. Jeśli jadąc na te wakacje miałam jeszcze jakieś wątpliwości co do tego, jak mój szal ma wyglądać, to jedno spojrzenie rzucone wtedy na ten przepiękny krajobraz, jaki się przed nami pojawił, wystarczyło, by je przepędzić w siną dal. 

Na cześć tego miejsca, tych wakacji, tych wspomnień, powstał on, szal doskonały, wielki, ciepły i barwny jak motyl. 

Poznajcie
 DORSET CLIFFs








Wybaczcie... czasem mnie ponosi ;) (no bo ileż można słuchać o tym, że ma się "brzuchola" wciągnąć! jakiego brzuchola, ja się pytam?! ;) )




Ha! widzicie jakie mam cudne kolczyki?! Dostane, ręcznie wydziergane przezdolnymi łapkami (EDI dziękuję!!!!!!!), śliczne, że ach! czekały na idealny projekt! i się doczekały! :)




Wzór na ten szal jest od dziś dostępny w moim sklepiku na Ravelry (klik)



Poza tym, udało mi się, po roku ponad, opracować opis na szal Dance (klik), dostępny już w sklepiku (klik)

Oba opisy dostępne są tylko w języku angielskim  (tłumaczenia na język polski chwilowo nie planuję), oba w promocyjnej cenie (- 20%), która obowiązuje do 2 sierpnia. 

Miłego dziergania Kochani!

środa, 22 lipca 2015

puk, puk, jest tam kto?

Wakacje.. taki czas, kiedy o dziwo gabinet lekarski jakby mniej zaludniony, w sklepach nawet po południu ludzi mniej, czasami w urzędach kolejki większe, bo przecież urzędnik też człowiek, ma prawo jak inni wypocząć. Wakacje to też czas kiedy niewiele się chce, chyba, że to sprawia czystą przyjemność.. i dobrze, bo nawet dziewiarka potrzebuje odpoczynku, w końcu też człowiek. 

Zrobiłam sobie zatem maleńką przerwę, od Was, od świata Waszych blogów, od spisywania tego co trudne, od dziergania skomplikowanego, bo od dziergania po prostu to się przecież przerwy nie da zrobić.. Więc dziergam, formę dużą, ale wyjątkowo przyjemną. Przy okazji odkryłam genialne wręcz rzędy skrócone zwane shadow wraps, gdzie występuje oczko matka i oczko córka. Genialne wręcz rozwiązanie, banalne, choć może być nieco kłopotliwe dla tych z was, które inaczej prowadzą nitkę i dzięki temu oczka na drucie są inaczej ułożone. Ale warto się pomęczyć, bo rezultat osiągnęłam bardzo satysfakcjonujący. 

Mieszam sobie bezmyślnie dwa kolory, które już kiedyś pokazywałam Wam tu: klik, jeden to Posh fingering od The Uncommon Thread w kolorze robins egg, a fiolety to moja ztunningowana Lukrecja . No dobra, wcale nie bezmyślnie.. ;) Pomysł, o dziwo, jest całkiem konkretny i nawet trzymam się popełnionego zawczasu planu, kończę powoli i ociężale korpus sweterka, jeszcze tylko rękawy zostaną i może jakieś dodatki? Zobaczymy.. Tak póki co sobie wygląda mieszanie z planem: 


Poza tym w między czasie popełniło się kilka opisów na mniejsze formy, i opisy te właśnie się testują. O na przykład takie coś... :


Mam nadzieję niebawem pokazać Wam nad czym jakiś czas temu pracowałam.. bo w sumie mam tego sporo wciąż do pokazania, ale jakoś pomału mi idzie zamienianie tego co dziewiarskie na to co pseudo pisarskie ;)


Tylko kiedy to wszystko? byle do jesieni.. 

A u Was co ciekawego na drutkach? dziergacie pod palmą? na hamaku? czy w pracy? 

pozdrawiam ciepło!

poniedziałek, 13 lipca 2015

TOTO

Blog obrasta zakurzeniem.. Wpadłam ostatnio w tryb, który dyktuje mi życie i zdrowie, które jakoś muszę wyprostować. Jak nie ganiam po lekarzach, to próbuję rozruszać swoje zbolałe ciało i idzie mi to jak po grudzie. Plecy dają w kość, utrudniając codzienne funkcjonowanie. Nie chcąc Was obarczać zgryzotami własnymi, zaczęłam omijać własnego bloga.. Na dokładkę Połówek się dziś do samolotu wpakowałam i zrobił sobie ode mnie wakacje, ode mnie, bo od pracy nie za bardzo. 

A ja na przekór wszystkim smutom, które ze mnie w takich momentach wyłażą, chciałam Wam pokazać coś odjechanego. Nie wiem w sumie co TO jest, ale nosi się świetnie, leży doskonale, wielorakość ma poniekąd wbudowaną w swoją nazwę, jest To niezwykły kawałek dzianiny. Dlaczego? po pierwsze i najważniejsze - włóczka! To Noble z Holst Garn (KLIK) w czterech kompletnie z pozoru niepasujących do siebie kolorach. Włóczka dość szorstka przy pierwszym spotkaniu, zmalowana tak, że nie do wiary! Po kąpieli puchnie i się napusza, wypełniając każdą pozostawioną w dzianinie dziurkę, przy tym nabiera niebywałej miękkości i leje się lekko przez palce. Ale najlepsze jest to, że mimo swojej lekkości (to przecież tylko 666 m w 100 g) grzeje jak kaloryfer! To moje pierwsze spotkanie z Holstem, ale z pewnością nie ostatnie.. 

Kosmita, bo taką nazwą roboczą ochrzciłam dziergołka, to nie wiadomo co ;) Ni to poncho, ni to bolerko, ni to chusta, ni to szal, ni to kaptur, ni to sweter.. a jednak to wszystko można z tego kawałka dzianiny zmajstrować, a to dzięki sprytnie zmontowanym zatrzaskom! Proszę się nie śmiać, prułam zatrzaski 2 razy, żeby je w odpowiedniej konfiguracji przymocować i móc na wszystkie sposoby nosić..  na zdjęciach brakuje tylko jednego wariantu - kiecki, bo i tak można ten szal spiąć i nosić :) 

Dzierganie tego szalo-swetra trwało króciuteńko i było czystą samopocieszającą sesją terapeutyczną, lekiem przeciwbólowym, rozśmieszaczem, wyzwaniem.. wyzwania lubię bardzo, a jeszcze bardziej lubię je przysposabiać do życia i nosić! TOTO miało zatem już swoją wśród ludzi premierę, nikt mi TOTA zerwać z ramion nie próbował, ale wzbudzał zainteresowanie ;) 

Koniec gadania, czas na prezentację.. 

Oto my, ich wielu i ja!






















Cztery motki Noble w w 4 różnych odcieniach.. a tyle możliwości i tyle radości! niebywałe! dziewiarstwo to naprawdę najlepszy lek na wszelkie bolączki... 
Sesja w całości odbyła się w okolicznych lasach, po których mnie ostatnio Połówek gonił.. czego się nie robi, żeby w końcu przestało boleć.. ;) 

Spokojnego wieczoru Kochani! 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...