Wczorajszy wieczór był po prostu genialny... udało mi się zakończyć projekt swetra nad którym ostatnio intensywnie pracowałam w tym samym czasie ciesząc oko obrazami zawartymi w pierwszym odcinku nowego sezonu "Gry o tron" :D. I pomimo tego, że niektóre sceny zaćmiły mi chwilowo umysł, w efekcie czego musiałam pruć i potem naprawiać jak już doszłam do siebie po emocjonalnym rollerkosterze, jakim zazwyczaj mnie ten serial obdarowuje, to i tak radość z tego, że udało mi się te dwie cudowne rzeczy robić jednocześnie - nie miała granic!:)
Nelumbo pokażę Wam dokładnie i w szczególe jak doczeka się sesji na modelu. Dziś pozwolę Was sobie ciupeczkę podrażnić i uchylić rąbka tajemnicy, co z malabrigowego koła pokazywanego Wam wcześniej (klik) ostatecznie powstało. Nie, to nie sukienka, nie spódnica i nie komin. Z pięknego koła powstał niezwykły sweter...
Czarno białe zdjęcia mam nadzieję pozwolą Wam uruchomić wyobraźnię...
Powstał sweter idealny, dopasowany w biuście, odcięty w talii i znów, jak to powoli staje się moim znakiem rozpoznawczym, bogaty w drobne, wykończeniowe detale.
Wspaniale wymalowane na wełnie barwy od błękitów i turkusów, przez róże, wrzosy, aż po brązy, beże i szarości idealnie eksponują zastosowany w tym swetrze wzór.
Nelumbo jest oficjalnie najdelikatniejszym i najbardziej luksusowym swetrem, jaki kiedykolwiek do tej pory wykonałam. Wełna w nim wykorzystana to Malabrigo Finito, kolor LOTUS, wyjątkowo delikatna i przyjemna w dotyku wełna, miękka, puchata... i oczywiście, niestety okropnie wrażliwa. Jest to jedna z tych dzianin, które mechacą się od samego nań patrzenia, a jak Wam wiadomo, gapiłam się na te motki od Połówka podróży (klik) za sznurem, czyli prawie pół roku. Warto było mimo wszystko poczekać na to aż zacznę rozumieć mowę tych moteczków, bo przemówiły do mnie w sposób dla mnie niespodziewany i bardzo subtelny.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Po głowie ostatnio spaceruje spustoszenie siejąc idea nietypowa jak dla mnie. Mały chemik się we mnie zrodził i potrzeba komponowania barw. Wełny do farbowania już dawno dotarły, farbki też... tylko lęk się w głowie nagle zrodził, że ja te przecudne, miękkie i luksusowe wełny w naturalnym kolorze tymi eksperymentami zepsuję... no i masz babo placek, nie miałaś problemu, toś se nakupiła kremowych sznurków, kolorowych proszków i teraz biadolisz... ech...
To co, odważyć się? Czy nie odważyć? Co myślicie?
Pozdrawiam z Asjowej Motkolandii ;)
Odważyć się, odważyć! Ja do swojego pierwszego i jak na razie jedynego farbowania zbierałam się dwa miesiące. Miałam te same obawy. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. To jest naprawdę fajna zabawa.
OdpowiedzUsuńA Twoje nowe dzieło jest wprost fantastyczne! Niesamowite! Wzór jest bardzo plastyczny. Coś pięknego! Jestem pod wrażeniem! Wielkim!
No to już przesądzone - spróbuję coś w garach barwnego uważyć ;)
UsuńDziękuję :) nieskromnie powiem, że go kocham i w szoku jestem do czego eksperyment, pod tytułem: "ciekawe co z tego wyjdzie" może zakończony być jak najbardziej noszalnym i efektownym wyglądem :)
Pewnie, że sie odważyć! Jak nie wyjdzie to zawsze mozna ufarbować drugi raz:) Albo twardo stać na stanowisku że tak miało być:)))) Ale jak znam Ciebie to wyjdzie. Sweterek zapowiada się baaardzo ciekawie, coś tam znowu fajnego wymyslila???? Czekam zatem na sesję na ludziu i ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDobra, będę gotować :)
UsuńSame fajowe składowe ma ten sweterek, i mam w nim w końcu talię :) ha! :)
Odściskowuję mocno!
Asja, ja już kocham ten sweter! Nigdy nic warkoczykowego nie robiłam, co prawda znam zasadę, ale jakoś tak te wzory wrabiane mi umysł przyćmiły. Myślisz, że dałabym radę takie wydziergać? I f=do tego jeszcze z Lett-lopi (50g/100m)?
OdpowiedzUsuń:D Ewa, ja dziś płonę przez Ciebie purpurą! :))
UsuńCo masz nie dać, pewnie że sobie poradzisz, ba, pięknie będzie! :) I jak nad tym dłużej podumałam, dziergając z Lopi możesz uzyskać jeszcze lepszy efekt, bo grubsza jest, bardziej mięsista od tej mojej wełny, to pewnie wzór bardziej tylko podkreśli :)
Asiu! Ja nie mogę! Co jeden to lepszy! I do tego będziesz dozować przyjemność oglądania:) Już Go widzę w tych cudnych kolorach:)
OdpowiedzUsuńA z farbowaniem?? Po prostu trzeba się odważyć:) Ja swoją pierwszą próbę zrobiłam kilka lat temu w mikrofali - ufarbowałam włóczkę typu lace. Bałam się okrutnie, że sfilcuję, ale nic z tego. Wszystko wyszło jak należy. Z kolorami faktycznie efekt końcowy może być zaskakujący, ale to jest fajne:) Udziergałam z niej sweterek i do tej pory jestem z niego bardzo zadowolona. Więc głowa do góry i babo do garów (z farbą oczywiście:)
p.s. Dzisiaj finiszuję:)
jeee! kończysz? super :DDD
UsuńJa się do tego farbowania zabrałam od dziwnej strony, bo zaczęłam od literatury, potem od zasięgnięcia porad u bardziej doświadczonych farbiarek, a teraz mam wszystkie składniki, tylko mi wełny "zniszczyć" szkoda... bo taka piękna jest, nawet w tej beżowej wersji bez wyrazu ;) dziwna jestem, co nie? ;)
Ale skoro się słowo rzekło - w tym tygodniu mnie na blogu już nie będzie, będę w kuchni przy garach ;)
czy nam się spodoba???No ba!
OdpowiedzUsuń:D dzięki :)
UsuńNic się nie cykaj! Jakby co, niech będzie na mnie ;)
OdpowiedzUsuńDobra ;) zgłoszę się :)
UsuńZnowu jakieś śliczności zapowiadasz....
OdpowiedzUsuńNigdy nie farbowałam włóczki, bo gotowych nie jestem w stanie opanować, a co dopiero brać się za tworzenie kolejnych...
Idąc śladem podanej przez Ciebie na blogu analogii, jak sens jest bimber pędzić jak się w monopolowym pracuje ;)
UsuńMakunko, mnie strasznie pociąga mieszanie ;) ja w ogóle lubię w życiu mieszać ;) i jestem ogromnie ciekawa jakich wyżyn estetycznych (lub padołów - się okaze...;) ) kolorów mieszanie może dostarczyć! :) a jak to połączyć jeszcze z wyobrażeniem o konkretnej dzianinie... no po prostu bajka!
Sweterek jest piękny, co już widać po zajawkach i opisie. Lubię bardzo te Twoje smakowite, dopracowane detale :)
OdpowiedzUsuńCo do farbowania, to odważ się, pliz :) Będzie mi raźniej przy próbach własnych :))) U mnie już barwniki (na razie spożywcze) w domu, a motki w naturalnym kolorze podróżują pocztą. Jak się zachęcę, to pewnie spróbuję potem Jacquarda. Strasznie mnie pociąga farbowanie czesanki (już leży i czeka), ale tego nie chcę zepsuć, więc najpierw nauka na prostszym (?), a na pewno mniej wyjątkowym surowcu. Wiesz co mnie zachęciło do prób? Mam swój plan kolorystyczny i chcę go zrealizować, zobaczyć, co wyjdzie, a potem co najwyżej do siebie mieć pretensję, że wizja była nie teges ;)
Ja niestety nie dostałam tu gdzie mieszkam Jacquarda, i zadowoliłam się małym, skromnym, czterokolorowym zamówieniem barwników z innej firmy na A. (znanej też z kołowrotków - kto jak kto, ale Ty będziesz wiedzieć ;) Surowiec przeze mnie zmówiony, jest w większości z tych ...hmm.. luksusowych (kaszmir i jedwab wchodzą w mikro-rachubę) i panicznie się boję, że te cudeńka na zmarnowanie pójdą...:/ nawet najzwyklejsze merino, najtańsze z możliwych, ma tak piękny skręt i takie jest miłe... no strach to tykać... no to chodzę w około i tylko na nie z odległości spozieram (przez siatę - żeby się nie zakurzyły bidule) ;)
UsuńJa Ci dam mniej wyjątkowy surowiec.. ;) wycofaj się z tego ;P :) ja Cię ładnie proszę ;)
PS. wizja Twoja jest na pewno "teges" :D co najwyżej farbki niewystarczająco dobre ;)
UsuńI tej wersji w razie czego będę się trzymać :)))
UsuńTo co widać jest piękne, chciałabym zobaczyć w całości,
OdpowiedzUsuńa farbowaniem cię nie martw, w razie niepowodzenia (choć wątpię) zawsze możesz pofarbować ponownie, ostatecznie, ryzykujesz tylko motki w czarno-podobnych kolorach ;)
:D dziękuję, na pewno jeszcze w całości pokazany zostanie :) tylko fotograf musi weny dostać ;)
Usuńczarno-czarne? łooo matko... no to mnie przeraziłaś... a nie da się chociaż czerwonych tak na koniec zrobić?
no to po ptakach, nie tknę tej wełny :(
Nie czerno- czarne, czarno podobne, wbrew pozorom kolor czarny jeśli się chce głęboką czerń jest trudy do uzyskania...
UsuńA poza tym nie musi być wcale czarnopodobny, chodziło mi tylko o to ze nawet kolor, który nie wyjdzie, można w następnym farbowaniu podrasować (tylko oczywiście to następne farbowanie będzie skutkować ciemniejszym kolorem od poprzedniego)....
Przepraszam że przestraszyłam, nie było to moim zamiarem, wręcz przeciwnie chciałam zachęcić...
pozdrawiam
To ja już widzę, żę sweterek jest cudownej piękności i nie mogę się doczekać pełnej sesji zdjęciowej! Kolory przepięknej włóczki, warkoczykowe esy-floresy, te urocze drobne detale wykończenia... to jest to, co uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńja też :) ja też :)
Usuńzdjęcia niebawem... :)
dziękuję i ciepło pozdrawiam :)
Czemu Ty się tak z nami drażnisz!
OdpowiedzUsuńPrzecież z ciekawości zaraz nie wytrzymam:)
delikatne wzory i ten kolorek... na pewno jest śliczny!!!
farbowanie to chyba fajna zabawa, nie próbowałam, ale moze kiedyś...
Gosiu, cierpliwości, nie mogę tak od razu wszystkiego na tacy, a dokładniej na wieszaku.. ;) ten sweter zasługuje na więcej, a chciałam ciupkę choć pokazać zanim popełnię pełne lęku harakiri, jakim się może w przypadku Finito kąpiel i blokowanie zakończyć... - nie dogrzebałam się nigdzie informacji co się z tą wełną dzieje po zamoczeniu, oby nic :)
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
Trzymam kciuki za to pierwsze pranie!
Usuńa opis to bedzie po polsku? tak pytam bo dziewczyny bardziej sie nastawiają na angielski no i dla mnie wtedy kicha ;)
OdpowiedzUsuńJeśli postanowię go rozpisać na wzór, to na pewno takowy, w języku polskim, popełnię :)
UsuńChoć przyznam się szczerze, jeszcze o tym nie myślałam :)
Pozdrawiam:)
Też bym chętnie wzór widziała i też najchętiiej po polsku - pomyśl intensywnie. No i oczywiście odważaj się, odważaj na farbowanie szaleństwa. czekam ciekawa cała:)
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo to słyszeć/czytać :)
Usuńpozdrawiam :)
Ładne, a będzie po chińsku?
OdpowiedzUsuńMarzenko, dla Ciebie to się postaram nawet w systemie binarnym rozpisać, może być? ;)
UsuńBrzmi interesująco!
UsuńOj pieknie sie ten sweterk zapowiada. Jestem ciekawa calosci. I tez stanowczo jestem za rozpisaniem i opublikowaniem opisu wykonania po polsku. Bardzo prosimy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSpróbuję się zatem i z tym swetrem zmierzyć, choć to łatwe zadanie nie będzie...
Pozdrawiam :)
Łaaaaaa.......... Czadzior. Weź go szybko pokaż!!!! :)))
OdpowiedzUsuńCo do farbowania mam to samo odczucie co Ty, z tym że zacznę od wełny z recyklingu i niezbyt szlachetnej, więc obawy przed zniszczeniem mniejsze mam, choć nadal jednak mam...
Dzięki :)
UsuńJa na dokładkę nie do końca jeszcze wiem jakie kolorz chciałabym zmalować...
Kiedz planujesz farbować?może się umówimy? Razem będzie łatwiej:)
Szybko to nie nastąpi... Chociaż kuchnia już stoi, mikrofalówka podłączona, można działać... ale skutecznie mnie zniechęca pył, kafelki, zgroza wszędzie.. Pewnie tak za 2 tygodnie dopiero..
UsuńJestem pod ogromnym, ogromnym, bardzo ogromnym i jeszcze większym wrażeniem, wzór sweterka niezwykły, piękny ze smaczkiem, z wspaniałymi detalami, nie mogę się go doczekać, a na farbowanki nie czekaj tylko do roboty:) Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńTo ja obiecuję niebawem poczynić pierwsze niekulinarne barwne eksperymenty:)
Odpozdrawiam:)
Jejku! to dopiero będzie cudo! Proszę nas nie torturować:) tylko pokazać całość w całej okazałości;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
:o)) już niebawem...
UsuńAbsolutnie nikogo nie chciałam torturować... ja nawet pająki, których się panicznie boję, puszczam wolno:)
odpozdrawiam cieplutko:)
Do odważnych świat należy! Jak masz potrzebne środki i materiały, to zapodawaj te kolory i nic się nie martw. Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzieję szalik z wełny ze szpuli na barwne testy! :)
UsuńDziś pierwsze gotowanie :)))
Cudny sweterek nawet w wersji czarno-białej.Jak Ty wymyślasz te piękne wzorki i projekty? Moje prace drutowe mają się nijak do Twojego kunsztu.Pozdrawiam Ewa.
OdpowiedzUsuńcudny projekt . podziwiam i kunszt i detale :) rewelacja
OdpowiedzUsuń