Drogie Wy Moje (jeśli mogę tak o Was napisać)... ilość niezwykle ciepłych i budujących wpisów/komentarzy spod poprzedniego postu, w którym Nelumbo miał swoją oficjalną premierę powaliła mnie na kolana i serdecznie Wam za każde jedno życzliwe słowo dziękuję! Miejmy nadzieję, że sweterek mi się od tych zachwytów nie zmechaci za prędko, bo że się zmechaci, to już przesądzone...
Ja od komplementów niczym roślinka kwietniową mżawką zroszona urosłam, Połówek też urósł, choć to akurat niezbyt wskazane jest, bo już i tak ledwo się w futrynach mieści, i wygląda nawet na to, że jako nadworny i całkiem prywatny fotograf poczuł się nie tylko doceniony, ale i wyjątkowo zmotywowany by focić nas, mnie i moje udziergowe pociechy w przyszłości!
Jak to w życiu zazwyczaj bywa, po grubych latach przychodzą te chude, po sytych - głodowe, a po nadzwyczajnie dziergowych - kompletnie porażką zarastające... I taki obecnie mam status drutowy. Kompletna porażka to idealne określenie na ten stan.
A to wszystko z winy jednej małej kuleczki, która przywieziona została do naszego domku z podróży do Holandii (klik), kiedy to miałam przyjemność poznać osobiście genialną projektantkę Joji, oraz kompletnie zatracić się w poszukiwaniu jednego (nie, to niemożliwe jest!) idealnego moteczka innej firmy z "Emem" na przedzie, do której wzdychałam już od lat paru. Obłowiona łupami przywiozłam ze sobą przecudnej urody i klasy kolorowe precelki, które natychmiast pochowałam do pudełeczka i zamknęłam na 4 spusty. Nie żebym się bała, że mi je ktoś zabierze, ale samo patrzenie na nie jest tak zajęciem hipnotyzującym, że z obawy o kolorów płowienie wolałam ich na wzrok własny, przeszywający niczym wybielacz, nie narażać. Nadszedł ten dzień, w którym postanowiłam zmienić ich luźną nadaną przez producenta formę w bardziej moim gustom odpowiadającą. W tym celu zebraliśmy dwuosobowy zespół obsługi nawijarki, ja wcieliłam się w rolę motowidła, Połówek kręcił, i z przyjemnością oddaliśmy się przepuszczaniu przez palce (uwielbiam ten moment!!!) najbardziej zadziwiającej wełny, jaką do tej pory nabyłam. Nawijanie we dwójkę, choć przyjemne, bardzo szybko postępuje... za szybko. W trakcie nawijania Połówek urzeczony (jemu też się czasem zdarza zadziwić i refleksyjnie zadumać nad sznurem) zapytał:
P: A to co za piękność...???
Ja: no jak to, ta z Holandii...
P: aaaaaa... Prawdziwa Księżniczka wśród wełenek :)))
I wszystko by było fajnie, gdyby nie fakt, że poza urodą, klasą i wysokim stanem Księżniczka ta, jak na prawdziwie wysoko urodzoną damę przystało, podczas robótki zaczęła kaprysić....
W ściegach wybrzydza i grymasi, ten nie dobry, bo jej nie pasuje... Tamten za ażurowy, ten za ścisły, drutki też nie takie jak trzeba (a co ja jej na to poradzę, że nie zrobili jeszcze diamentowych?!), a paluszki mnie swędzą, bo widzę ją już, tę damę upadłą, w pięknej wersji szalootulacza... i ona nic sobie z tego nie robi, a ja kompletnie już sił do niej nie mam....
Nie dość, że matrona wybrzydza dziewiarsko, to jeszcze do zdjęć pozuje jako tako. Tło za jasne, to się robi ciemna jak smoła ze złości, a jak ciemne, to w ogóle idzie sobie i znika... Na szczęście Rudego towarzystwo wyjątkowo wprowadziło Księżniczkę w dobry nastrój i coś tam udało się złapać... niby Księżniczka z rodowodem, ale łasa na zaczepki motłochu i kocią łapą trącanie ;) Kto przewidzi gust prawdziwej arystokratki.. eh... kapryśna i nieobliczalna bestia..
Ród arystokratyczny: MADELINETOSH
Tytuł szlachecki: TOSH MERINO LIGHT
Nazwisko rodowe: FLASHDANCE
Tchnijcie, proszę, w moje ręce odrobinę cierpliwości, bo jak tak dalej pójdzie to tę pożal się bosze damulkę rozczłonkuję i... pomponik sobie z niej zrobię! dużo pomponików!
Pozdrawiam z nerwowo rozstrojonego arystokratycznymi zachciankami pewnej Damy zakątka...
Asja
Śliczna ta księżniczka, więc można jej trochę kaprysy wybaczyć. Chociaż z drugiej strony, dlaczego ze względu na urodę ma mieć łatwiej? Cóż, jako domorosłemu socjologowi pytanie narzuca się samo, powtarzane wielokrotnie - "czy uroda w życiu pomaga?" czy "ładniejszym włóczkom jest łatwiej?" Hmm, taka biedna, niezbyt ładna włoczka wymaga podrasowania urody wzorem, a z ładnej to byle co się zrobi i też jest pięknie... A jak piękne z pięknej włoczki... Życie to jednak nie jest sprawiedliwe...
OdpowiedzUsuńJako psychologiczny wykształciuch pasjonata, wstyd się przyznać, dałam się zwodniczo zauroczyć tzw. efektowi halo i wybrałam najurodziwszą z włóczek, błędnie zakładając, że skoro naj- to będzie wspaniała w obróbce. Niestety, jako się rzekło, dama nie współpracuje, tylko leżeć che i ładnie wyglądać... a takie numery to ze mną nie przejdą ;)
UsuńNastępnym razem sięgnę po najprawdziwszego goluma wśród włóczek i zobaczymy jaki motyl z niego wylezie ;)
Wełna jest cudownie piękna! Głębokość i zestawienie kolorów powala! Wierzę w ciebie! Na pewno wyczarujesz coś pięknego. Parę zarwanych nocy, tysiące myśli przewalające się przez Twoją uroczą główkę i już za kilka dni znów nas zaczarujesz i oczarujesz nowym projektem. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńkot jest niezwykle spokojnym modelem. Nasz pies Barnaba szczeka na mnie, kiedy zbliżam się do niego z aparatem. No cóż, jaki fotograf taki model. Pozdrawiam.
Owszem, urodziwa panienka mi się trafiła, i to nawet z dość dobrego domu, ale nie wiem czy Twoja w nią i we mnie wiara cokolwiek pomoże... okropnie nieokrzesana i wymagająca jest.. i ten metaliczny połysk, który mnie tak kiedyś oczarował, teraz mi tylko dobór wzorów utrudnia...eh...
UsuńNasza kota jakby mogła szczekać, to już dawno by to zrobiła, a tak pozostaje mu tylko cichy i pełen złości merd.. ;) też nie lubi aparatu, ale jak położyć koło niego hrabiankę, to się nawet pozwoli obfotografować, przy tak zwanej okazji ;)
Piękna włóczka.Kolorki cudne.Czekam na wiadomości jak to cudo się zachowuje w robótce i ile trzeba mieć na to coś pięknego.Post jak zawsze super napisany.Kota jest zarąbista.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKota dziękuje :)
UsuńJak tylko mi się uda arystokratyczne zapędy pannicy okiełznać - o wszystkim pospiesznie napiszę:)
Pozdrawiam :)
Niewątpliwie Księżniczka nieprzeciętnej urody, to i wymagania mieć powinna ;) Jestem pewna, że idąc w kierunku, który pokazałaś w swoich poprzednich swetrach, zadowolisz arystokratkę!
OdpowiedzUsuńOby, bo wiesz, troszkę mi szkoda ją tak ordynarnie pociąć i rozczłonkować... ale trudna jest, oj trudna... nie wiem czy dam radę znaleźć odpowiedni do jej wymagań kształt/wzór/ścieg..
UsuńŚciskam :)
Asiu jestem zauroczona tym kolorem! Przewijałabym ją i przewijała:). Myślę, że najlepiej znaleźć coś pomiędzy wzorem a ściegiem gładkim. Żeby móc oko cieszyć ładnymi przejściami w gładkim i cudownym, tajemniczym efektem, który już na zdjęciu widzę!
OdpowiedzUsuńJa Cię doskonale rozumiem... mnie też ten kolor porwał i zaczarował, ale nic na to nie poradzę, że się coś dogadać nie umiemy. Wbrew pozorom, nawet prosty ścieg gładki nie dla niej, no mówię Ci, kapryśna dama!
UsuńAleż się uśmiałam z tego Twojego opisu księżniczki rozkapryszonej. Jak patrzę na moje włóczki to część też taka... Ale na pomponiki jej szkoda, wiesz... Schowaj ją znów do pudła jakby co, niech mocy urzędowej nabiera :)
OdpowiedzUsuńNo dobra... nie potnę jej, schowam (choć nie chcę, bo jest na czym oko zawiesić) i dam jej szansę kiedy indziej... tylko, że ona to mi na teraz pasuje... do bluzek letnich jasnych, na ramionka, no, na już... ;)
UsuńPosty można czytać, jak super książkę..., już chwaliłam i podtrzymuję zdanie :) Asiu, życzę Ci dużo cierpliwości bo , jak od dawien dawna wiadomo..., księżniczkom przeszkadza ziarnko grochu, a cóż dopiero jakieś kłujące druty.... :( Wiem, że na pewno znajdziesz nić porozumienia z Księżniczką, bo jest piękna i w końcu odwzajemni Ci się zabójczym efektem zakończonej robótki :) Życzę Wam tego i serdecznie pozdrawiam . Ela
OdpowiedzUsuńElu, Oby :) miło mi bardzo, że się dobrze o naszych (moich i damy upadłej) porażkach komunikacyjnych czyta :) Jak się nie dogadamy to nie ma wyjścia, przez okno wyrzucę! (w moich domowych stronach takie o kwiatkach, co to rosnąć już nie chcą "gadanie" powodowało, że rosły jak szalone! jak ja tej hrabiance tak kilka razy dziennie powiem, to się może opamięta i nade mną zlituje ;)
UsuńŚciskam i pozdrawiam cieplutko!
Pewnie się dogadacie... :) Przetłumacz upartej istocie, że ma dwa wyjścia : albo świecić na salonach i zachwycać swoim wyglądem, albo....zniknąć w czeluściach jakiejś szuflady i zgnuśnieć w zapomnieniu :( Z doświadczenia wiem, że cierpliwość i szczera rozmowa, czyni cuda :) Ja również cieplutko pozdrawiam :)
Usuńjestem pewna,że poskromisz zapędy tej kapryśnej szlachcianki :o)Kto jak kto,ale Ty napewno ją utemperujesz!Walcz, nie poddawaj się,wytłumacz jej,że pochodzenie zobowiązuje!
OdpowiedzUsuńhahaha :) powiem jej! nagadam jej tak, że jej rodowód w pięty pójdzie! nieposkromiona (cudna! to fakt... ale ciii, nie można gadziny rozpuścić) złośnica mnie sobie popamięta! :)
Usuńkolor zjawiskowy!!! Z Madelinetosh'a mam zaledwie jeden motek, ale jeszcze się nie odważyłam nic z niego dziergać... na razie leży i jest podziwiany... ale z podobną bazą miałam do czynienia (Colour Adventures Merino LIght) i wiem, że to bajka.... tylko pozazdrościć.... zawsze boje się melanży, nawet tak delikatnych, bo z takich najtrudniej się dzierga...
OdpowiedzUsuńPodczas naszej do sklepu po hrabiankę wyprawy, napotkałam jedną klientkę stojącą, tak na oko pół godziny przed wieszakiem z tymi właśnie motkami. Wiem, że pół godziny, bo sama tam obok tyle stałam zanim wybrałam. A jak już tak się razem w te motki wgapiać zaczęłyśmy, to i rozmowa się łatwo nawiązała... okazało się, że Pani ta 3 lata temu (trzy! naprawdę) nabyła jeden motek tej firmy, i wciąż w tej zakupionej, precelkowej formie w szafie w pudełeczku ze skarbami trzyma, i tylko od czasu do czasu wyjmuje, poogląda i chowa na potem...
UsuńSuma sumarum, po moich jakże skomplikowanych relacjach z hrabianką stwierdzam, że jest to całkiem normalne i zrozumiałe :)
Melanże nie są mi groźne, ale ten... no nie wiem, serce mi skradł od razu... a teraz taki numer odstawia.. :(
hahahaha, podejrzewam, że i u mnie znajdą się motki, które będą musiały odczekać swoje, chociażby ze względu na stosunek mojej mocy przerobowej do ilości zapasów...
UsuńAsja! Ja wiem co z tą babą rozkapryszoną zrobić należy!
OdpowiedzUsuńKot się przecież idealnie komponuję kolorystycznie z tym ekskluzywnym motkiem. Może by mu tak radość sprawić i zabawkę wydziergać?
A piszę tak dlatego, że jak pogodzisz się ze stratą i zaczniesz już motek na pompony ciachać, to przyjdzie Ci wtedy wspaniały pomysł do głowy. To tak samo jak z rzucaniem monetą - nie chodzi o to, żeby wybrać orła czy reszkę, ale o to, żeby podjąć decyzję podczas lotu.
Powodzenia!
No coś Ty, to by był dopiero mezalians, hrabianka i ogar zakudlony, darmozjad, i leń pospolity, śpioch i łobuz nad łobuzami... toż nigdy by mi tego nie wybaczyła...;) a kot jakby poczuł, że może luksusowe wełny na zatracenie sprowadzać w wiór by mi mój cały włóczkowy dorobek przewrócił!
Usuńja z umaszczenia ciupkę do Odinka podobna jestem, też się w niej pięknie będę prezentować... widzę to, jak swym połyskiem podkreśla rudość mych włosów i zieleń bagienną oczu.. ;) tylko jak to zrobić, żeby i ją do mojej wizji przekonać? no jak??
Poradzisz sobie, jestem przekonana. Nelumbi jest cudny(może udałoby mi się na test załapać jeśli to za jakiś czas...). Trudne wielobarwne motki, ale wrócić do jednolitych ciężko bardzo. Ja wybralabym coś prostszego albo z bardzo wyraźna struktura, żeby nie znikła. Piękny kolor motka!
OdpowiedzUsuńNo nie ma zmiłuj, walczyć będę, jakiś sposób na nią znaleźć muszę.. nie dam się żadnej rozkapryszonej damie za nos wodzić... no nie dam!
UsuńMelanże bardzo lubię za niezwykły i tak odmienny od sklepowych wyrobów efekt, jaki można nimi uzyskać...
A za jaki czas będziesz mieć czas? projekt na razie w powijakach, ale może się wyrobię na przyszły tydzień.
No wiesz, moja Droga, toż to Księżniczka. Z definicji toto rozkapryszone. Kto, jak nie Ty, poskromi Złośnicę ;) Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńKasiu, dzięki Ci za Twą we mnie wiarę, ale chyba polegnę.. no naprawdę, bez żartów, nie mam na nią pomysłu. Proste jest za proste, ażury totalnie tłamsi swoją urodą, ścieg gładki taki jakiś nierówny, nawet na lewo wygląda nijako... sama nie wiem co z nią mam zrobić..
UsuńWspaniałe kolory... Włóczka poza moim zasięgiem cenowym, bo mi się sweter z niej marzy... ale na sweter, jak wiadomo, sporo potrzeba :)
OdpowiedzUsuńWidzę że Nelumbo (ach! zrobiłabym...!) jeszcze nie ostygło a już jakieś cudne wzory próbujesz wymyślić...
Poza moim niestety również... dlatego nabyłam "na próbę" po jednym motku z kilku kolorów (czyli 3)... może coś uda mi się zdziałać :)
UsuńNo próbuję, bo ja nie usiedzę na pupie bez akcesorii dziewiarskich w łapkach, a przecież nie będę trzymać pustych drucików ;)
Ech... No widzisz, a ja marnuję czas w pracy zamiast dziergać... muszę znaleźć taką, w której można i trzeba mieć druty przyklejone do łapki :)
UsuńAleż cudowności ta księżniczka - przepiękne kolory i pewnie przemiła w dotyku. Ale jak kaprysi to może chce poczekać na swój moment jak poprzednia? Może trzeba jej dać chwilę do namysłu?
OdpowiedzUsuńNa pewno chce, nie przeczę, ale nie ze mną te numery... wystarczająco długo już sobie poleżała plackiem i na leniuszka, to teraz do roboty ! :)
UsuńPozdrawiam i miłego dnia życzę :)
Asiu, a może oPATENTuj niewdzięczną, oczka przekręć... Coś wymyślisz :)
OdpowiedzUsuńno właśnie przekręcam, na patent mi szkoda jej, bo za mięsista jest (nie tęga, bo przecież księżniczki jak wiadomo raczej smukłe z kibici ;) ), widzę ją już w formie i ściegu tylko wciąż się ścieramy w kwestii szczegółów. Może dzisiaj dama się przestanie wykłócać i zrobi o co ją poproszę ;) dość już fochów!
Usuń:D miłego dnia!
Jestem przekonana, że wyczarujesz z niej coś niesamowitego, wartego takiej właśnie księżniczki. Sweterek z poprzedniego posta jest przepiękny a do tego tak mistrzowsko wykorzystałaś wełnę, że malabrigo powinno cię w jakiś sposób wyróżnić, wynagrodzić, bo to co robisz z włóczkami od nich to poezja.
OdpowiedzUsuń.... nie wiem co powiedzieć... poważnie, zamurowało mnie, a mnie rzadko "muruje" :)
UsuńTo zdecydowanie najlepszy komplement jaki do tej pory w moją stronę padł, baaaaaardzo Ci dziękuję :D
Ojej...jak Ty ładnie i ciekawie piszesz.
OdpowiedzUsuńO mechacenie sweterka się nie martw,bo to słowa życzliwe były.
A ta ksieżniczkowa włóczka...ech jaka cudna. A będzie jeszcze piękniejsza jak przez Twoje rączki i druty przejdzie :)
Mechacić się będzie i basta! - ale nie z winy komentarzy i zachwytów a raczej z jej mocno przewrażliwionej natury, taka jest wełna finito, bardzo miękka, luksusowa i wyjątkowo wrażliwa na "dotyk"... od samego okręcania robótki na kolanach cała góra zaszła już meszkiem :( nic to jednak nie szkodzi, wyprodukowałam sweter, który musi być zawsze na zewnątrz (bo noszenie kurtki czy płaszcza mogłoby to mechacenie wspomóc) i bez akcesoriów w postaci torebek czy pasków (powód jak wyżej), może dzięki temu jakoś ją uchronię... choć pewnie pod pachą będzie się mechacić mimo moich starań, no chyba że będę go nosić z rączkami wyprostowanymi, jak strach na wróble ;) więc jak spotkasz na ulicy człowieka z rozłożonymi ramionami jakby chciał Cię objąć, choć buzia nieznana, to pewnie dlatego, że nosi sweter z finito ;)
UsuńCieplutko pozdrawiam :)
Prawdziwe cudo masz w łapkach.
OdpowiedzUsuńI niestety to cudo doskonale swej wartości jest świadome i się ze mną w podchody od wczoraj zabawia :) Miejmy nadzieję złagodniała przez noc :)
UsuńPozdrawiam!
Ależ masz pięknego kota! ;) tak wiem post jest o włóczce ;)
OdpowiedzUsuńhahaha :) kot dziękuje za komplement, , podobnie jak dama z postu świadomy jest swej urody i wykorzystuje naszą do niego słabość do cna! :)
UsuńŚciskam :)
To Ci sie fochna trafiła! Może porozmawiaj z nią krótko i treściwie jak po dobroci nie chce? Albo Odinkiem ją postrasz?Urodna jest, trzeba przyznać. Trzymam kciuki za negocjacje:)) Ściskam.
OdpowiedzUsuńJa to ją zaraz ukrócę i się skończą fochy jak u nastolatki! :) kto to widział, żeby pannica z tak dobrego domu takie fochy odstawiała ;)
UsuńJak ja kocham koty. A poza tym mam wielki zaszczyt nominowac Cię do Liebster Award. Szczegoły u mnie na blogu we wpisie http://www.vademecumblogera.pl/2014/04/12-blogow-ktore-na-pewno-pokochacie.html. Jak znajdziesz czas bardzo chciałam Cię poprosic o odpowiedzenie na kilka pytan (lista u mnie na blogu) - taka jest reguła tej zabawy. Chętnie opublikowałabym je w formie wywiadu u siebie na blogu (jako wskazowki dla innych blogerow). Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńBeato, bardzo Ci dziękuję za wyróżnienie... i mam nadzieję, że się na mnie nie pogniewasz, ale za zabawę podziękuję... nie dla mnie łańcuszki, wywiady, pytania... ja skromna dziewczyna jestem :) a poza tym odrobinę tajemniczości muszę zachować ;)
UsuńBardzo Ci jeszcze raz dziękuję, naprawdę doceniam i z dumy pękam, że akurat mnie na swojej liście ulokowałaś :)
Ciepło pozdrawiam!
Piekna ksiezniczka i to kaprysy moze miec :d na pewno znajdziesz wzor, ktory jej bedzie " lezal" albo ona zlagodnieje widzac Twoj kunszt ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Miejmy nadzieję, bardzo dziękuję :)
UsuńTrzeba brać byka za rogi... ;)
Kochana kicia <3 Kocham koty też mam czarno-białą kotkę Sabinę :D
OdpowiedzUsuń