środa, 9 kwietnia 2014

Eksplozja barw tęczą zwana.

Dzisiejszy post, drugi już zresztą, dedykuję Kochanemu Danonkowi :) Niech te wyczarowane nad kotłem wiedźmowym barwy i odcienie odsuną od Ciebie wszelkie zarazy i bakterie i uśmiech na ustach przywołają!!! Trzymaj się i zdrowiej nam prędko! :)



Kilka godzin temu poczyniłam pierwsze w swoim żywocie farbowanie! nie liczę oczywiście tych tysiąca niezamierzonych yhm... farbowań, którym oczywiście zawsze winna była pralka moich Szanownych Rodzicieli, zwana z rosyjskiego "Wjatką". Już wtedy jako dziecko i podlotek, tendencje i skrzywienie miałam w kierunku poprawiania odcieni bieli... na zazwyczaj różowy... Całkiem niezrozumiały był dla mnie potok słów szeleszcząco brzmiących, którymi Rodziciele mnie po praniu czerwonej skarpetki w towarzystwie białych prześcieradeł obdarowywali..

Teraz, po latach z rozżewnieniem ten czas wspominam, i troszkę rozumiem... niechby mi Połówek do białych prześcieradeł czerwoną skarpetę włożył, to bym go mopem (nie mam miotły...) pogoniła ;)

Ale to chyba nie o skarpetach miało być... Jak pisałam Wam wcześniej farbowanie odbyło się nie na motkach, a na szalu. Jakiś czas temu natknęłam się na bardzo fajny film instruktażowy (klik) o farbowaniu tęczy barwnikami spożywczymi. Barwniki co prawda miałam niespożywcze, ale zasada jest taka sama. Chciałam tęczę, mam coś na jej kształt... przyszalałam troszeczkę z intensywnością, wiem, ale eksperyment ogólnie uznaję za udany.







A teraz słów kilka od kuchni tak zwanej. Zniszczeń, poza ekslozją pomarańczowej mazi w mikrofali nie odnotowałam. Ręcę trzęsły mi się jak na głodzie, polewanie trzymało w napięciu, a miksowanie kolorów na wełnie doprowadzało naprzemienie do skrajnych reakcji od: "Ach! jakie to piękne" po "osz ku... rcze,  co ja najlepszego zrobiłam!!! :O ". Koniec końców pomidorówka nie zzieleniała, no chyba że z zazdrości, że tak blado w porównaniu się prezentuje, blat i ściany całe i nawet nieociekające tęczowymi zaciekami. Tylko mikrofala ucierpiała i dostała wysypki na kształt różyczki... albo raczej pomarańczowej skórki. Nic to nie szkodzi. Połówek (bosze, a cóż On się taki tolerancyjny ostatnio zrobił, pewnie coś kombinuje... ale co?), po wejściu do domu i oględzinach zainfekowanej mikrofali, oniemiał, odszedł by po chwili dodać: "Kochanie, to chyba mikrofala już też należy do zestawy małego chemika?". Pierwsza myśl - kocham!, druga, ale chwila, a skąd on to wie..??? posta czytał??? uuupsss... to już listy zakupowej wymarzonej chyba mu nie podrzucę ;)

Reasumując i chwilę jeszcze w temacie różnych uzależnień pozostając, o heroinistach już dziś było, to pogadajmy o hazardzie! Takiego kopa jakiego poczułam podczas miziania, taplania się w barwnej mazi, mieszania (wcale nie nad kotłem, a na blacie z MDF okrytym najzwyklejszą w świecie folią w kolorze blue, a swoją drogą macie Dziewczyny wyobraźnię! :D), to nie wiem czy bym w totka wygrywając mogła doświadczyć. No ale stawiając milion dolców na stół podczas ruletki, to już chyba na pewno...

Ja ryba jestem zodiakalna.. ponoć najbardziej podatny (tak piszą wszystkie mądre głowy komponujące na kolanie horoskopy) na wszelkiej maści uzależnienia... no i wpadłam w to farbą mizianie po uszy :) na szczęście tylko w przenośni, bo ciężko by jednak było tę substancję barwiącą zmyć.

Reportaż z kuchennych tęczowych rewolucji pisałam ja,
Indiański Kciuk! :)

Jeszcze jedna mała dedykacja, Basiu, Lauro - dziękuję Wam! :D





45 komentarzy:

  1. Mam tylko jedno słowo: ŁAŁ!
    I nie wiem co więcej można dodać....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcesz tego cuda ekhemm.... przehandlować za ogórki? :D :D

      A tak serio to nie wybierasz się do Polszy, gdzieś z Wrockiem po drodze? :)))

      Usuń
    2. Ehm... a ile tych ogórasów??? muszę wiedzieć czy mi się opłaca... ;)
      Wybieram się, nawet niebawem i nawet w kierunku Wrocka zamierzam zboczyć.... :D

      Usuń
    3. Noooo!!!! to jak w kierunku wrocka zboczysz, to musimy jakieś spotkanie uskutecznić, KONIECZNIE :D Także daj znać co, jak i kiedy :)

      Usuń
    4. Nie wiem czy jest tyle ogórków na świecie żeby Ci się opłacało :)
      Ustawka na kawę/herbatę/wspólne dzierganie IS A MUST!

      Usuń
  2. Ojoj...nie wiem czy miałabym tyle odwagi żeby spróbować.To co widzę w tym poście szalenie mi się podoba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) to zdecydowanie zajęcie dla ludzi o mocnych nerwach :D

      Usuń
  3. Szal wyszedł energetyczny bardzo. I bardzo mi się podoba. Eksperyment jak najbardziej udany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) troszkę mi się wydaje za soczysty w swej soczystości, ale niech będzie :)

      Usuń
  4. Jeej, ale piekna tęcza! Własnie takie uwielbiam, rozmyte przejścia, ale jednocześnie to wszystko takie żywe.
    :)

    Będziesz plotła coś z tego, czy zostanie take otulacz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planie przewinąć i zmieszać z jakąś jasną wełną... zobaczymy co z tego wyjdzie :)

      Usuń
    2. ooo to będzie coś... [przebiera nóżkami]

      Usuń
    3. No ale jak to??????????? będziesz pruć ten szal i przerabiać na coś inszego????????? Przecież on piękny taki jest..!!!

      Usuń
    4. Kasiu, muszę, to jest nawet nie zakończone, oczka ma niezamknięte z jednej strony, wydziergałam go tylko na potrzeby farbowania... a trwało to może... kilka minut :)

      Usuń
  5. Wywołana do tablicy dziękuję bardzo za dedykację! Już mi lepiej. I od razu piszę, że okrutnie zazdroszczę ci tych kolorów! Piękne są! Czytając Twoją relację, widzę siebie. Najpierw był strach,niepewność, potem podniecenie, radocha i totalna ekscytacja! Ale masz w sobie dużo radości życia! Super!
    również zodiakalna Ryba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj się zdrowo Rybeczko zatem :))
      Dostarcza wrażeń farbowanie, to pewne, ja z pewnością do tego kiedyś wrócę, i coś czuję w kościach, że i Ty również :)

      Usuń
  6. No i jest pięknie i jest tęcza i wszystko się udało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff... czarno-ciemne nie było potrzebne, choć, nie powiem, miks czerwieni z zieleniami moje serce wprowadził w stan przedzawałowy niebezpiecznie się do brudno brązowej mazi zbliżając.. ostatecznie, było super śmiesznie :) mogę farbować :D

      Usuń
  7. Przepiękne te kolory, że aż zazdroszczę... :) Napisz jeszcze proszę, co to była za włóczka? bawełna, wełna... ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Asiu, mnie tylko nurtuje co Ci tam mogło eksplodować... i nie potrafię sobie wymyślić. Może wody za dużo Twój szal w sobie miał, albo czas wygrzewania za długi. Powiem szczerze, że mi się nigdy nic takiego nie stało. Owszem wełenka ze srebrną nicią strzela i błyska (choć ostatnio coraz mniej, chyba się mikrofala przyzwyczaiła;) ) ale żadnego pryskania, wybuchania nie było, mikrofala spokojna jak śpiące dziecię ;)

    Tęcza bardzo ładna, zwłaszcza ta strona z fioletami ślicznie się skomponowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczuwam, że doprowadziłam zawiniątko do ostrego wrzenia, nie tyle był huk i "bum" słyszalne, co normalnie sobie mikro w ciszy pracowała, ale w środku jak opisałam obraz pomarańczowej nędzy i rozpaczy ;) i sporo płynu w kolorze brudnej pomarańczy zgromadziło mi się na talerzu pod zafoliowanym zawiniątkiem. Gdzieś i jakoś przedobrzyłam bo mam wrażenie dzianina się ciupkę sfilcowała, nie wiem czy uda mi się ją spruć.. co mogłam zrobić źle?

      Usuń
    2. Myślałam, że jakieś dantejskie sceny się u Ciebie rozgrywały... ;) To, że trochę płynu wyciekło na talerz to nic niezwykłego, mi się tak dzieje głównie przy czesankach, gdy zostawiam ciut więcej farby (wody) we włóknie. Nie powoduje to jednak, że farba się wlewa tam gdzie nie trzeba - przynajmniej do tej pory nic takiego się nie stało, ale tego płynu też nie jest dużo. Przy włóczkach staram się zostawiać mniej farby na nich, bo one łatwiej i szybciej łapią barwnik i więcej płynu nie jest potrzebne.
      Co do podfilcowania - no cóż, niektóre włókna - i tu prym wiodą czesanki z delikatnego merynosa, lubią się podfilcować przy tzw. normalnym traktowaniu. Trzeba wtedy z nimi jak z jajem postępować - nie chuchać, nie dmuchać, a juz broń boże ciepłych nie płukać w zimnej wodzie, nie wyduszać i nie wytrząsać na sicie ani nie wpadać na podobne pomysły. Spróbuj następnym razem podzielić czas wygrzewania na mniejsze odcinki, pomiędzy którymi rób przerwy, np. 2 minuty z jednej strony, 2 minuty z drugiej a potem 10 minut przerwy, a następnie powtórka po minucie z każdej strony. Oczywiście wszystko zależy od mocy mikrofali i ilości wody w wełnie. Masz doprowadzić do tego by wełna była bardzo gorąca, ale jak już taka jest to niema co jej dalej grzać, jeśli boisz się, że farba nie chwyci, pozwól wełnie przestygnąć (w tym czasie wchłonie sobie część barwnika) i powtórz proceder.
      A poza tym jak to ze wszystkim - jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz ;)

      Usuń
  9. Cudne kolorki:))) Takie farbowanie to jednak ekscytująca sprawa. Trochę mam ochotę spróbować ale w moim przypadku to i ściany mogłyby ucierpieć. Ciekawa jestem efektów końcowych po przewinięciu włóczki. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko uda mi się ją spruć i przerobić, to na pewno pokażę :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Rewelacja!!! ja też tak chce ale...odwagi brak-:)
    Pozdrawiam
    Ps street jest suuupeeeeerrrrrr! a jak wezmę druty do ręki i go uskutecznię to będzie jeszcze lepiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się nie cykaj :) widzisz, ja się bałam jak nie wiem co, a tu proszę, zniszczeń brak a efekt jeśli nie ładny to się przynajmniej w oczy rzuca ;)
      Cieszę się :D przeczytałaś już? ale się cieszę :D Wrzucaj na drutki, no wrzucaj! :D

      Usuń
  11. A to tak to się robi. Zawsze się zastanawiałam jak to tak można trafić z tymi kolorami i rządkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsza metoda - próby i błędy :) ale youtube też się czasem przydaje ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  12. I Ty Słońce jesteś samoukiem? Hm, że też mnie taki talent nie przypadł w udziale :(
    Piękny ten szal i jak go tylko sprujesz to Cię osobiście opierpapierniczę!!!! Ustawiam się w kolejce - jak do Wrocławia nie zbłądzisz przed Krakowem to ja go konfiskuję!!! :)

    PS
    Z mikrofali i tak nie korzystaliście więc niewielka strata. Ty jesteś bogatsza o nowe doświadczenie. Zdjęcie T pozującego na Apollina - bezcenne!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie tak do końca samoukiem, miałam przecież książeczkę i przeszłam intensywny kurs farbowania zdalnie, a zajęcia teoretyczne odfajkowałam na youtubach i za pomocą cudownych Specjalistek w temacie :)
      No coś Ty, pruję i basta! jak tylko mi się uda ;)
      Cieszę się, że Ci się podoba :)

      Usuń
  13. Ty chcesz spruć ten szal? Rybo droga, odwróć się w drugą stronę, potem powróć do pierwszej pozy, spójrz na ten cudny szal i zadaj sobie jeszcze raz pytanie: "Czy na pewno powinna ten pozytywny szal pruć?"
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuniu... muszę! a przynajmniej bardzo chcę, on tam ma nitki wiszące, nie do odratowania oczka pospuszczane i w dodatku na noszalny udzierg jest za krótki :( ale obiecuję go ładnie wkomponować w coś ciekawego a co, to jeszcze nie wiem ;)

      Usuń
  14. A nie mówiłam?? Pieknie Ci wyszło to farbowanie i to od pierwszego razu! Mnie te niebieskości zdecydowanie się bardzo, bardzo. A Odin nie brał w tym udziału??? Nie wierzę! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty, ocetowy smrodek go deczko otumanił i na cały dzień z kuchni przepędził :)
      niebieskości mieszaniem nietknięte, dziewicze całkiem!... takie sobie są w pudełeczku z proszkiem, zaczarowanym proszkiem :)

      Usuń
  15. No i po co sie było tak bać?
    Piękna tęcza! Masz już pomysł co z niej powstanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, bo ja mam na drugie imię cykor ;) najpierw się trochę natrząść muszę, ponarzekać, pogadać, a potem to już leci ;)
      Przewinęłam własnie i idę szukać inspiracji :)

      Usuń
  16. Bardzo mi się ta intensywność kolorów podoba. I piękne przejścia :) Po Twoich doświadczeniach widzę, że lepiej zacznę próby farbiarskie w plenerze... Trawa powinna mi wybaczyć, jak się kapnie tu i tam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu, ale jak się okazało zniszczenia to tylko konsekwencja mojego niedoczytania (lub głupoty ;))... Tysia zwróciła uwagę na jeden ważny szczegół, odczekanie między kolejnymi seriami w mikrofali.. ekhm..tia..
      No, to ja już może zamilknę i się pod łózko schowam ;)

      Usuń
  17. Śliczna Ci wyszła kolorowanka !!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Fantastyczna jest ta tęcza!!! Tak dobrze Ci poszło pierwsze farbowanie, że już nie mogę się doczekać kolejnych :)
    Mam trochę barwników spożywczych, bo ostatnio często robię tęczowe torty, włóczek których kolory trochę mi się znudziły tez nie brakuje, więc może sama bym coś zafarbowała? Tylko to przewijanie mnie dobija... i brak mikrofali...
    Na razie pozostanę przy podziwianiu Twoich dzieł :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już, mirkofala nie jest potrzebna, para wystarczy :) Jak tylko masz składniki i wełny, które Ci nie bardzo pasują - działaj :D

      Usuń
  19. No przecież wiedziałam, że wyjdzie coś fantastycznego:) Grzeczna Dziewczynka, zdolniacha na całej linii:) Jak znam życie, to wymyślisz z tego znowu coś niepowtarzalnego:) No wzięło mnie, kurcze. Mam wełnę z odzysku, naturalną, grubą, mam w głowie taki dłuższy sweter-kurtkę z tego w naturalnym kolorze machnąć.... teraz mi te kolory przed oczy wrzuciłaś i co?? no i zasiałaś ziarno zwątpienia co do naturalnego koloru.....
    Streeta mam dzisiaj w pracy na sobie:) Banan na twarzy, nie ma kto mi cyknąć fotki, chyba w lustrze sama z telefonu zrobię, takie nieoficjalne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izunia, na co czekasz, cykaj! i na maila ślij! Ale to już... :))))
      Ma się ten dar ;) A tak po prawdzie to po prostu farbki bajeczne, wzięłam najbardziej podstawowe kolory z całej gamy i już zaczynam myśleć o tej reszcie, z której cała paleta jest skonstruowana... ach! :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...