Wiosna rozhulała się u nas na całego... stąd zastanawiam się ile spośród moich wełnianych udziergów zdążę zakończyć zanim zmuszona będę przerzucić się na lekkie bawełniane bluzki i sandałki - tego drugiego to już się naprawdę doczekać nie mogę :)
Pomimo najszczerszych chęci z drutków wciąż nie może zejść kilka wielce oczekiwanych przeze mnie sweterków, bo co chwilę i co rusz wynajduję w sieci nowe sweterki, albo nowe zlecenia, które wcześniejsze projekty spychają w daleką otchłań. Jak na złość, ravelry, jak każdą wiosną generuje co chwilę nowe potrzeby posiadania i włóczek i pięknych lekkich dzianinek idealnych na wiosnę i chłodne lato. Jak się przed tym uchronić? nie da się... trzeba dać się porwać, zbankrutować, odmawiać sobie innych przyjemności i gromadzić.. :) Przecież nikt nie powiedział, że na wakacje z prawdziwego zdarzenia trzeba jeździć każdego roku, prawda?
Oczywiście żartowałam.. umiar, umiar i jeszcze raz umiar.. to jedyne co jest w stanie mnie samą przed sobą samą ochronić (a budżet domowy przed totalną bankrupcją ;) )
A zatem - oficjalnie i naprawdę szczerze zarzekam się, że niczego nowego nie zacznę dziergać, dopóki nie dokończę w końcu tego co mi tu i tam ostatnio zalega. A żeby być całkiem słowną - krótki reportaż z placu boju:
Pinky Inky ;) |
Na pierwszy ogień idzie Inky autorstwa Marzeny znanej Wam z Wełnianych Myśli oraz Fotograficznych Czwartków. Załapałam się szczęśliwie na testowanie tego wzoru i piskam z radością, bo świetnie się przy nim bawię. Jeden z tych projektów winowajców, który całkowicie wyparł swoich poprzedników, które zalegają mi od jakiegoś czasu na drutkach. O samym wzorze cicho sza... poza tym że : MNIAM!:)
Kolejny sweterek, który czarująco mnie pochłonął na chwil kilka... i jak to się mogłam tego spodziewać spowolnienia dostałam już przy samych rękawkach... ale czas mnie goni - muszę! bo się uduszę! :)
Atelier nr1. czyli wersja mocno zbliżona do projektu samego - ani jednej modyfikacji nie popełniłam, co jak na mnie - bardzo to dziwne. Ale wiecie jak to jest, po co poprawiać cosia, który jest doskonały? Oczywiście i tu na przeszkodzie stoją rękawy, ale postanowiłam wziąć byka za rogi i tłukę oba jednocześnie... a przynajmniej próbuję, bo ostatnio więcej czasu sweterek spędza w torbie z UFOkami niż w łapkach...
Atelier nr 2., wersja mocno inna, dlaczego? Ponieważ jak się człowiek nastawi na dzierganie swetra wełną, której ma maluśko już w zapasach, a nieszczęśliwie się składa, że o tyle z mięsem sobie poradzić potrafię i cudownie je podczas gotowania rozmnażam - prawda Kasiu? ;) to niestety ale z wełną ten numer nie wychodzi. A zatem niedostatek wełny zmusił mnie do małej tu i tam modyfikacji, które, całkiem szczerze, świetnie zmieniły swetrzysko w lekką, wiosenną o bolerkowym kształcie narzutkę.
I jak tu nie kochać Ateliera skoro tyle daje możliwości! :)
Tyle...
A co na Was swoimi niepokończonymi oczkami łypie z torby z UFOkami?
Macie takie projekty, które leżą, kwiczą i czekają cierpliwie?
Ściskam Was i pozdrawiam :)
Pamiętasz jak się chwaliłam, że projekt tylko jeden na drutach i jakie to fajne? No i koniec z tym. Nie liczyłam do robótek opuszczonych chusty, która czekała na lato z wykończeniem, ale teraz mam dwa swetry, szal, i komin (do prucia, jeszcze gorzej...) i już mi tak fajnie nie jest. Ale podjęłam ważną, życiową decyzję. Skończę Street to dopiero wezmę się za następny. No ale nie lubię jak mi z kosza wystają oczka na żyłce.. sumienie mnie gryzie;/
OdpowiedzUsuńNo a Pinky jest piękne! Piękny kolor i w ogóle! Ach..
Pamiętam, pamiętam... ale to było dawno i se ne wrati;)
UsuńPozostaje mi tylko powiedzieć, że w miarę jedzenia apetyt rośnie :)
Ciesze się że Ci się kolorek podoba... ja o dziwo też się z nim lubię ;)
bardzo intrygujacy jest projekt paskowy kolorowy :)))))
OdpowiedzUsuń..czekam niecierpliwie :)
jeden rękaw i i kilka długaśnych rzędów dzieli mnie od jego zakończenia.. i wszystko same prawe.. chyba zwariuje!
Usuń:)
I tylko tyle??? I to w zasadzie tylko rekawy do dorobienia! To ja sie nie będę spowiadać z ufoków ale też po cichutku je wyrabiam:))) Ale rób najszybciej testową sukienkę dla Marzenki bo ja na wzór czekam bardzo! Kolor obłędny wybrałaś!
OdpowiedzUsuńJa Ci dam tylko - to przecież aż nadto!...
Usuńno wiem, że już bliżej niż dalej, ale u mnie rękawy to punkt, którego jeśli nie wykonam od razu (to trochę jak z piciem cebulowego syropu) i z zamkniętymi oczami, to mogę nigdy swetra nie skończyć.. oby nie tym razem :)
Sukienka jak do tej pory rosła płynnie, teraz ciągle dodaję oczek i rundka to już nie rundka, ale rundzisko, stąd przyrost znacznie zwolnił, ale walczę :)
Syrop cebulowy jest przepyszny!!!
UsuńMarzena, zwariowałaś???!!!!! Przepyszna to jest czekolada a syrop cebulowy to obrzydlistwo najwyższej klasy!
UsuńW życiu! Jak mi mama taki syrop robiła to byłam w siódmym niebie!:) Nawet jak już duża byłam, to sobie sama robiłam:)
UsuńMarzenko - toż to o masochizm zakrawa...;P
UsuńMarzena, mam dokładnie takie same doświadczenia jak Ty. Byłam w siódmym niebie jak "musiałam" ten syrop wypijać :)
UsuńEwa, dzięki za wsparcie! Zapraszam na syrop cebulowy:)
Usuńmamy, mamy takie sterczące drutki tu i tam z kawałkiem robótki, która krzyczy "dokończ mnie!"
OdpowiedzUsuńja zawsze robie 2 rękawy jednocześnie, ponieważ niejednokrotnie wprowadzam zmiany w schemacie - wtedy w obu na raz i nie musze nuz pamiętać.
w moim przypadku najgorzej wychodzi mi zszywanie robótek - potrafię zrobić części dla dwóch kolejnych i tylko powiększać sobie kupkę do zszyzywania
pozdrawiam
Ojejcia, zszywania też nie znoszę - kto lubi? do tej pory w szafie dwa swetry leżą nieskończone bo wymagały szycia:( Ale na szczęście mądre głowy wymyśliły swetrzyska metodą bezszwową :)
UsuńŚciskam i witam serdecznie u siebie :)
Ale cudne rzeczy dziergasz! Aż zazdrość bierze! Kiedy masz czas na to wszystko? Niesamowite. U mnie ciągle zima, czyli Lima na drutach.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Wszystko zasługą projektantów z pomysłami :) ja tylko pokornie wykonuję ich instrukcje :) a te atelierki to się za mną chyba od grudnia ciągną, więc chyba jednak nie tak szybko mi to idzie ;)
UsuńA czemu nie farbowanka? taka piękna Ci wyszła! i wiosenna :)
Ja mam 2 projekty na drutach. Nie lubię mieć rozgrzebanych kilku projektów, bo czuję się wtedy poirytowana. Taka tam moja potrzeba do kontroli nad wszystkim zostaje zachwiana ;) Psychoanalityk by się przydał ;)
OdpowiedzUsuńCo jeden to ciekawszy projekt pokazujesz. I wszystkie na dość zaawansowanym etapie.
Ale dlaczego?..
UsuńA nie chciałabyś o tym porozmawiać?..
Ale w czym problem?...
:) Kasiu, sprawowanie kontroli wcale nie musi być złe... przynajmniej inwazja UFOków Ci nie groźna :)
Ściskam :)
Dużo się u Ciebie dzieje w dziewiarskim świecie, ja to jeszcze nigdy nie dziergałam dwóch swetrów na raz, chyba muszę spróbować :D
OdpowiedzUsuńJa z ufoków mam tylko ogrodniczki, za które jednak się nie zabrałam, bo…, a już wiem czemu: bo nie! ;)
Niech sobie jeszcze trochę poleżą, nie przeszkadzają mi jakoś wybitnie, tylko troszkę, ale jest to do przeżycia.
Pozdrawiam ciepło!
I trzymaj się tego, Ewuniu, jak najdłużej się da! swetry dwa to już utrudnienie, a przy trzech albo czterech codzienna frustracja gwarantowana :) i drutków ciągle brak...;)
UsuńOgrodniczki? dziergane??? naprawdę????
Ściskam równie ciepło :)
Zatem posłucham Twojej rady, bo codziennie jechać na melisce nie dam rady ;), no ale jak patrzę na Twoje swetry, to mam ochotę poeksperymentować trochę z tą swoją lopi, a na drutach prawie zawsze jakaś lopapeysa leżakuje ;)
UsuńAsiu, naprawdę ;) Wydziergałam sobie kiedyś ogrodniczki z wełny, są słodkie, ale wiszą na mnie i pogrubiają o co najmniej 4 rozmiary, muszę je trochę przerobić, ale jak już je wyciągnę ze swojej szafy, to jakoś zawsze coś innego jest do roboty ;)
U lala dużo się u Ciebie dzieje i same piękne rzeczy :)
OdpowiedzUsuńU mnie też sporo na drutach i przez to mam zagwozdkę co dziergać i ostatnio nie dziergam wcale. Wiem, wiem to niewybaczalne, ale mam nadzieję, że jak odetchnę parę dni od drutów to będę dziergać ze zdwojoną siłą :)
Przerwa nie jest zła... :) ja sobie czasem tez muszę zrobić jak mnie marazm dziewiarski dopada :) Ale właśnie, po takiej przerwie to się na drutki rzucam jak na lody - po diecie :)
UsuńŚciskam :)
O Inky pisałam już na ravlu, że bossska jest :)
OdpowiedzUsuńDrugi sweterei wygląda obłędnie - te cieniowania połączone z szarością - rewelacja po prostu.
Atelier, sam wzór mnie nie porwał, ale tweedy kocham bardzo, więc Twoja wersja zapewne będzie cudna, bo przecież z tweedu ;)
Atelier nr 2 kończ proszę szybciutko, bo ciekawam efektu końcowego tej narzutki :D
UFOków osobiście nie posiadam, jedynie dwa trupy, które kwalifikują się do sprucia i ew. przerobienia, ale kiedy to nastąpi, tego nie wie nikt, więc sobie jeszcze poleżą w pudełeczku...
Kasiu, dzięki :)
UsuńCieniowanie zmiksowałam z granatem, ale zginął na tym zdjęciu. Atelierek to się albo lubi, albo nie znosi. Ja lubię, bo konstrukcyjnie mnie urzeka, prosty, ale nie do końca przewidywalny, i te detale.. i-cordziki... marzenie :) - no tak wiem, zboczenie mam na punkcie i-cordów :)
Ale Ci zazdroszczę nie posiadania Ufoków! to by było fajnie.. ale cóż, sama sobie jestem winna, a ravelry nie pomaga jak na złość..:)
Niech leżą, z pewnością pewnego dnia zaczną krzyczeć - spruj mnie! to się wtedy za nie zabierzesz :)
Pozdrawiam cieplutko:)
Projekty zapowiadają się ciekawie.
OdpowiedzUsuńDzięki, mam nadzieję, że je wszystkie zakończę niebawem :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
Tak, mam takie projekty - tyle, że to nie są projekty "druciane". Właśnie z powodu drutów cierpią moje projekty krzyżykowe i koralikowe. Caviś (zresztą obiecany koleżance) leży , kwiczy i mnie woła z daleka. Już mu obiecałam, że po skończeniu tego, co mam w łapkach obecnie, na pewno do niego powrócę. a przerabiany naszyjnik w róże, to nie wiem, kiedy się doczeka.
OdpowiedzUsuńDoczeka się, doczeka... musimy sobie tylko wyhodować dodatkową parę rąk i wszystko będzie dobrze:)
UsuńJolu, to tylko chwilowy przestój, ja sobie tak zawsze powtarzam... na pewno pozakańczasz wszystko! trzymam kciuki:)
Żelazna zasada nr jeden to jeden projekt na drutach, żeby się waliło i paliło, kusiło , mrugało okiem, potrafię na szczęście już się oprzeć:) czekam z niecierpliwością na zakończenie Twoich projektów, bom strasznie ich ciekawa, p.s. wczoraj wpadłam z kolejną paczką z włóczkami, mąż mi trochę pogroził palcem:)
OdpowiedzUsuńA to się tak da? boooosze... to ja jestem kompletnie niezdyscyplinowana... ale to chyba w każdej dziedzinie, bo jak dietę mam zacząć, to też góra jeden dzień bez czekolady wytrzymam ;)
UsuńPaluchem pogroził? :) a Ty co na to? ja bym język pokazała:P :)
Ściskam i pozdrawiam!
nawet nie pytaj,nie wywołuj niepotrzebnych wyrzutów sumienia!Kto nie ma jakiś trupów w szafie hę!?Ale,ale, Ty masz ich więcej,i już mi lepiej :o))
OdpowiedzUsuńZatkało kakało!! I Ty wiesz dlaczego :)
OdpowiedzUsuńCo jeden to ładniejszy!!!! Rewelacja! Niezmiennie podziwiam....