Całkiem niedawno jeszcze zaglądałam na statystyki blogowe ciesząc się nieziemsko kolejnymi 3 nowymi czytelnikami.. a jeden komentarz mojej przyjaciółki ze szkolnej ławy, mojego Najwierniejszego Czytelnika powodował u mnie palpitację serca. Nie wiem do tej pory jak to się stało, że tak licznie mnie odwiedzacie, jakie to czary uprawiam, że tyle życzliwych osób u mnie gości, że tak chętnie zostawiacie po sobie ślad pod moimi postami, naprawdę nie wiem, ale każdy jeden nowy czytelnik i nowy komentarz wywołuje we mnie tę samą niekontrolowaną radość, podskoki do sufitu (jak to kobiecie nie wiele trzeba, żeby fitness zaczęła ;) ) oraz wjazd w wysoką tonację.
Kiedy zaczynałam pisać bloga poszukiwałam aktywnie informacji o tym jak pisać posty, żeby były ciekawe, o czym, jak zachęcić Was do czytania, jak zyskać nowych czytelników i w końcu jak ich u siebie zatrzymać.. Do tej pory raz na jakiś czas odnajduję w sieci gołosłowne recepty na "sukces blogowy", niektóre śmieszą mnie bardziej, inne mniej, niektóre mają w sobie ziarno prawdy, inne są zlepkiem nic nieznaczących haseł, a jeszcze inne cuchną mi prawie na odległość cytatami z podobnych publikacji dostępnych w formie książkowej czy poradnikowej. Nie umiem ocenić kto od kogo zżynał, ale mam wrażenie, że zawsze czytam o tym samym. Ale tylko z kilkoma punktami mogę się zgodzić. Nie będzie u mnie o marketingu, nie będzie też o pozycjonowaniu, będzie o Tobie.
Polub swojego bloga!
Pierwszym krokiem do samoakceptacji jest polubienie siebie. Zrób to samo ze swoim blogiem. Nie czepiaj się go, nie szukaj w nim tego, czego mu brakuje, tylko po ludzku go polub. Ale nie zmuszaj się do tego, żeby go polubić. Tu nie o to chodzi by na siłę sobie wmawiać, że Twój blog jest wyjątkowy, ale rzetelnie oceń go, spójrz na niego krytycznie, zauważ te jego cechy, które Ty w nim lubisz, rozwiń je, dopieszczaj, a wady zminimalizuj, masz przecież tyle dostępnych narzędzi. Kupę rzeczy możesz pozmieniać, zarówno od strony estetycznej (szablony) jak i merytorycznej. To Ty decydujesz o czym i przede wszystkim w jaki sposób prowadzona jest rozmowa z czytelnikiem. Chcesz być postrzegany jako bufon, pisz jak bufon, chcesz być profesjonalny - używaj tego języka, chcesz być wesołkiem, przemycaj poczucie humoru do swoich tekstów. Ale przede wszystkim nie rób niczego na siłę.. i baw się słowem. Nawet jeżeli potwornie poważnie myślisz o blogowaniu, nie zapominaj o tym, że ten kawałek ciebie w sieci żyje, więc narysuj go, siebie narysuj takiego, jakiego lubisz. jak polubisz swojego bloga, to już jesteś w domu!
Bądź szczery?
A co to właściwie znaczy..? Kompletnie czuję się zagubiona jak czytam taką wskazówkę.. a w czym mam być szczery, mam rzucać chamskie teksty na lewo i prawo? mam wyrażać kontrowersyjne opinie? mam udawać, że się na wszystkim znam i wszędzie wbijać szpilkę? bo taki właśnie jestem?
Nie.. to chyba do niczego dobrego nie prowadzi... a może? Czy może codziennie mam pokazywać co dziś w garze uwarzę (jak farbuje, to pokazuję :D ) czy może ciągle narzekać mam, bo taka maruda ze mnie jest na co dzień (oj! gdybyście wiedzieli......... ;) )
Ja zamiast szczerości za wszelką cenę, która ma ciebie i mnie dobić wolę konstruktywne opinie, życzliwość i serdeczność. Zamiast szczera i autentyczna (kolejne nadmuchane słowo, które nie wiadomo co oznacza) wolę być wrażliwa i kulturalna.. No masz ci los, jestem kompletnie nietypowa, ale dlaczego mam być świnią? tylko dlatego, że taka nastała moda blogowa? jestem, jaka jestem i taką siebie lubię. Mój blog też jest taki. I lubię się z nim. I choć to może nietypowe jest, niemodne, to znajdzie swoich zwolenników. Na przykład Ciebie, bo Ty chyba też mnie i mojego bloga lubisz, skoro do mnie wpadasz :D
Do wszystkiego się przyznawaj..?
No trzepie mną jak tylko widzę jak to wszyscy pięknie nawiązując do "współpracy" blogowo - marketingowej narzucają mi sposób prowadzenia kampanii z potencjalnymi zleceniodawcami. Naprawdę muszę pisać zawsze i wszędzie, że "ten" własnie tekst jest sponsorowany? że stoi za nim konkretna marka/producent/sprzedawca? a kogo to obchodzi? Ludzie... to już nie można inaczej pisać o czymś, co jest godne Twojej uwagi? wszystko tak trzeba, kawa na ławę? A gdzie jakaś fantazja, bajer, pomysł, tło.. dobrze dobrane słowo działa niewyobrażalnie na czytelnika, a jakże, ale czy nie można jakoś ładniej "tego" produktu "zapakować" i "wystawić", nikomu się przy tym nie tłumacząc? bez konieczności bycia posądzonym o brak - patrz punkt drugi - szczerości?
Cały czas przed moimi oczami mam takich kilka obrazków zapożyczonych z polskich seriali, bo przecież, nie macie chyba wątpliwości co do tego, że telefon, który w serialowej scenie nagle "zatopiony" zostaje w toalecie i mimo tej "nieplanowanej" awarii wciąż żyje i działa, albo jak serialowa "matka" daje swojemu "synowi" soczek ze słowami: "wypij synu, to zdrowsze niż czekoladowy baton", to że te sceny są jak najbardziej REKLAMĄ mimo tego, że aktorka bądź aktor nie zrobiła oficjalnego ogłoszenia na wizji: "UWAGA, UWAGA! BĘDĘ REKLAMOWAĆ O! TO:" Niewykluczone, że podczas końcowych napisów istnieje jakaś wzmianka na temat sponsorów danego odcinka, ale kto by tam czytał końcowe napisy (ja w tym czasie to już jestem dawno w kuchni po kolejną herbatę;) )
Cały czas przed moimi oczami mam takich kilka obrazków zapożyczonych z polskich seriali, bo przecież, nie macie chyba wątpliwości co do tego, że telefon, który w serialowej scenie nagle "zatopiony" zostaje w toalecie i mimo tej "nieplanowanej" awarii wciąż żyje i działa, albo jak serialowa "matka" daje swojemu "synowi" soczek ze słowami: "wypij synu, to zdrowsze niż czekoladowy baton", to że te sceny są jak najbardziej REKLAMĄ mimo tego, że aktorka bądź aktor nie zrobiła oficjalnego ogłoszenia na wizji: "UWAGA, UWAGA! BĘDĘ REKLAMOWAĆ O! TO:" Niewykluczone, że podczas końcowych napisów istnieje jakaś wzmianka na temat sponsorów danego odcinka, ale kto by tam czytał końcowe napisy (ja w tym czasie to już jestem dawno w kuchni po kolejną herbatę;) )
Twój blog to Twoja piaskownica, czy chcesz by wszystko było rozebrane do ostatniej warstwy, jak zgniła cebula, to tak sobie pisz, ale jeśli masz choć trochę wyobraźni, odrobinę oleju w głowie, fantazję i pomysły, to je wdrażaj i nie sugeruj się tym co piszą inni.
Moją opinia też się nie sugeruj, co ja tam przecież wiem.. ja się tylko blogowaniem bawię :D
Ucz się na własnych błędach i wyciągaj wnioski
Blogowanie to z pewnością interesująca, ale i nieprzewidywalna w swoim zasięgu przygoda. Z jednym tematem trafisz doskonale, z innym już tak gładko nie pójdzie, jeden post będzie miał 1000 wejść, inny jak będzie miał 50 to dobrze. Tego, w jaki sposób czytelnik zareaguje nie możesz przewidzieć, ale z pewnością możesz spróbować nie popełniać tych samych błędów, jeśli jakieś zauważysz. Moim niewątpliwie największym blogowym błędem było przedłużające się w nieskończoność ukrywanie się przed światem. To była jedna z tych granic, której zakładając bloga, przekroczyć nie chciałam, ale na szczęście zmieniłam zdanie. Nie jest Ci przyjemniej wpadać do mnie jak wiesz z kim rozmawiasz? Jeśli wciąż ukrywasz swoje oblicze przed światem, zmień to, ja chętniej wpadam na blogi, których autorzy są mi znani choćby ze zdjęć publikowanych na ich blogach. Są mi bliżsi, i jako czytelnik nie czuję się przez nich oszukiwana albo za nos wodzona, bo skoro oni mnie widzą, to dlaczego chcą się przede mną ukryć? Ale nie popełniaj jednego błędu, jeśli już jakiś popełnisz i go wyłapiesz, nie pisz o tym posta, no chyba, że potrafisz na każdy temat stworzyć arcydzieło.. jak ja na przykład ;)
NIE - Skromny bądź!
Czysto teoretycznie.. włazisz na bloga, na którym jest cudna praca dziewiarska, zazdrość Cię bierze na sam jej widok, bo też takie cudo chcesz mieć, a pod spodem skromniusi tekst, w którym jest opisana masa błędów popełnionych w trakcie jego powstawania.. mnie trafia od razu jak coś takiego widzę. Jasne, też robię błędy w dzianinach, czasem się do nich przyznaję, choć nie powinnam (patrz - punkt wyżej!), ale najczęściej jestem dumna z tego, co własnymi łapkami stworzyłam i jak fajowo udało nam się w zespół z Połówkiem toto obfocić, bo taka ze mnie genialna modelka jest (BA!) a z niego cudnie cierpliwy fotograf (No! ależ dwa BA!) Nie bójmy się tego powiedzieć, jeśli lubimy to co robimy i robimy to świetnie to "skromnie" tylko umniejszy wysiłek w pokazywany projekt włożony.
Nie będę pisać o tym, co możesz zrobić, żeby było o Tobie w świecie wirtualnym głośno i żeby było Ciebie pełno, bo już wszystko na ten temat zostało chyba powiedziane. Niektóre z tych "dobrych rad" wydają się mieć sens, ale czy są skuteczne? nie wiem. Eksperymentuj, otwieraj się na nowe pomysły i pamiętaj, że po drugiej stronie Twojego pudła przed którym siedzisz i w klawiaturę stukasz z taką gorliwością, siedzi drugi człowiek. Jeśli chcesz, żeby do Ciebie częściej wpadał potraktuj go tak, jak sam byś chciał być traktowany. Polub się z nim, Tak jak z własnym blogiem. Nie nadymaj się, nie szalej, albo własnie się nadymaj, i szalej.. tylko nie zapominaj używać szarych komórek. I myśl!
A tak już całkiem prywatnie i nie na temat, strasznie lubię swojego bloga, a lubię go przede wszystkim dlatego, że Ty tu jesteś!
Siebie też w nim lubię :D
I Połówka też lubię, jak mnie w nim odwiedza..
I Odiśka też lubię..
A najbardziej to ja lubię wełniane akcenty na moim blogu..
czekają na mnie taaaaakie...
...a propos - lecę dziergać!
Do następnego (wełnianego) wpisu!