Pamiętacie ten sweterek, którym się pochwaliłam jakoś w połowie 2018 roku? Fun jumper (klik)
Żeby nie powiedzieć, że równolegle, bo nawet ja nie potrafię dziergać dwóch swetrów na raz, ale jakoś w bardzo niewielkim odstępie czasowym, zabrałam się za jego męską wersję. No bo jak tu przejść obojętnie obok połówkowego: "zrobisz mi też takiego?".
Ma chłopak słabość do pasków (jak i ja!), ma też i słabość do takiego kształtowania ramion w połączeniu z paskami (zupełnie jak ja!), jedyne co mu się w moim sweterku nie za bardzo podobało to dekolt, tu musiałam nieco inaczej do tematu podejść. Tak naprawdę to powiem Wam, że męskie swetrowe podkroje dostarczają mi niemałego wyzwania.. mam poczucie, że ten mógłby być mniejszy, ale jest jak jest.. niezliczoną ilość razy w nim rzeźbiłam, i ciągle coś zmieniałam, spłycałam, żeby za chwilę pogłębić, dodawałam po szerokości, żeby za chwilę odejmować... Jak wiadomo, w dzianinie dzierganej nie mam opcji ujęcia w szwach (zwłaszcza, że ten sweter żadnych szwów ne posiada!) więc mogłam jedynie zaczynać od nowa.. i poprawiać zaczynając znów od nowa. Mimo wszystko, efekt końcowy został zaakceptowany i jest bardzo eksploatowany, a z początkiem września zaczął swój drugi rok eksploatacji!
Tak, to nie jest sweter, który zszedł mi niedawno z drutów.. o! nie.. chociaż dziubany był na drutach niewiele większych niż wykałaczki (szczerze, nie pamiętam, nie zapisałam, ale wydaje mi się, że powstawał przy użyciu drutów 3.25 mm - do 3.5 mm) i poszło na niego sporo włóczki, jest leciutki jak piórko, pomimo swojego zacnego rozmiaru, i doskonale sprawdza się w roli biurowego swetra. Połówek doczekał się już kilku swetrów ręcznie dzierganych, ale tylko ten chętnie zakłada na co dzień, pozostałe nadają się raczej na wielogodzinne spacery zimowe i mroźne zwiedzanie.
Ten model powstał z moich już niewielkich zapasów noble od holst garn, do których dokupiłam jeden kolor kontrastowy (bordowy, który tutaj wygląda jak czerwony) i podstawowy (czarny).
Żółty pasek w tym swetrze to ciemny, brudno zielony odcień, który w towarzystwie pozostałych kolorów zasadniczo się zmienił, rozjaśniał. Przyznaję, że sam fakt jak kolory, wspólnie ze sobą zestawione, zagrały w tym swetrze, przy okazji zupełnie zmieniając swoje odcienie, bardzo motywował mnie do kontynuowania tego "niemożliwie dłużącego się projektu.."
Wzoru nie planuję, głównie dlatego, że chyba nikt poza mną nie szarpnie się na dzierganie męskiego swetra z takiej cienizny, jakkolwiek by nie była genialna w użytkowaniu (bo jest!). Ale niewykluczone, że kiedyś popełnię kolejny męski, kontrukcyjnie podobny projekt, bo to jest typ dzianiny, który oboje z Połówkiem lubimy. Chociaż nad główką rękawa (rękaw dziergany był od góry wraz z resztą swetra, bezszwowo) tego typu to ja się tyle czasu już pochylam, że mogłabym się z niej doktoryzować....... Tak wiem, nie jest to sprawa nowa, ale ponieważ dosłownie rozkminiam ją na bieżąco i kombinuję zawsze na nowo bez wsparcia w postaci podręczników, ale na moje oko i zdrowy rozsądek, to czuję jakbym sama na nią wpadła :) Chociaż wiem, że jest inaczej. Niemniej, lubię to rozwiązanie, i lubię BARDZO w nim rzeźbić!
Oprócz pasków nic się w tym swetrze specjalnego nie dzieje.. no może poza tym, że mi się udało równiuteńko zsynchronizować paski i zakończyć zarówno sweter jak i rękawy w tym samym momencie kolorystycznym (chyba jednak rękawy dziergałam dłuższe niż body?! ale nie wiem tego na pewno.. bo nie pamiętam). Rzędów na wszelki wypadek nie liczę.. zwyczajnie mnie cieszy, że ten sweter widzę na ludziu! I to mi wystarczy!
Ale dosyć gadania, poznajcie Fun jumper w męskim wydaniu!
Przyznaję, że noszę się z zamiarem powtórzenia tego kolorystycznego zestawu kiedyś jeszcze, ale tym razem dla siebie.. jak i jeśli dojdę do tego jakich kolorów użyłam?! (nie wiem, nie zapisałam, zgubiłam banderolki, zwariuję z tym moim natchnionym i spontanicznym dzierganiem tu i teraz bez myślenia o przyszłości!)
Czapka, którą przy okazji możecie podglądnąć, to dziewiczo czysta wersja mojej czapy, o której Wam opowiem następnym razem. Nie ma w niej nic specjalnego oprócz najprostszej w życiu konstrukcji i ulubionej włóczki, dzierganej dżersejem... Lubię takie proste formy, i jak się okazuje nie tylko ja!
Jak ja naprawdę lubię dziergać dla tego Faceta! (#veryknitworthy!)
Ściskam Was bardzo serdecznie i mam nadzieję, do rychłego napisania!
A.