poniedziałek, 16 grudnia 2019

Kelly Anorak


Nie do wiary, ale uszyłam sobie kurtkę! 

Ale od początku.. 

W drugiej połowie kwietnia rzuciłam się z motyką na słońce i postanowiłam zmierzyć się z wykrojem na kurtkę Kelly Anorak (klik). Dokładnie dzień poźniej postanowiłam sobie sprawę utrudnić, przynajmniej w moim, naiwnym jeszcze, żółtodzioba szyciowego mniemaniu, że jak już mam tę kurtkę szyć, to z podszeweczką.. a co! Dokupiłam radośnie dodatek do kurtki o podszewce i pomyślałam - wkróce!

Zbiegło się to w czasie z jednym z dwóch obwoźnych, tkaninowych jarmarków, na które chętnie zaglądam, gdzie szczęśliwie udało mi sie upolować dwa cięte kawałki jeansu w kolorze mauve (każdy ok 180 cm długi) w bardzo korzystnej cenie.. Przecież jak już mam szyć kurtkę i ryzykować, to zacznijmy od wyboru tkaniny, który mnie po kieszeni nie kopnie,  bo umówmy się, że na tym etapie sprawa nie była dla mnie aż tak jasna, czy ja w ogóle dam radę tę kurtkę odszyć... 

Tego samego dnia udało mi się zakupić też pasujące zatrzaski (na napownicę pożałowałam, ale to dlatego, że jej koszt mnie zwyczajnie zmierził... znacząco bowiem zwiększał już i tak niemałą inwestycję na rzecz tej kurtki), o suwaku w ogóle nie pomyślałam.. za to kupiłam tkaninę bawełnianą na podszewkę, która w ciągu kilku następnych dni zupełnie mi się odwidziała... 

Pamiętam też, że instrukcja szycia tej kurtki, będąca częścią wzoru, zwyczajnie mnie przytłoczyła ilością zawartych w sobie informacji.. Leżała sobie tuż obok lektur do poduszki i zwyczajnie zaczęła się kurzyć.  

Z początkiem czerwca tempo naszego życia nam jakoś tak drastycznie wzrosło, że zapomniałam i o tej kurtce, i o brakującej tkaninie na podszewkę, flizelinach, suwakach i napownicy. 

Do czasu, gdy swoją piękną kurtką pochwaliła się Marzena (klik). Dech mi zaparło i natychmiast pomyślałam, że skoro jej się udało z sukcesem tę kurtkę odszyć to i ja powinnam dać radę.... 

Kompletnie tego nie planowałam, ale z końcem listopada udało mi się wyrwać na kolejny jarmark tkaninowy, i to w dodatku w asyście Przyjaciółki ze szkolnej ławy, która wpadła na krótkie odwiedziny.. Ach! co to był za dzień! Musicie wiedzieć, że K. szyje prawie odkąd zaczęłyśmy tę szkolną ławkę współdzielić! Mało tego, jej życie mocno jest z tkaninami związane, więc spróbujcie sobie wyobrazić, co tam się z nami obiema działo! Alejki pełne towaru! stoły zawalone tkaninami, nad stołami zwisające girlandy kolejnych tkanin.. Na każdym kroku kusiciele.. piękne wzornictwo, luksusowe mieszanki, ciepłe boucle i wełny, patchworkowe bajecznie kolorami zmalowane bawełny, masa akcesoriów, tkanin tapicerskich... no wszystko! i to w jednym miejscu. 

Naiwnie pomyślałyśmy, że oblecimy sobie wszystkie stoiska i ich stoły i popatrzymy co tam mają, a dopiero potem zaczniemy zakupy.. Godzina minęła, a my jeszcze nie skończyłyśmy OGLĄDAĆ w pierwszym rzucie!

Oszczędzę Wam szczegółów, ale.. Mężowie nasi kilkakrotnie telefonicznie usłyszeli, że "jeszcze
tylko jakieś 10 minut! i kończymy..", ale żaden z nich się chyba tym nie przejął, bo listów gończych za nami nie wysłali, kawy sobie nie załowali, ciastek chyba też nie, i dobrze, bo spokojniutko mogłybyśmy do zamknięcia marketu (czyli jakieś 8 godzin?) łazić i oglądać.. :) Zdrowy rozsądek i lotniskowy check in nas od kompletnego bankructwa uratowały.. 

Ale.. Zakupy tkaninowe w zespół mają swoje uroki! Kochana K. cierpliwie znosiła moje wąpliwości w doborze kolorystyki na projekt tapicerski, za co bardzo jej dziękuję! Wzornictwo rozpoznaje w lot i trzepie nazwami producenta / projektanta tkaniny jak z rękawa - bardzo to pouczające i niezwykle ciekawe.. Na dodatek K. wypatrzyła jeden gadżet, o który podobno trudno w polskich sklepach, i wzieła sobie i mnie twierdząc, że mi sie na pewno przyda! Mam zatem w akcesoriach szyciowych najdroższą papierową miarkę, jaką mogłam sobie wyobrazić - i muszę Wam powiedzieć, że warta jest każdych pieniędzy! 

 Na tymże targowisku dokonałam już ostatniej inwestycji w rzeczoną kurtkę i nabyłam flizelinę. Bardzo to kosztowny gadżecik.. bardzo! Ale.. kazali, to nabyłam... na zapas!

Wracałyśmy do domu z pełnymi siatami, przekonaniem, że za mało kupiłyśmy (wiadomo!) i na pewno czegoś nam brakuje, że za krótko, że niedosyt, i że czemu K. nie mieszka za miedzą,  miałybyśmy używanie.. w sezonie prawie co 2 tygodnie w mojej okolicy! 

Już następnego dnia wrzuciłam pod igłę dresówkę i uszyłam sobie "asjusy",  "asjubasy" lub "asjumy" jak prześmiewczo nazywamy szyte przeze mnie dresy ;) Na fali sukcesu jadąc, następnego dnia (to był wtorek) zaczęłam zabawę z kurtką. W zapasach szmatkowych znalazłam bajecznie pasujący kawałek tkaniny (ścinek upolowany znów w bardzo korzystnej cenie) idealny na podszewkę (raczej syntetyk z lekkim poślizgiem). Nie bardzo potrafiłam sobie wyobrazić jaki to ja rozmiar mam wybrać szyjąc z dżinsu, więc myśląc, że podszewka prawdę mi powie, zabrałam się najpierw za nią. To nic, że mi się w newralgicznych miejscach nie zeszła, czyli dalej byłam w przysłowiowej czarnej.. Szyłam w zaparte dalej, nieco kurtkę w dole na wszelki wypadek poszerzając, ujmując nieco w zapasach szwalniczych. 

Jak przyszło do złożenia kurtki i wszycia suwaka, siedziałam do nocy, żeby się upewnić, że ja się jednak w tę kurtkę zapnę! Nawiasem, bo to też ważne jest, suwak uratowany został przed wyrzuceniem wraz ze starą kurtką Połówka, która się zaczęła sypać. Był znacząco za długi, ale udało nam się go skrócić i stopery śliczne w nim LUTOWNICĄ wyrzeźbić (tu się należą brawa dla Połówka!). W piątek już wiedziałam, że się wcisnę! w sobotę leczyłam migrenę.. pozycja przypodłogowej żaby na kręgosłup mi nie pomaga, a ja każdą szpilkę wbijam siedząc na podłodze, nie potrafię inaczej! wyczerpane oczy też potrzebowały chwili wytchnienia.. Do wieczora się leczyłam, wyczerpana szyciowym 5 dniowym maratonem (dzięki o losie za mrożone warzywa z patelni, jajka sadzone, makarony ze szpinakiem i inne potrawy, które się robi w 5 minut, bo padlibyśmy przez to moje szycie z głodu..), ale im ciemniej tym głowa jakby mniej ćmiąca i ręcę bardziej swędzące.. 

Wyciągnęłam harmonijkową podstawkę na pokrywki ze znanej i lubianej firmy z logo żółto-niebieskim ;), wyrysowałam na listwach równe odstępy, przysposobiłam Połówka w młot na chwilę robiąc z niego Thorka ;) i zaczęliśmy walić młotem w tę prawie skończoną - szytą na miarę i bez wytchnienia przez 5 dób, kurtkę i ją dziurawić! 


no i taka wyszła! 










Suwak z odzysku!


KAPTUREK!!!!


Jest i stoperek w suwaku Połówkową ręką zlutowany!


Są i kieszonki 3D..


Prosto, niczym tropem węża, ulokowane zatrzaski...





I wiecie co jest w tej kurtce najpiękniejsze? do wszystkiego mi pasuje!


Warstwy i moje najulubieńsze kolory!!!!



To doświadczenie po raz kolejny dowodzi jednego, można uszyć piękne i skomplikowane elementy odzieży, a kurtka na pewno do takich właśnie należy, będąc niedoświadczoną w szyciu, podobnie jak ja jestem! Potrzebny jest tylko dobry wzór. Ten mogę Wam gorąco polecić, bo oprócz bardzo detalicznej instrukcji szycia, każdy etap dodatkowo dostępny jest w postaci tutoriali fotograficznych przygotowanych przez twórcę / twórców tego wzoru. Naprawdę nie ma momentu, w którym pozostawiono by Cię samiuteńką.. Zdecydowanie jest to wzór dla szyjących od niedawna, tak jak ja. Pod warunkiem, że szyjesz w języku angielskim...... co dla mnie jest dużo łatwiejsze niż szycie według polskich instrukcji zawartych w magazynach szyciowych z wykrojami.

Od siebie dodam Wam jeszcze, że kurtka ta ma sporo pięknych detali i rozwiązań, które nawet doświadczonych w szyciu ucieszą, jak kieszonka przypominająca origami.. metoda burrito łączenia karczków (CUDOWNA SPRAWA), bardzo ciekawe stębnowanie rękawów (w czasie szycia przypominające tulipana!). 

Wyzwanie to ubranie - ależ jak najbardziej! I to ubranie było wyzwaniem ogromnym! ale bardzo, bardzo pouczającym! Mam w planie uszyć jeszcze przynajmniej dwa anoraki, trochę do nich dodając, nieco odejmując... ale teraz to ja sobie mogę rzeźbić w tym wykroju, bo już wiem jak go potem złożyć... może się wyrobię przed końcem zimy :D oby..


Oprócz kurtki udało nam się kilka jeszcze projektów obfotografować tej pięknej niedzieli (oczywiście dzierganych!) i mam nadzieję niebawem i je Wam pokazać! 

A póki co, życzę Wam pięknego początku tygodnia i do przeczytania niebawem! 


A. 

10 komentarzy:

  1. Cieszę się, że udało mi się Cię tak odrobinkę "pchnąć" do przodu! Musiałaś sobie po prostu przypomnieć o tej kurtce ;)

    Twoja podszewka mnie rozłożyła na łopatki - uwielbiam!!! Kolory pięknie ze sobą grają, wszystko jest perfekcyjnie wykonane. Ja kocham swoją Kelly i też mam już kolejne w planach. W tym jedną ocieplaną, zimową :)

    Te wszystkie smaczki w postaci detali i sposobu szycia... bardzo satysfakcjonujące prawda? Burrito najlepsze! Dla mnie to taka piękna magia: składasz, wywijasz, spinasz, zszywasz i nagle jest!

    PS ja kupiłam taki zestawik nap z plastikową napownicą, sprawdza się świetnie i kosztuje niewiele :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nono.. kopa jak stąd do księzyca mi zaaplikowałaś, motywacyjnego oczywiście :) dzięki!
      takież same napy miałam i ja (prawdopodobnie), niestety, listwy z dżinsu połączone z flizeliną (tkaną i twardą) wykończyły nam wycinające elementy jakoś po zamontowaniu trzech górnych połówek :) wyrobiły się i nie dały rady kanapce tkaninowej, jaką im zaserwowałam...... :) ale daliśmy radę.. szukam jednakże jakiegoś lepszego rozwiązania na montaż napów, mechaniczną może? chociaż pneumatyczna... ach...ale cena takich to dopiero powala!

      Ocieplaną mówisz? hm...

      A możesz mi powiedzieć czy wykonałaś "trimming stitchów"? to jedyna rzecz, której nie zrobiłam! nie mam pojęcia dlaczego ktoś ode mnie oczekuje, że uszczuplę poczynione odszycia?! ale że jak? no! i oczywiście w trakcie szycia zaczęłam drugą kurteczkę przypadkowo.. jak się myśli, że się zbłądziło, żeby potem, jak się już dokroi i zflizelinuje, doczytać, że się jednak nie zbłądziło.. :D ale sama sobie jestem winna - nocne szycie nie popłaca ;)

      Usuń
  2. Pięknie, po prostu pięknie!!!!Asju jesteś mega zdolna. Podziwiam i chylę czoła! Pozdrawiam cieplutko Ewa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mowę mi odjęło! Piękna! Jak można, będąc na początku szyciowej przygody, uszyć tak zaawansowaną rzecz? Dla mnie to niemożliwe. A świadczy to o niebywałych, manualnych uzdolnieniach. Świetna robota! I dobór materiałow perfekcyjny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki śliczne! :*
      Jeszcze kilka tygodni temu myślałam dokładnie tak samo, nie można przecież.. ale jednak się myliłam :) na pewno nie dałabym rady, gdyby nie instrukcja krok po kroku dolączona do wykroju, a i chętnie korzystałam z foto tutoriali, jesli w instrukcji coś było dla mnie niejasne. Myślę, że twórcy tego wzoru właśnie z myślą o początkujących tak szczegółowo go opracowali.
      Mnie sam wykrój zachwycił bardzo, na tyle, że chętnie go jeszcze powtórzę, nawet nie raz!
      Buziaki!

      Usuń
  4. Jaka piękna kurtka!!! A raczej - jak wspaniale uszyłaś sobie kurtkę! Jestem pełna podziwu i zachwytu. Że to się da, to już wiem, bo widziałam kurtkę Marzeny. Ale to nie zmniejsza mojego opadu szczęki przed Twoją. No i brawa dla operatora lutownicy i młota :)
    Ależ piękna ta kurtka, ależ piękna...
    Bardzo bardzo gratuluję, sama widzisz, że sensownego zdania z wrażenia sklecić nie umiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha... ależ jak najbardziej skleciłaś! :) dziękuję ślicznie za słowa uznania, baaaaardzo dziękuję!:) :* buziaki!

      Usuń
  5. Wow... Szczęka mi opadła. Brawo, wielkie gratulacje. Fantastyczna kurtka, podziwiam talent. Ale przede wszystkim... Kobieto, jaka Ty jesteś śliczna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilo, bardzo mi miło jest, dziękuję! Zdecydowanie poczucie satysfakcji i radocha z zakończonego projektu szyciowego dodaje mi uroku osobistego :) Mam to szczęście, że geny dostały mi się względnie "dobre" :D ale tylko, jak się dobrze do aparatu ustawię.. zwyczajna jestem.. bardzo nawet.. :) chociaż nie bez znaczenia jest, że Połówek (fotograf) zakochany jest we mnie jeszcze.. to i zdjęciami swoimi mnie korzystniej maluje :)

      Ściskam Cię serdecznie i jeszcze raz dziękuję za komplementy! :*

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...