Trudno jest podążać za czyimś słowem pisanym, jeszcze trudniej za swoim własnym.. ;) Nie zrażam się jednak i próbuję tak całkiem siebie samej nie lekceważyć.. Nie jest to jednak łatwe zadanie, a jak dołożyć do tego rozkojarzenie oraz myśli przedziwnych skumulowanie, to już w ogóle mamy przepis na katastrofę.. i tak właśnie projekt pestka zamienił się w niekończącą się porażkę.. Myślałam, że dziś pokażę Wam gotowy projekt, ale ledwie wyszłam poza trójkąt bermudzki (mam nadzieję..) i nie wiem ile razy już po sobie prułam, nie wiem też dlaczego, zapominam się, źle dziergam, źle do 10 oczek liczę, a dzielenie na równe połowy stało się zadaniem niemożliwym do wykonania.. Sama sobie jednak jestem winna, skoro zamiast myśleć głową... no tak, pozwólcie że nie dokończę i tym razem ;)
Zabierając się za opracowanie swetra, zwanego Whisky On The Rocks (
klik), natrafiłam na masę trudności. Nie dlatego, że jest to jakoś szczególnie trudny projekt, ale głównie dlatego, ze już dawno zapomniałam co ja tam sobie właściwie wymyśliłam (po przeszło roku każdy by się pewnie zastanawiał.. ;) tak się pocieszam), a ponieważ notatek nigdy nie robię podczas dziergania, a jeśli już to bardzo skąpe, musiałam brak ściągi jakoś obejść. Najprostsze zadanie - samą siebie skopiować. ;)
Ale żeby nie było nudno dołożyłam sobie do standardowego kopiowania konstrukcję wyzwanie i mieszam dwoma kolorami. Trudność w samym procesie dziergania nie dotyczy konstrukcji samej, bo ta jest stosunkowo łatwa i powtarzalna, ale liczenia, a dokładniej dzielenia na pół. Potem pozostaje już żmudne dzierganie prostym wzorem.. Popełniłam zatem półtorej rękawa prawie, zanim odkryłam, że mój środek trochę się w lewo przesunął.. I chociaż wiem, że awangarda asymetrią stoi, nijak nie mogłam sobie wyobrazić, że wzór mi się na lewej piersi, faworyzując tę właśnie nad drugą, zamiast pomiędzy obiema, sprawiedliwie i w samym środeczku, ulokował.. Podeszłam do sprawy metodycznie, najpierw szukając rozwiązania w niedoskonałości, potem w retuszu, ostatecznie zdecydowałam się unicestwić i zacząć od nowa..
I chyba na chwilę obecną jestem w domu.. chociaż trudno powiedzieć, bo już sobie przestałam w tej materii ufać ;)
Z rudym współpraca idzie świetnie.. niczym gwiazdor wpycha się przed obiektyw i swoją szanowną rudość prezentuje.. ale niech Was słodycz jego spojrzenia nie zwiedzie.. Małpiszon takie miny strzela tylko po to, by moją czujność osłabić, i jak tylko go z oka spuszczę, chwyta co popadnie, demontując mi studyjne dekoracje i porywa je uciekając w pełnym napięciu, niemalże szurając brzuchem po podłodze, tam, gdzie wydaje mu się, że go nie dopadnę.. czyli na swoją leżankę ;)
Dobrze, że jest, i że jego rudość podnosi jakość naszego życia z każdym jego wybrykiem, miałkiem, fochem, i kradzieżą ;)
Testowanie wzorów samo w sobie, do łatwych zadań, jak widać, nie należy. Nie tylko z tego powodu, że jest to zadanie obarczone ryzykiem, ale głownie dlatego, że wplata się w naszą codzienność i jak każde długoterminowe zadanie do wykonania, może się nie udać zgodnie z planem. Dlaczego o tym piszę dzisiaj? Ponieważ właśnie rozpoczęłam nabór do testu Whisky.. i mam kilka w związku z tym faktem uwag.
Kiedy zaczynałam swoją przygodę jako autor opisów dziewiarskich, błądziłam i działałam często po omacku, nie wiedząc tak naprawdę, jakie są moje oczekiwania w stosunku do testujących. W miarę upływu czasu i przeróżnych przygód po drodze, skrystalizowały mi się całkiem konkretne wymagania, dzięki którym test zazwyczaj przebiega bez większych przeszkód.
Wydaje mi się, że sporo z Was nie zdając sobie sprawy z tego, że takie wymagania istnieją, podejmują się zadania, często przerastającego Wasze możliwości. Nie mnie jest oceniać, czy podołasz, to Ty i nikt inny powinnaś potrafić to ocenić, rzetelnie i z rozmysłem, dzięki czemu unikniemy sytuacji obopólnego rozczarowania później.
Ale czego te wymagania dotyczą?
Znajomość języka angielskiego.
Testy przeprowadzam zawsze w języku angielskim (lepszej lub gorszej jego formie, ponieważ ja również błędy na tym etapie popełniam) w związku z tym wymagam tego, by dla testujących ten język nie stanowił problemu. Nie może to być sytuacja, w której założysz "że jakoś to będzie" i kilka razy dziennie wyślesz mi zapytanie o treść wzoru, bo go dokładnie nie zrozumiesz, lub co gorsza, poradzisz sobie i wykombinujesz samodzielnie rozwiązanie. Ta sytuacja nijak się ma z testowaniem i zwyczajnie nie powinna mieć miejsca. Gdyby każda z Was zasypywała mnie pytaniami o konkretne frazy - a bywa, że grupa testujących to ponad 20 osób, nie mogłabym odejść od komputera.
Czas na realizację testu.
Jest zwyczajnie święty! Doświadczenie moje pokazuje, że im dłuższy czas na jego wykonanie tym trudniej przewidzieć jego rezultaty. Sporo z Was dzierga na "ostatni dzwonek", jeszcze kilka nie wyrabia się w terminie, ponieważ życie, jak to życie, bywa zaskakujące. Często zmuszona jestem zatem stać nad testującymi niczym z batem i popędzać. Nie lubię tego robić. Dlatego jeśli raz trafię na testerkę, która rozumie znaczenie słowa "deadline", nigdy jej nie pozostawię. Dla wielu z Was testowanie to "takie samo dzierganie jak zawsze", ale takim nie jest. Termin jego realizacji jest ważny, a wyrobienie się w czasie jest ogromnie istotne, bo daje mi możliwość dotrzymania moich terminów. Jeśli Ty zawalisz, głowy Ci nie urwę, ale w konsekwencji zawalę też i ja.. a tego bardzo nie lubię, dlatego w takich sytuacjach kartkuję na żółto i bardzo się zastanowię zanim po raz kolejny zaproszę Cię do testu.
Jeśli w ogóle go nie dokończysz, chociaż bierzesz udział w teście bardzo ochoczo, i na dokładkę słuch po Tobie zaginie już w 5 minut po rozpoczęciu testu, nie ma mowy o naszej dalszej przyszłej współpracy. W pole daję się wpędzić tylko raz..
Doświadczenie w testowaniu.
Fantastycznie jeśli jakieś masz, ale nie jest to warunek konieczny i niezbędny. Znacznie ważniejsze jest dla mnie to, by móc obejrzeć, jakie prace do tej pory wykonałaś, w tym względzie decydujące jest dla mnie to, co widnieje na Twoim koncie na Ravelry. Jeśli masz tam "0" lub "2" projekty i na przykład są to szale lub skarpetki, nie mogę z czystym sumieniem skorzystać z Twojej pomocy w przypadku testu swetra. Nie oszukujmy się, ma to dla mnie znaczenie czy publikujesz swoje prace na tym portalu. Prowadzę tam testy i chcę wiedzieć, że zarówno komunikacja jak i późniejsza publikacja nie będzie stanowiła dla Ciebie kłopotu. Mile widziane jest, jeśli jesteś aktywnym użytkownikiem ravelry - to naprawdę ważne z wielu różnych powodów.
Jeśli Twoja główna aktywność w sieci jest skierowana na bloga i tylko tam prezentujesz swoje prace, daj się poznać - wyślij wiadomość, pokaż co potrafisz, wtedy chętnie rozważę Twój udział w teście.
Kolejność zgłoszeń.
Ilość miejsc w przypadku każdego testu jest ograniczona, ale jego nabór nigdy nie opiera się na kolejności Waszych zgłoszeń. Zajmuję się tym już od jakiegoś czasu, i mam w swoim gronie testerek kilka takich, z którymi mogę konie kraść.. Może Ci się wydawać to niesprawiedliwe, rozumiem, ale test jest oparty na zaufaniu. Jeśli mam wybierać pomiędzy kimś, kto wielokrotnie mi pomógł podczas wcześniejszych testów, lub kimś, kogo nie znam, zawsze wybiorę znane i lubiane najpierw. I nie ma to nic wspólnego z prywatnymi relacjami i przyjaźniami, to zwyczajna i prosta kalkulacja oparta na doświadczeniu i ograniczeniu ryzyka.
Zdjęcia.
To czy i w jaki sposób prezentujesz swoje projekty ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Może nawet większe niż udokumentowane doświadczenie w testowaniu. Dzięki temu wiem, że ten aspekt prezentacji Twojej dzianiny jest dla Ciebie istotny. I nie zrozum mnie źle, nie oceniam tutaj Twojego kunsztu fotograficznego, ani sprzętu jakim się posługujesz, zwyczajnie chcę wiedzieć, że chętnie pokażesz pracę, z której jesteś dumna.
Modyfikacje.
Pisałam to już wiele razy, ale raz jeszcze się powtórzę - udział w teście zobowiązuje Cię do podążania prawie ślepo za instrukcją. Kropka.
Jednakże, ponieważ świadoma jestem tego, że tyle ile nas, kobiet, tyle kształtów i preferencji, czasem dopuszczam modyfikacje, ale tylko za moją zgodą. Nie uznaję samowolnego dziergania podczas testu bez wcześniejszej konsultacji ze mną. Zwyczajnie chcę mieć kontrolę nad tym, do jakich rezultatów mój opis prowadzi, i jeśli prowadzi Was na manowce, tylko w ten sposób mogę to potwierdzić i poprawić, jeśli widzę ostateczne rezultaty.
Testowanie, jak wspomniałam, to jest sprawa trudna, ale może być niezwykle przyjemną i ciekawą przygodą. Wygląda na to, że więcej od Was wymagam niż sama daję.. Możliwe. Prawda jest też i taka, że wszystkie te powyższe zasady stosuję względem każdego innego projektanta, dla którego testuję, lub stosowane były względem mnie, jeśli to ja testowałam. Mam wrażenie, że nie wszystkie są dla innych tak oczywiste, jak są dla mnie. Dlatego o tym do Was piszę.
Bardzo lubię sam proces testowania, i uwielbiam współpracować z nowymi testerkami, jednakże jeśli nie podchodzisz do testowania równie poważnie jak ja podchodzę, oszczędź mi proszę czasu i nerwów i zwyczajnie, odpuść sobie.
Pewnie wbijam tym postem kij w mrowisko.. Szkoda jeśli tak jest, bo uważam, że temat testowania obarczony jest jakąś ogromną tajemnicą, której najlepiej nie dotykać, bo się na siebie wszystkie poobrażamy.. A tylko przez jasne postawienie sprawy i klarowne reguły, możemy takiej sytuacji, jak wcześniej wspomniałam, uniknąć. Słyszę czasem, że w czasie testów dochodzi do nadużyć, testerki przepadają na zawsze, zmieniają konstrukcję dzianiny samowolnie, nie trzymają się terminów lub nie kończą testu nigdy.. Też na pewno o tym słyszałaś.. To naprawdę nie powinno mieć miejsca, bo wielu z Was, świetnym i cudownie wspierającym, rzetelnym i godnym zaufania, wspaniałym testerkom, takie działanie psuje opinię. To bardzo smutne jest..
Mam nadzieję, że chociaż temat jest trudny, potrafisz wejść w moje buty i zrozumieć mój punkt widzenia ;)
Wracam do swojej pracy, a Tobie życzę wspaniałego tygodnia, i niech sznur Cię prowadzi! :*
Pozdrawiam!