Po raz pierwszy w tym roku zabraliśmy Pana Kota na wakacje. Zabieraliśmy go ze sobą już nie raz w podróż, ale nigdy w celach wypoczynkowych. W tym roku podjęliśmy się tegoż wyzwania.
Oto Rude na "spacerniaku" :
Wyjątkowo stresujący moment dla niego, pierwszy w życiu kontakt z trawą - nie chciał po niej chodzić, syczał i prychał ze stresu.
Ale żeby zagościć na parapecie potrzebował mniej niż kwadrans.. i właściwie jak nie spał to tylko tam siedział...
... a ponieważ spanie to jego ulubiona forma aktywności, to się nam do wyra pod naszą nieobecność pakował i odpoczywał jak król... w satynach ;)
W naszym ogrodzie dość często nocą grasowała konkurencja dla naszego...
..ale w odróżnieniu do swoich rodaków nie był to typ otwarty na nowych gości i niestety nie chciał się spoufalać.
To już ostatni post z serii wakacyjnych. Aura u nas wskazuje raczej na późną jesień, niż na jej początek. Zimno i deszczowo. Prawie jak w listopadzie.
Dziewiarsko wyszukuję inspiracji i dokańczam to, co już dawno temu na drutach do szafki na później schowałam. "Później" nadeszło, ponieważ cierpię na deficyt ciepłych swetrów i fajnie by było w końcu mieć jakieś żyłki wolne na nowe projekty.
Ponadto nabyłam trochę nowych niteczek, którymi chciałabym się Wam pochwalić. Ale to już następnym razem.
A Wasze Koty jak znoszą wspólne wakacje?
Macie uroczego kota :)
OdpowiedzUsuńTraktora raz zabraliśmy na działkę. Nie jest on fanem podróżowania, więc nie często go torturujemy. Ten jeden raz był zachwycony, nawet trawą.
Nasza Kota też fanem podróży nie jest. Przetrwał już 3 razy podróż do Polski - jedyne 10 godzin w samochodzie, i dał radę. A zdecydowanie lepiej znosi podróż i pobyt z nami niż samotny pobyt w hotelu dla zwierząt.
UsuńRudzielec wypuszczony na łono natury wygląda jak przyczajony tygrys, ukryty smok.... :))
OdpowiedzUsuńhihihi, oj tak, przyczajony to on był, ze strachu przed dosłownie wszystkim co miał przed oczami..
Usuń