wtorek, 30 lipca 2013

Tylko dla odważnych.../ Only for those with strong nerves..

Gryzę się tym od wczoraj, czy Wam pokazać co ten mój Szanowny Połówek będący gdzieś na końcu świata,  wyczyniał wczorajszego wieczoru. Ale z racji egzotyki tegoż wydarzenia i w głębi duszy nie dowierzając w to, do czego ten mój Towarzysz Życia jest zdolny, postanowiłam w zgodzie z własnym sumieniem i Wam TO pokazać, w nadziei, że ktoś mnie uszczypnie i powie, że to tylko sen. Z góry ostrzegam, zdjęcia tylko dla TYCH o mocnych nerwach. :) Więc jeśli tak o sobie powiedzieć nie potrafisz, nie otwieraj tego posta.

English:  I'm thinking about this since yesterday, should I show you what my Dear Mr Halves being somewhere at the end of the world, did last night. But not entirely believing in it, what my Life Companion is capable of, I decided to show it to you. I do have  hope that somebody will pinch me and say that this's just a bad dream. Consider yourself to be warned. Pictures only for THOSE with strong nerves. :) So if you can't say that about yourself, do not open this post.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Once upon a time.../ Pewnego razu...

...była sobie pewna polska dziewczyna, mieszkająca w Niemczech, która w bułgarskim sklepie z dzianiną nakupiła włoskiej włóczki. A oto owoc tejże jakże udanej transakcji:

English:... there was a Polish girl, who lives in Germany and bought an Italien wool in Bulgarian shop. And here is the item of this trade:






Wełenkę zakupioną w g-yarns.com pokazywałam Wam już tu. Ta konkretnie wełna, to  Lily, o sympatycznym składzie wełny z kaszmirem (10%). I żeby nie było tak szaro i buro popełniłam dziś kolejny eksperyment. Tym razem pierwsze skrzypce gra czerwień. 


E: This wool purchased from G-yarns.com I showed you allready here. Wool is called Lily and has a very pleasing composition of wool and cashmere (10%). And so it was not so gray and boring today I made another experiment. This time, the first violin plays red.









Wybrałam wzór, odpaliłam Bitch, i odleciałam..

E: I choose the pattern, turned on the machine and flew away..










Jakieś dwie godzinki później - z przerwą na kawę i ponad godzinną telefoniczną dysputę z Żywicielem Rodziny,  oraz 484 rzędy razy 2, wylądowałam.
Pozostało te kawalątka ze sobą tylko połączyć. A zatem biegnę po igłę, Wam życząc miłego i równie soczyście barwnego, co ta czerwień, wieczoru!

E: Like two hours later - with a break for coffee and more than an hour telephone discussion with a family member, and 2 x 484 rows, I landed.
And now I only need to join those two elements. So, I'm going to spend todays evening with an needle and this warm red friend on my laps, wishing you a very colourful and nice evening!



niedziela, 28 lipca 2013

W czasie deszczu dzieci się nudzą...

Mimo upalnego jak na rejony, w których mieszkam, lata - nie cieszy mnie deszcz ani trochu.. Zwłaszcza gdy dzień kończy się o 18 na przełomie lipca i sierpnia, bo na moim skrawku nieba, co mam go nad głową wielka i napuszona czarna chmura straszy mnie kolejną, chyba 10 w tym tygodniu burzą. Nie, nie boję się burzy, czasem nawet się burzą zachwycić potrafię. Ale jak w środku nocy musze z łóżka wstawać, bo wieje, trzaska oknami, grzmi i się błyska, to jednak stwierdzam, że mogłabym się bez nich obejść.

Zwłaszcza dziś ta szaruga i parnota mi nie służą. To już prawie 3 tygodnie jak Połówek wziął se i pojechał, i jeszcze co najmniej tydzień czekania aż w końcu wróci.  Niektórzy mówią, że służy mi ta samotnia, bo przecież projekty rosną jak grzyby po deszczu, pomysłów w głowie tysiące, posty co chwilę zamieszczam. Może i tak, ale już chciałabym, żeby był tu, a nie tam.

A dziś, żeby nie myśleć i nie pozwolić tej szarudze wkraść się w me serducho - poczyniłam eksperymenty. Uruchomiłam Bitch, ale po raz pierwszy tak naprawdę, wsadziłam jej ogon do kontaktu i patrzyłam jak szybuje. Iskry nie strzelały, za to usłyszałam radosnę "biiip" na powitanie. Wklepałam zgodnie z zaleceniem instrukcji potrzebne cyferki, nawinęłam sznurki, co mi ich na testy nie szkoda, nacisnęłam guziczek.. i proszę:




I stwierdzam, że brak mi włóczki, takiej właśnie skarpetkowej, wielokolorowej :) Trzeba zapasy podreperować. Ale nie byle jakie, tylko tym razem chyba już wiem, czego chcę. :)

No i próbuję popełnić własny projekt. To dopiero zalążek, pomysł w głowie jest, konstrukcja będzie prosta, ale z bajerami. Tylko nie za dużo tych bajerków. I będzie też kolorek. I guziczek, a może nawet dwa, dla guzikolubnych. Ja osobiście nie jestem ich miłośnikiem, ale znalazłam takie, że chyba jednak zmienię zdanie. A zatem cierpliwości moi drodzy.  :)




Wełna to Malabrigo Sock, kolor Persia, była o nim mowa tu. Na początku myślałam, że może wrzucę ją na maszynę, ale cieszę się, że jednak tego nie zrobiłam. Cudownie się ją dzierga. No i te zmiany kolorów, przerabianie kolejnych oczek jest jak rozpakowywanie prezentów. Co chwilę jakaś nowość. Ma to jednak swoje minusy, zamiast dziergać, co chwilkę biorę robótkę w ręce i oglądam te kolory, a czas leci.. a i dobrze, niech leci. Byle do następnego weekendu zleciał prędko. 

czwartek, 25 lipca 2013

Finito...

Zakończona właściwie dziś o poranku, w ciągu dnia zblokowana. Najnowsza wersja Vitamin D.
Miało być lekko, zwiewnie i romantycznie, i jak najbardziej będzie.
A oto ona:




















Dane techniczne:

  • Wełna to Rowan Fine Lace, na oko - 100-120 g (zużyłam 2 motki i kapeczkę trzeciego) 
  • Model - Vitamin D, lekko zmodyfikowany, dziergany zgodnie z przepisem na rozmiar L.
  • Modyfikacje - zamiast dolnego wzoru zastosowałam poszerzanie o jedno oczko każdego frontu w co 4 rzędzie od rozpoczęcia rzędów skróconych, aż po samą krawędź sweterka. I jeszcze chcąc uniknąć zwijania się dzianiny - oczka zamknęłam i-cord'em.

To chyba jedna z najdelikatniejszych dzierganych części garderoby jaką posiadam... i aż żałuję, że w najbliższym czasie nie będzie jakiegoś wesela czy chrzcin w rodzinie.

No i ta wełna, w dotyku tak mięciutka i luksusowa.. Ale jeśli któraś z Was będzie chciała przerabiać ją na maszynie - uważajcie, bardzo łatwo ją zerwać, dlatego ostrożnie z ciężarkami. 

I chyba chwilowo muszę odpocząć od maszyny, albo raczej ona ode mnie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...