Testuję nowe dla mnie włóczki!
Ponieważ przyszło nam żyć kiedyś właściwie na "Syberii", przynajmniej tej ze względu na warunki pogodowe, bo na pewno nie na lokalizację ;), moja szafa obrosła w dzianiny ciepłe. Mam kilka swetrów z włóczki typu worsted i jak już Wam nie raz wspominałam, bardzo lubię się z włóczką Gilliatt. Połówek też się z nią lubił jak mieszkał w chłodniejszym i wilgotniejszym, bo prawie górskim, klimacie (ma z niej wydziergane 2 swetry, jeden lubi w szczególności) ;) Wraz z przeprowadzką zmieniła się nam nie tylko okolica, ale przede wszystkim aura! Mamy już prawie listopad, a ja wciąż po domu ganiam bez skarpetek, tydzień wcześniej spokojnie mogłam śmigać po lasach w sandałach, a ciepłe swetry bardziej na chwilę obecną wietrzę, zawiązane wokół szyi niczym szal, niż noszę na sobie, bo jest mi w nich zwyczajnie za gorąco. Wiedząc o tym, że Ulysse jest cieńszą siostrą Gilliatt postanowiłam i jej spróbować. Minus.. pomimo faktu, że jest to włóczka typu fingering jest mi w niej wciąż za ciepło ;) plusy mogłabym mnożyć i mnożyć.. Ale do tego dotrę kiedyś, jak już będę mieć pogląd też i na to, jak się tę włóczkę użytkuje i moja opinia będzie nieco bardziej rozbudowana. Dziergało mi się z niej świetnie, ma w sobie cudną lekkość, którą we włóczkach od De Rerum Natura bardzo lubię, no i ten naturalny i mocno wełniany charakter! Trudno im się oprzeć ;)
Zamówienie niestety zrobiłam kilka dni przed tym jak pojawiły się w asortymencie nowe kolory. Trochę żałuję, że jednak się pospieszyłam, bo do istniejącej palety dostępnych barw dołączyły zdecydowanie moje odcienie, ale czuję, że to nie będzie moje ostatnie rodeo i zamówienie z tej włóczki, więc z pewnością nadrobię braki w kolorach w późniejszym czasie.
Przepadłam na rzecz okrągłych karczków! Tak jest! Zasadniczo nigdy wcześniej nie podejrzewałam siebie o zamiłowanie do takiej konstrukcji czy stylu, ale bardzo mi się takie dzierganie wieloma kolorami spodobało. Lubię przed sobą stawiać wyzwania, i ten sweter z jego okrągłym karczkiem zasadniczo innym od Wild Grass, sprawił mi bardzo dużo radości! Trudno jest coś wymyślić, jeszcze trudniej jest wykonać tak, żeby pasowało i spełniało oczekiwania.. Zwłaszcza jeśli się jest w kompletnie obcej dla siebie dziedzinie, jaką na chwilę obecną są karczki okrągłe dla mnie. To taki niewiadomy ląd.. nieznany, groźny i pełen niespodzianek, ale bardzo się cieszę, że się odważyłam i mam wrażenie - wyciągnęłam z tej podróży najwięcej ile mogłam!
Oprócz zmian w postaci pogody, przeprowadzka przyniosła też i nowe dla mnie doświadczenia. Nie wiem jak się to stało i jakim cudem, ale nareszcie znalazłam prawdziwe dziewiarki! Swoich człowieków mam! Takich prawdziwych, z krwi i kości, które są na wyciągnięcie ręki, mają swoje robótki i chętnie dziergają w grupie plotkując i ciesząc się zamiłowaniem do sznurków i tego pięknego hobby! W naszym starym domu miałam znacznie mniej tego typu spotkań w zasięgu ręki czy nogi, bo jak już były jakieś fajne, to bardzo ode mnie oddalone. Te, które odwiedziłam, bardzo mnie zniechęciły, bo chociaż trafiałam na przesympatyczne osoby, to wciąż czułam, że to nie to miejsce i nie te człowieki. Może coś w mojej głowie się zmieniło, może nastrój zmianami wywołany, ale chociaż dziewczyny, które teraz poznaję, są równie miłe i sympatyczne co tamte z przeszłości, bliższe mi się wydają. I chociaż bardzo trudno mi jest być nową i jedyną świeżynką w grupie, która się zna od lat i od dawna się spotyka, chodzę, bywam i otwarta jestem na to, co mnie tam spotyka! A spotyka mnie samo dobro.. na razie ;) A ponieważ jesień to okres niekończących się spotkań, zapowiada się niezły tour! :)
Zdjęcie poniżej dokumentuje moje do takiego spotkania przygotowania! Pierwszy raz w nowej grupie - a ja nie mam co dziergać! Ledwie godzinę przed spotkaniem, w panice będąc, narzuciłam kilka oczek, że niby czapkę będę robić. Prawda jest jednak taka, że na spotkaniach, na których obowiązuje język niemiecki, albo dziergam, albo słucham - żeby zrozumieć muszę skoncentrować całą swoją uwagę na rozmówcy, łącznie ze wzrokiem. Wiadomo było zatem, że podziergać, nie podziergam :) Zaczyna do mnie pomału docierać, dlaczego najchętniej dzierganym na spotkaniu projektem są skarpetki lub zwyczajny garter :) ma to swoje uzasadnienie :))) niezależnie od umiejętności językowych ;)
A teraz siedzę sobie przed tą trójcą i próbuję się z nią dogadać...
bo czeka na mnie takie cudo.. ale wciąż mi brak odwagi by się jemu dać porwać....
Na koniec już całkiem, chciałabym się do jednej sprawy odnieść, która dość często się pojawia a wywołuje raczej smutne u Was reakcje.
Oczywiste jest, że kocham dziergać. Przyznaję też, że pisanie wzorów bywa bardzo wyczerpujące, przynajmniej dla mnie, ale tłumaczenie ich na język polski jest dla mnie okrutną męczarnią. Wiem, że w naturalny sposób oczekuje się ode mnie, że dostarczę Wam produkt, który Wam będzie w 100 % odpowiadał. I staram się to robić za każdym razem, gdy podejmuję się zadaniu spisania wzoru. Jednakże, tłumaczenie ich dostarcza mi skrajnych emocji, i przyznaję, na długie miesiące zabiera mi chęci do pracy przy komputerze. W związku z tym, że sama tego nie zamierzam robić, a na chwilę obecną nie posiadam tłumacza na wezwanie, bardzo Was proszę o zrozumienie. Wzory będę publikować w języku angielskim tylko, bo to dla mnie naturalny język dziewiarski. I jak to wielokrotnie przez niektóre z Was zostało udowodnione, jest językiem łatwym do opanowania, nawet dla tych z Was, które nie znacie go wcale. Moje koleżanki blogerki przygotowały już nie jeden, a wiele, materiałów, które mają na celu niesienie Wam pomocy w samodzielnym przyswojeniu sobie dziewiarskich instrukcji w języku angielskim (jeśli mnie Moje Drogie czytacie, proszę, podajcie w komentarzach linki do siebie, gdzie takie materiały są dla innych dostępne, z góry dziękuję!). Wiem, musicie w związku z tym bardzo konkretną pracę wykonać, i z pewnością macie i czasowe i życiowe ograniczenia, tak jak my wszyscy. Ale bez tej pracy same sobie odmawiacie dostępu do masy materiałów dziewiarskich, czyli ostatecznie same sobie krzywdę robicie. To od Was zależy jak Wasza dziewiarska przygoda się rozwinie, tak jak i ja kształtuję swoją. Wiem, że nie podołam wszystkiemu i tego robić nie zamierzam.
Jeśli uda mi się znaleźć kogoś, kto tę pracę za mnie wykona - dam Wam znać.
Do tego czasu moje nowe wzory dostępne będą tylko w jednej wersji językowej, czyli w języku angielskim.
POMOCNIK JĘZYKOWY dla Was:
Kamila wojkam5 (otulove.pl) : jak zrozumieć wzory robótkowe, kurs on-line
POMOCNIK JĘZYKOWY dla Was:
Kamila wojkam5 (otulove.pl) : jak zrozumieć wzory robótkowe, kurs on-line
Ponieważ weekend za pasem a z nim kolejne dziewiarskie pogaduchy (wraz z Połówkiem!), zabieram się za pracę i życzę Wam pięknego końca października! Niech nad Waszą głową słońce wysoko świeci, a wełna szyję otula!
Przyjemnego dziergania! :*
.. i do następnego razu :*
To ja zapraszam na kurs w którym krok po kroku pokazuje jak można sobie poradzić ze wzorem po angielsku zupełnie nie znając angielskiego. https://sklep.otulove.pl/jak-zrozumiec-wzory-robotkowe-kurs-on-line/
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo - link został dodany do postu :) Mam nadzieję, że znajdą się chętni, którzy do Ciebie trafią i skorzystają!
UsuńPozdrawiam ciepło!
i ja dziękuję :)
UsuńJa wolę dziergac wzory po angielsku - skróty są dla mnie bardziej jednoznaczne ☺
OdpowiedzUsuńMam podobnie :)
UsuńPozdrawiam! :*
Me too!!! I love knitting in English!
OdpowiedzUsuńIt's much more easier than in my native language. In English there are short and clear abbreviations. And how many good friends I have gotten thanks to knitting :D.
Yes, that's true, so many friends are waiting for us to discover when we get into international world of knitters! :)
UsuńThank you Meeli :*
To czerwone śliczne (i egoistycznie powiem, że ja lubię na Tobie oglądać takie kolory), ale szare też powabne - i okrągły karczek i koraliki. :) Pewnie u Ciebie też trochę się ochłodzi w końcu, bo dla dziewiarki mieszkać w ciepłych krajach, to nie za bardzo. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Na szczęście to żadne ciepłe kraje, gdzie mieszkamy, ale znacząco cieplejsze miejsce od tego, w którym przyszło nam żyć wcześniej. W końcu przyszło zimno.. więc nareszcie się swetrami nacieszę :)
UsuńOooo, okrągłe karczki, taaaak! :-) Uwielbiam okrągłe karczki w każdej postaci - żakardowe i 'splotowe'-jednobarwne. Tym bardziej się cieszę, że pojawią się u Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wzory, to też uważam, że angielskie są jednoznaczne.
Ale... Testowałam ostatnio dwa sweterki Doroty-Knitologa, rozpisane po polsku. I w toku naszej ppdyskusji nad pierwszym z nich ugruntowało się nowe podejście: opisy po polsku, natomiast skróty konsekwentnie angielskie. Plus słowniczek. I taka wersja może być dużym ułatwieniem dla dziewiarek, które boją się problemów językowych. I też chyba łatwiej byłoby robić tłumaczenia wzorów wg tej zasady. Nie, żebym Cię zaraz namawiała na tłumaczenia, ale wydaje mi się, że warto zwrócić uwagę na taką możliwość, gdyby np. ktoś się podjął przekładu Twoich wzorów. :-)
Świetne podejście, też jestem zwolennikiem takiego rodzaju tłumaczenia, i nie ma co dyskutować z faktem, że takie tłumaczenie przysłuży się dziewiarkom znacznie bardziej, niż czysty przekład bez angielskich skrótów.
UsuńJednakże, we mnie tłumacza nie ma. Mam już kilka podejść do tłumaczeń na swoim koncie, i zwyczajnie wiem, że zabijają we mnie radość z pracy, którą wykonuję. Ale jeśli kiedyś rozpocznę współpracę z takowym - będę naciskać na tłumaczenie mieszane.
Bardzo dziękuję za Twoją wypowiedź!Buziaki!