Budzisz się czasem wstając lewą nóżką? ale taką prawdziwie lewą, kiedy nic nie smakuje, nic się nie podoba, deszcz znów leje, a jak słońce świeci, to znów za mocno, kawa jakaś gorzka, a jak pocukrujesz,to znów za słodka się wydaje, chleb wcale nie chrupie, choć powinien, jajecznica jakaś taka wodnista, albo przypalona. Dzień to zazwyczaj wyjątkowy i nic nadejścia takiego nie zapowiada, a jednak każdemu się zdarza. Wiesz jak to się nazywa? ten stan, kiedy choćby Ci róże pod nogi zamiast kłód kładli, będziesz uważnie po nich stąpać i narzekać, że Ci się po nich nóżki ślizgają, albo złościć się będziesz, że Ci płatki między paluchy włażą. To nie-w-sosizm. Nie w sosie jesteś, muchy masz w nosie, grymasisz i marudzisz, i nic i nikt tego nie zmieni. Co wtedy począć..?
Nie podejmuj żadnych ważnych decyzji.
Nie rozważaj, nie planuj, nie zakładaj niczego, bo wszystko co sobie założysz będzie skazane i tak, choćby tylko w Twojej głowie, na niepowodzenie, a to wystarczy by się zniechęcić. Jeśli wcześniej wpisana data w kalendarzu sugeruje, że to właśnie dziś powinnaś coś zmienić/zdziałać/zakończyć, odłóż to na kilka godzin później, muchy w nosie mogą się ostatecznie pod koniec dnia ulotnić musisz tylko im w tym pomóc.
Napisz do przyjaciela.
.. zrób sobie przysługę i się dziesięć razy zastanów kto na taki tytuł w Twoim życiu zasługuje. Nie pisz do kogoś, kto Cię zdołuje, lub Twoim kosztem sobie swój własny humor poprawi, napisz do kogoś, kto wyciągnie rękę, i choć ma zazwyczaj głupie pomysły, na które się normalnie nigdy się nie zgadzasz, pozwól sobie na szaleństwo i daj się przyjacielowi wciągnąć. Niech to będzie głupota, drobiazg, aktywność, spotkanie, kawa w fajnym miejscu, twarz do Ciebie uśmiechnięta, człowiek z wigorem i radością cieszący się tym, co ma. Nie pisz wtedy do marudy, który narzeka na "dzień dobry", nie pisz do zagonionego, który nigdy nie ma czasu, nie pisz do tego, kto dla Ciebie ma czas tylko od święta. Pisz do tego, kto na Ciebie czeka, kto się ucieszy, że jesteś i go potrzebujesz. Nie masz takiego przyjaciela? To się zastanów czy w ogóle jakiegoś przyjaciela posiadasz.
Przewiń sobie motek.
Zasadniczo nie ma znaczenia jaką czynność podejmiesz, każda będzie lepsza niż siedzenie i narzekanie. Przewinięcie motka jest własciwie niegroźne, niewiele możesz zepsuć. Możesz naczynia pozmywać, podłogi umyć, krzesło ze starej farby odrapać, kwiatki przesadzić, pranie poskładać, albo wyprasować. Pobrudź sobie ręce, zmęcz się, ale nie wybieraj zajęć, które wymagałyby od Ciebie więcej zaangażowania, pozwól sobie na chwilowe lenistwo umysłowe, spal trochę kalorii w ruchu, zasłużyłaś od czasu do czasu na odpoczynek od obowiązków obciążonych odpowiedzialnością i zrób coś, cokolwiek, byle tylko działać. To naprawdę pomaga.
Wyłącz FB.
Nie wiem czy też tak masz, jak ja, ale jak mnie nie-w-sosizm dopadnie wszystko mnie tylko bardziej drażni i męczy, co ciekawe, nie tyle smutne obrazki i tragedie mnie wtedy irytują najbardziej, ale sukcesy innych, cudne i roześmiane ich oblicza, zadowolone miny, kolorowe kwiatki, cudownie kolorystycznie zgrane potrawy (kto tak równo układa schabowego na talerzu? skąd wziąć tak idealnie okrągłe ziemniaczki?), no wszystko mnie drażni. Jak na takie obrazki patrzę to sobie od razu myślę, że tylko ja taka jestem nie-w-sosie i tylko mi się nie układa, choćby tylko w mojej głowie, ale jednak. Jak tu sobie poprawić humor, jak porównanie zawsze w dół mi wychodzi, ktoś jest lepszy, ładniejszy, więcej widział, więcej ma, jest tam gdzie ja bym chciała, albo ma dokładnie to o czym ja marzę.
Prawda jest jednak taka, że w większości przypadków te wyrwane z innych życia chwile są tylko fragmentem. Nie wiesz, co ta druga osoba musiała poświęcić, żeby Twoje marzenia ziścić, nie wiesz, jaką drogę przeszła, co się stało, że jest tam, gdzie Ty byś chciała, robi o czym marzysz, czy po prostu kipi szczęściem. Wyrywek, który jest piękny często jest tylko chwilowy, z pewnością prawdziwy, ale wciąż nic więcej nie wiesz. Jak masz muchy w nosie, to gwarantuję, choćby nie wiem co, umysł zawsze sprowadzi Cię na taką ścieżkę myślenia, że niechybnie wylądujesz na tej szali porównań gdzieś w głębokim dole. Jak się nie-w-sosizm włączy, nie włączaj lepiej tego, co grozi pogorszeniem nastroju.
Zrób coś tylko dla siebie.
Jak każda baba, w te dni nie-w-sosizmu, lubię się ciut porozpieszczać. Każda z nas jest inna, każda ma swoje własne smaczki i słabostki. W taki koszmarny dzień, gdy wszystko jest nie tak, jak już się zmęczysz fizycznie, pogadasz z przyjacielem, odłączysz do świata i wciąż nie będzie dobrze - zrób sobie przyjemność, ale taką prawdziwą, wyjątkową, tylko dla siebie. Zjedz lody, jak je lubisz, upiecz ciasto, jeśli lubisz kucharzyć, idź na zakupy, jeśli to cię relaksuje, albo podziergaj (to ja!), poszukaj wymarzonej włóczki (to też ja!), kup sobie nowy gadżecik do dziergania (dziś właśnie nabyłam sztuk kilka). Nic nie pomaga zmagać się z nie-w-sosizmem, jak te skradzione, całkiem egoistycznie chwile tylko dla siebie. Ciesz się nimi. Wyłącz telefony! Nie otwieraj drzwi (no chyba, że czekasz na kuriera z włóczką - to otwieraj!). Pobądź choć ciut sama ze sobą i swoją przyjemnością. I nie miej wyrzutów sumienia, że sobie na nią pozwalasz. To nie musi być cały dzień, czasem wystarczy kwadrans (ile czasu potrzebujesz na zjedzenie gałki lodów?), albo jeszcze mniej, ale niech to będzie Twój czas tylko.
Jak to mawiała Scarlett O'Hara: w końcu jutro też jest dzień..
Nie-w-sosizm to stan ledwie przejściowy, nie trwa wiecznie, ale lubi powracać, nie daj mu się, zapobiegaj, przeciwdziałaj, wdrażając od czasu do czasu jeden z powyższych punktów. I po prostuj szanuj siebie i swoje dobre samopoczucie. Nawet najsilniejsza łodyga nie udźwignie więcej niż może.. pozwól jej czasem odetchnąć.
Nie dziergam dzisiaj, sznurki ledwie przekładam, za nic się nie chwytam, co wymagające, pogadałam już z Przyjacielem, popracowałam ciut fizycznie, a za chwilę zamierzam pochłonąć przynajmniej dwie kulki ulubionych lodów. I wiecie co, jutro będzie piękny dzień! prawda? :D
Miłego Dnia kochani!
Serdecznie dziękuję za wszystkie cudne komentarze pod ostatnim postem! Siła Waszych słów uskrzydla! :*
Trafiłaś z tematem rewelacyjnie!! Pięknie opisałaś pobudkę lewą nogą , sama mam takie dni nie w sosie , pewnie jak większość z Nas, też mam że nie wyrobie się , że coś robię ale nie do końca zadowala mnie efekt, że kawą za słodka itp, biorę szydełko i robię akurat teraz kwadraty babuni na kocyk uwielbiam chwilo trwaj , pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńI niech trwa! <3 <3 <3
Usuńpozdrawiam cieplutko :D
pozwól się komuś w tobie zadurzyć...
OdpowiedzUsuńkto by chciał takiego "focha" ;) najpierw trzeba sobie humor poprawić, a potem już z górki - miłość uskrzydla! :D
UsuńAsju głowa do góry ,wygoń muchy a pogłaskaj Kota, poprzewijaj motki abyś mogła cudne projekty wydziergać. Na lody chętnie się wproszę, bo lubię bardzo. Ja od wczoraj się cieszę,że tydzień dyżurów minął i śpię we własnym łóżku. Druga korzyść jest taka,że nocną porą zaczęłam dziergać chustę Malukę i idzie całkiem całkiem. Pozdrawiam podkarpacko Ewa
OdpowiedzUsuńTerapia kotem wcielona w życie :) dobry humor wrócił!
Usuńwłasne łózko to genialny powód do radości! Wypoczywaj Ewuś i ciesz się drucikami! :)
buziaki!
Jezeli lubisz to capucino tez bardzo pomaga a dobrze ubite mleko (w moim przypadku sojowe) to jak chmurka na zmiane pogody lub dojrzaly dmuchawiec jak trzeba to zle humorki ulatuja wraz z puchem daleko daleko. ;-)))).
OdpowiedzUsuńKawowa pierzynka zawsze działa na poprawę humoru - doskonały pomysł! lecę parzyć :D
Usuńbuziaki!
;-))) ,Jeszcze jednym bardzo pomocnym sposobem jest rano przed wstaniem pamietac,ktora to ta lewa noga i po chwili.. wstac prawa.Pozdrawiam goraco.
UsuńMęczy mnie nie-w-sosizm już od 5 lat..., z czasem i nawet stare sztuczki polepszania humoru przestają działać i jest coraz trudniej... i nawet dziergać się nie chce i wszystko denerwuje i do niczego nie ma się cierpliwości i nawet gadać się nie chce...
OdpowiedzUsuńAle, pomimo to mam nadal nadzieję, że jeszcze będzie przepięknie
Pozdrawiam z nosem na kwintę.
Ps.Sorry, że Cię nie pocieszyłam [ja tylko dołuję ludzi]
Będzie pięknie, już jest, uwierz, tylko oczy szerzej otwórz i popatrz jak jest kolorowo, i jak wiele masz dobra wokół siebie! :) nic dziwnego, że masz zły nastrój jak nos masz w dole, podnieś głowę do góry i zobacz, jak liście się zielenią, jakie niebo jest piękne i jaki dzień długi!
UsuńGłowa zatem do góry! nie patrz na dół, gdzie leżą kłody, patrz w górę gdzie latają Twoje marzenia, jedno złap i się go uczep :D
Miłego dnia, pełnego miłych i ciepłych niespodzianek!
Dziękuję ci kochana Asjuniu. Juz mi od razu humor polepszylas :) Czasem "napisanie do" lub po gadanie z przyjacielem, czy kims dobrym, pomaga. Całuski. Mam nadzieje, że ty tez juz dzisiaj lepiej .
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńdokladnie tak robie jak piszesz i " niewsosizm" przechodzi ;)
OdpowiedzUsuńtylko jednego poprawiacza humoru mi brakuje- kota do poglaskania....
Aaaaa... no tak, zapomniałam o terapii kotem wspomnieć.. tak często zapominamy o tym, co nam dane i oczywiste - a bez tego przecież się nie da! Kota numerem jeden wśród poprawiaczy humoru!
UsuńBuziaki Aniu!
Jako mistrzyni łapania wszelakich dołów i szukania dziury w całym, wiem jak blednie wszystko wokół i jak bardzo nie smakuje wtedy poranna kawa. Jakiś czas temu ktoś mądrzejszy ode mnie poradził mi zanurzenie się w morzu oczek lewych i prawych , myślałam , że nie pomoże , ale jednak pomogło:) Już przy drugim kłębku zapomniałam o wszystkim co mnie dręczyło, a kawa znów jest wyśmienita:) Asiu, głowa do góry, wierzę, że po Twoim nie-w-sosizmie nie ma śladu, a niebo ma znów kolor niebieski:) A propos , morze oczek prawych i lewych moczy się i wygląda cudownie:) Uściski i buziak trzy razy w czółko:)
OdpowiedzUsuńmasz absolutną rację.. błękit wylazł zza chmur, słońce grzeje w sam raz, słodycz kawy na poziomie idealnym - czas się brać do pracy! dziękuję :*
Usuń