Zieleń.. taki uroczy, wiosenny i dający nadzieję kolor.. ale może się opatrzyć, może? Może! Mnie ostatnio z zielenią po drodze, ciągle gdzieś, jakieś zielone mi na zdjęciach włóczek potencjalnie godnych zakupu wyskakuje.. i co z tego, że sobie wiecznie powtarzam, że już mi wystarczy tej zieleni, jak i tak ją nabywam. No i mam. Sweterek zielony, a dokładniej luźne jego członki. Możecie się ze mnie śmiać, ale po raz pierwszy odkąd odkryłam dzierganie od góry, a to było jakoś w głębokiej podstawówce, wtedy to mój miś dorobił się równie zielonego, raglanowego sweterka, dzierganego od góry, którego nigdy nie założył, bo mu się za bardzo w głowie do sweterkowej dziurki urosło.. ;), dziergam sweter od dołu.. i idzie mi to jak krew z nosa. Czytam czasem na blogach, że byle do pach.. potem już z górki.. no i uwierzyłam i okropnie się czuję tym dzierganiem, na wierze opartym, zmęczona.. nie pomaga też fakt, że wiem (!@%^$#&#@) doskonale (!%$@#%@!%^@), że nie starczy mi włóczki, albo przynajmniej, że istnieje dość mocne prawdopodobieństwo, że jej nie starczy.. i co wtedy robi dziewiarka? kiedy wie? zaczyna wierzyć.. no i wierzę, i żyję tymi złudzeniami, że może w nocy mi ktoś jeden motek (lepiej dwa!) doniesie, że mi się przeliczenia pomyliły i wystarczy.. nadzieja, nieoceniona towarzyszka każdego dziewiarskiego oszołoma ;) Czym bylibyśmy bez niej.. ;)
Z nadzieją zazwyczaj spoglądam też w przyszłość.. ale skłamię, jak powiem, że ciągle tylko z nadzieją zieloną spoglądam, czasem widzę czarną dziurę tylko, czasem widzę jeszcze mniej niż nic. Wyciągam sobie wtedy te moje kolorowe precelki i patrzę.. i czekam, aż pierwszy się do pogadania wyrwie.. Ostatnio jakaś śmiertelna cisza się w pudle luksusowym zalęgła. Milczą mociochy okrutne, jak zaklęte.. No psia/kocia/słonięca mać! jak śmią okrutniki nic nie mówić? A co to? okres dojrzewania im się włączył, że języka zapomniały, zemstę jakoś na mnie szykują? niegodziwce.. A ja do nich zaglądam, doglądam, przeglądam, macam, trochę pewnie molestuję, nigdy się nie pytałam, czy mogę sobie pomacać, zakładając, że to lubią.. czyli tak samo, jak zazwyczaj myślę o własnym kociaku. A tu się nagle, w dniu jego święta, dowiedziałam, że kota ludzki dotyk frustruje.. to po co ta łajza na kolana włazi i traktor włącza? żeby na niego popatrzeć? no ale skoro frustruje, tak mądre głowy gdzieś napisały, no to może i włóczki są spięte moim nadgorliwym doglądaniem nad wyraz często połączonym z macaniem? postanowiłam zatem się nie narzucać.. pochowałam, zamknęłam w pudle, niech leżą, jak płakać zaczną może przyjdę i popatrzę jak się mają. Basta i śluz! nie będą mi motki na głowę wchodzić, i to czym? strajkiem? ja nie negocjuję z terrorystami...
Zasadniczo się nie skarżę.. a bzdura, pewnie, że się poskarżyć lubię.. i poużalać.. jak mi źle, jak do bani, jak wszystko be i jak kiedyś było lepiej.. e nie, jak siebie znam to z pewnością o przeszłości w tym nadgorliwym użalaniu się dobrego słowa nie powiem.. Jasne, że mnie taki stan nachodzi, wszak nie jestem z kamienia, nie jestem cyborgiem (chyba?!), a zwykłą dziewczyną ze skokami emocjonalnymi, czasem się zastanawiam, czy to już dwubiegunowość, czy tylko typowa, kobieca zmienność nastrojów.. Świat jaki jest, każdy widzi, zło się szerzy wszędzie, w telewizji już nie pokazują tego, co człowiek dobrego drugiemu zrobił, bo to się przecież nie sprzeda, samo zuooo tylko wyłazi, i z telewizora i z radiowego głośnika, ciągle tylko ktoś - komuś - coś i to ze skutkiem tragicznym.. Jakoś tak chętniej człowiekowi: "prawdę" powiedzieć, choć ona jest okrutna, i niczego dobrego z niej nie będzie, ale szczera jest, to trzeba powiedzieć.. I tak ładnie się kółko zamyka, zło widzimy, zło powielamy, zła się doszukujemy..
A ja się buntuję.. buntuje się srodze, nie chcę tak, nie mogę, nie potrafię. Wolę żyć w bańce mydlanej i selekcjonować nowiny, i brać tylko te, których potrzebuję.. życie bywa wystarczająco okrutne, żeby sobie samemu jeszcze dokładać.
Lubicie plotki? ja kocham.. słuchać.. a pewnie, że lubię! ale jakoś tak na mnie dziwnie się ten łańcuszek często kończy, bo co się wyśmieję, to moje, ale po co dalej puszczać? Winko z psiapsiółą z dzbanka popijane, śmiechy i chichy to był kiedyś mój ulubiony sposób na piątkowy wieczór! ale dziwne miałam psiapsióły, wspierające, podnoszące, życzliwe.. jedna taka, pewnie to przeczyta, może się nawet uśmiechnie, mocno wryła się w moją pamięć.. tęsknię za nią okrutnie, i za tym winem, za towarzystwem, za przegadaniem każdego problemu na wesoło, obśmianiem do zasmarkania, za dystansem i zdrowym spojrzeniem silnej, młodej kobiety..
Nie wiem czemu tak łatwo przyszło nam brać, brać garściami i nawet nie podziękować.. skąd takie przekonanie, że nam się wszystko należy, że nie potrafimy docenić? Okropnie się czasem z Połówkiem na ten temat spinam, bo wmawia mi wiecznie, że trzeba być wdzięcznym, że trzeba doceniać.. a ja nie lubię mieć długów. No bo nie lubię i już! i dziękować też nie lubię! ;)
Ale.. czasem przychodzi tak straszny, czarny i dupiany dzień, że nic i nikt, tak się nam przynajmniej wtedy wydaje, nie potrafi tego odmienić... i nagle, jak promyk słońca po burzowej nawałnicy z pośród czarnych, podniebnych pierzyn jeden, z początku niedostrzegalny, maciupeńki, niczym przebiśnieg z czarnej, zmarzniętej wątpliwościami gleby, gest się wyłania, świetlisty i radosny, nieoczekiwany i dający nadzieję.. gest wyjątkowy, bo za nic, bo tak po prostu.. bo "uwierz w dobro człowieka"...
Oto coś, czego nie spodziewałam się wcale, coś, co mnie żywo zamurowało, coś, co mam nadzieję, Wam też sprawi radość, bo jest gestem udowadniającym tylko, że dzierganie, niczym muzyka, łączy, leczy i inspiruje i obyczaje łagodzi! Mnie zainspirowała MonikaS, autorka bloga: dwanaście igieł, swoją pracą dla Was - oto schematy do Mil Pasos, które zrobiła z myślą o graficznie dziergających dziewiarkach: SCHEMAT
Monika - ślicznie Ci dziękuję za pomalowanie mojego świata na kolor zielony!
A u Marzeny (wełniane myśli) mamy już pierwszą lekcję z tłumaczenia wzorów na bazie Mil Pasos! Zapraszam!
Czasem przeraża mnie dobro, które się w świecie na mnie czai.. nie lepiej się jego doszukiwać? :)
Ściskam serdecznie i życzę Wam miłego dnia!
Mnie też zawsze ciągnie w stronę zieleni, ale staram się być dzielna i ostatnio wybieram czerwienie i jej pochodne (nie mam nic czerwonego).
OdpowiedzUsuńZ tym nadmiarem złych informacji masz w 100% racje. Odnoszę wrażenie, że jak oglądam jakiś program informacyjny to nic innego na świecie się nie dzieje tylko zło. Staram sobie dozować (nie oglądam) takie "emocje" i jest mi z tym dobrze :) Ale jak widać nie jest jeszcze tak najgorzej. I z całego serca dziękuję dobrej duszyczce, która się podjęła zrobienia schematów. Nie mam większych problemów z czytaniem angielskich opisów, ale jestem wzrokowcem i schemacik bardzo mi ułatwi sprawę jak zacznę dziergać chustę :)))) Dziękuję!!!
Do czerwieni też mam słabość, ale ładną zieleń łatwiej mi znaleźć niż czerwień.. :(
UsuńCieszę się bardzo, że ze schematu skorzystasz, Monika wykonała świetną pracę rozrysowując każdy etap szala! nie wiem czym sobie na taką szczodrość zasłużyłam - ale doceniam! :)
Ściskam serdecznie!
Po takim poście mam ochotę przylecieć do Ciebie z meliską, bo choć dobrze się nie znamy, moje emocjonalne, dziewczyńskie serce wie, że z Tobą o nie jednej włóczce da się pogadać, i Cię przytulić, tak serdecznie, po koleżeńsku.
OdpowiedzUsuńTych win pitych z dzbanka, tych nieprzespanych nocy, spędzonych na rozmowach i świetnego samopoczucie następnego dnia, chyba zawsze będzie nam brak, nawet jak rozchwiania emocjonalne się skończą :)
Ściskam Cię najmocniej jak umiem w moich myślach i do zobaczenia!
Przydałaby się, i meliska i Twoja osoba do pogadania, bo coś czuję, że z Tobą to dopiero można o każdym sznurze pogadać! Kiedy, nie wiem, ale tylko się umacniam w przekonaniu, że to będzie bliżej niż dalej! mam nadzieję, więcej szczegółów mieć niebawem! :)
Usuńbuziaki i serdeczne dzięki! :)
Asiu jednak się przełamałaś,poddałaś i dałaś wszystko na tacy.Jesteś Aniołem czy co?Zaraz biegnę podziękować jeszcze Monice.
OdpowiedzUsuńA to zupełnie nie moja zasługa, tylko Moniki i Marzeny :) To im się należą wyrazy wdzięczności, ja tylko się cieszę, że wzajemnie się potrafimy inspirować i zaskakiwać :D i że mogę mieć w tym swój maleńki udział :)
UsuńPozdrawiam ciepło!
Brawo dla MonikiS - pięknie zrobimy schemat i ten raport który znam już na pamięć ;) Sądzę, że teraz nikt nie będzie miał problemów z tym pięknym wzorem.
OdpowiedzUsuńMam taką wielką nadzieję, a swoją drogą - Tobie też jestem przeogromnie wdzięczna! Pomoce merytoryczne w postaci fotografii Twoich już niejedną zagubioną dziewiarską duszę poratowały :) wielki buziak pełen wdzięczności dla Ciebie! :))
UsuńŚciskam serdecznie!
Cieszę się, że się przydały.
UsuńMyślę, że zieleń jest wyrazem tęsknoty za wiosną. Przynajmniej u mnie, dlatego rzuciłam w kąt sweterek w barwach jesieni na rzecz zwiewnego szala w pięknej, wiosennej jasnej zieleni. Od razu na duszy jakby cieplej mi się zrobiło.
OdpowiedzUsuńDziękuję Monice za schemat, wolę dziergać z obrazka.
Pozdrawiam
takoż chyba jest i ze mną.. jedno zielone udało mi się zakończyć, a tu się kolejne zielone na druty pcha :D wiosno - przyjdź (powiedziała ze smutkiem w głosie, patrząc na świeże 20 cm zaspy śniegu za oknem :( )
UsuńPozdrawiam ciepło!
śliczny zielony... w sam raz na rozwianie czarnych, ponurych dni...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :]
Twoje prace są cudowne :]
Bardzo dziękuję :)
UsuńZieleń myśli rozwiała.. :D z pozytywnym nastawieniem wyglądam lepszego :)
Ściskam serdecznie! :D
No-co-Ty? POpatrz! koniec zimy! słońce wyszło! krokusy i przebiśniegi!
OdpowiedzUsuńJak zielonej zabraknie, to na ramiączkach zrób, albo dekolt pogłęb i już!
całuję
n
PS. dziergam drugą Aurorę - tym razem naprawdę z Jilly.
Jaki koniec zimy??? u nas był jedynie chwilowy, słoneczny i złudny wiosenny czas, bo dziś rano obudziła mnie mroźno biała rzeczywistość i czapa śniegu utrudniająca komunikację wszelką.. mamy powrót zimy w pięknym stylu, jeszcze śniegu nie ma po kolana, ale już po łydki na pewno :(
Usuńdekolt zgłębiłam, bo inaczej byłoby jak z misiem, co to głowa mu za bardzo urosła i... udało się! zostało mi jakieś 30 cm włóczki! ale sweter skończyłam, i wygląda nawet na to, że rękawy nie będą przykrótkie, chociaż nie wiem.. schnie jeszcze, i mam wrażenie leżąc się kurczy :/
Jak to drugą? a ta pierwsza to nie była z jilly? a z czego? pogubiłam się :/
Ściskam! mimo bieli za oknem - w zielonych okularach :D
nie czytam gazet, nie ogladam wiadomosci- bo zewszad czlowieka bombarduja zlymi newsami, a ja wole zyc w swiecie marzen, w ktorym ludzie sa dobrzy i sobie wzajemnie pomagaja- staram sie zyc jakby tak bylo , choc to moze nieco naiwne....
OdpowiedzUsuńzieleninka bardzo ciekawie sie zapowiada ;d to prawda- jak sie dojdzie do karczku to jakby juz sweter byl zrobiony ;) reszta migiem idzie...
A Mil Pasos na pewno na moje druty wskoczy, choc znajac moje tempo to pewnie jesienia...
Nie naiwne, to po prostu zdrowe spojrzenie.. mam wrażenie, że gdybyśmy nie przestali wierzyć w ideały i patrzyć na ludzi z perspektywy naszych marzeń świat stałby się tylko czarno biały, z przewagą czerni.. a przecież życie może być kolorowe! choć to nie jest medialne, i się nie sprzeda, to przecież jest piękne i nadaje wszystkiemu smaku.. nie zmieniaj się choćby nie wiem co! :) ja też tak mam i sobie tego nie dam wyszarpać :D
UsuńBuziaki!
A u mnie jest jedno co zawsze mój humor wyciągnie na wyżyny. I żeby nie wiem jak ponuro, jak paskudnie i źle było to mojej córy "mamo, nie płac! bedzie dobze!" cuda działa. Już mi nawet zieleń nie jest niezbędna :) aczkolwiek nie powiem przyjemna ;)
OdpowiedzUsuńNo, ale Ty masz prawdziwego coach'a w domu :) i słuchaj się go, bo prawdę mówi.. :)
UsuńJa dziś z lepszym nastrojem wracam i się nie dam, ani szarości, ani złu, ani zgorzknieniu.. zazółceniu limonkową zielenią co najwyżej :)
Buziaki!
A u mnie jest jedno co zawsze mój humor wyciągnie na wyżyny. I żeby nie wiem jak ponuro, jak paskudnie i źle było to mojej córy "mamo, nie płac! bedzie dobze!" cuda działa. Już mi nawet zieleń nie jest niezbędna :) aczkolwiek nie powiem przyjemna ;)
OdpowiedzUsuńAsiu to dotyczy nie tylko Ciebie ale wiele z nas.Te niedobre myśli ciągle mnie gnębią.Staram się mysleć pozytywnie.Czasami sie udaje innym razem nie.Dzierganie daje mi dużo radości a kolor zielony jest cudny.Ostatnio pogoda dopisała to i humor się poprawił.Dzieki za schemat chusty teraz tylko dziergać.Monice też się należą podziękowania.Pozdrawiam serdecznie.Jak Twoje samopoczucie po usunięciu pęcherzyka Zółciowego?
OdpowiedzUsuńMałgosiu, nie wiem czy masz podobnie, ale moje obserwacje samej siebie po usunięciu woreczka dowodzą tego, że zmieniłam się bardzo. I nie mam tu na myśli zdrowia samego, bo czuję się zasadniczo świetnie, i gdyby nie kreski na brzuchu świadczące o przeszłości, nie mogę uwierzyć, że jestem biedniejsza o cały organ. Ale emocjonalnie, charakterowo, to już inna historia.. i zasługuje pewnie na dłuższą i głębszą analizę.. z jednej strony, jestem znacznie silniejsza, z drugiej, bardziej podatna, ale przynajmniej jedno w moim przypadku się nie sprawdziło, tak jak miałam problemy z podjęciem decyzji przed zabiegiem, tak mam i teraz, ani lepiej, ani gorzej..
UsuńMałgosiu, na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale na jedno mamy, na naszą chwilę tu i teraz... jeśli dzierganie jest Twoją pociechą - dziergaj ile możesz! będzie lepiej :D
Samych serdeczności Ci życzę :D
Zieleń piękna taka lipowa. I od razu na myśl przychodzą letnie spacery wczesnym przedpołudniem moją promenadą, z małym wodorostem kiedy to jeszcze grzecznie spał w wózeczku. A co do systemu informacji to winię media za szerzenie niezgody, bycie nawet inspirującym dla wielu świrów i chciałabym ich ograniczenia plucia jadem ale wtedy podniesie się larum o wolność słowa. Tylko odpowiedzialności za te słowa brak. Pozdr. PS. wirtualnie dodaję otuchy i ściskam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się.. choć nie wiem, czy to nie jest nadużycie tej wolności słowa.. zresztą, wydaje mi się, że w obecnych czasach nie tyle wolność słowa rządzi rynkiem medialnym, co zamiłowanie do tragedii i sensacja, nie twierdzę, że potrzebujemy propagandowych filmów mówiących nieprawdę, piękną i słoneczną, ale nieprawdę, ale przydałby się jakiś promyk nadziei w tym co nas otacza, a nie tylko bombardowanie złem.. to wypacza obraz świata, bo może i jest groźny i straszny, ale nie tylko taki przecież jest...
Usuńlipowa zieleń? faktycznie.. to już wiem, skąd moje zamiłowanie do tego odcienia :D
Pozdrawiam ciepło!
Ja...ja przepraszam, ale nie znajduję słów, aby wyrazić wdzięczność Asji, za wzór, jakim nas obdarzyła, zresztą ten wzór sam w sobie nie jest taki ważny, ważny jest gest! wykonany w naszym, dziewiarek kierunku, chęć zrobienia czegoś miłego, bezinteresownego:)
OdpowiedzUsuńW związku z tym, dziękuję jeszcze raz Asji, bo to JEJ, nie mnie, należą się podziękowania (mam wrażenie, że się powtarzam), gdyby nie jej wzór, schematu by nie było ;P
Hihihi...
a Ci niezadowoleni, niechcący postarali się o sławę Mil Pasos i "dopisali" historię do tego szala ;) wiele historii:)
Asja, czuj się osaczona, naszą - wiernych Twoich czytelniczek, serdecznością i wsparciem ;)
Pozdrawiam:)
No to sobie możemy podać łapkę, Kochana, bo ja nie znajduję słów dla Twojej szczodrości!
Usuńi tak przy okazji potwierdziła się jedna z ważniejszych zasad PR - nie ważne co się gada, byle się mówiło.. ;) coś jak z wyjątkowo szarościami smarowaną kinową produkcją, która nie schodzi a tabloidów.. mimo tego, jakie niepochlebne opinie zbiera ;)
Jeszcze raz Ci dziękuję!!!! za gest, który mi przywrócił wiarę, słowo daję! buziakuję urzeczona i przejęta! :)))
No! To przybij piątkę. A teraz żółwik ;))))
UsuńI daj że wreszcie spokój tym konwenansom, uprzejmościom i "ynteligentnym" konwersacjom ;))) bo nas posądzą o upośledzenie jakieś ;)
A teraz daj na tacę, albo ze trzy zdrowaśki odmów, bo odebrałam włóczkę i zabieram się za szal... przy tym całym zamieszaniu stanąć na wysokości zadania i zadowolić wyrobem projektantkę, to dopiero będzie wyzwanie ;) A po drodze mam jeszcze własnego Małżonka Osobistego, który oceniając "fachowym" okiem, oświadczył wszem i wobec, że pierwowzór szala jest najładniejszy... ale jego pokonam, pomrugam oczkami ... albo co ;)
Pozdrawiam cieplutko i zabieram sie do pracy :D
A niech posądzają.. wolę być kulturalną upośledzoną według opinii cudzej, niż burakiem erudytą ;)
UsuńJak to? zbałamuciłam Twojego Zaślubionego prototypem! no nareszcie mi się udało, bo mnie się wydawało, że wszystkie ładniejsze niż moje Mil pasos.. ;)
a co masz nie dać rady? rozgryzłaś opis słowny? przerysowałaś w symbole? to teraz Cię żadna niespodzianka już nie czeka! ;) do boju! i koniecznie raportuj zdjęciowo :D
żółwik i bez odbioru! ;)
ja troszkę nie na temat. ta chusta już w planach, nawet mam włóczkę, ale teraz po raz pierwszy robię color affection. odgapiłam wykorzystanie rainbow, Pani wersja jest boska. mam pytanie techniczne. na razie jestem mniej więcej na etapie, że górny brzeg ma jakieś 40cm i myślę, czy przy tej chuście nie trzeba się bardzo pilnować, żeby był bardziej elastyczny. martwię się, czy właśnie mój ten górny brzeg nie jest za sztywny. proszę napisać, jak było u Pani, bo w sumie mogłabym jeszcze spruć i zacząć luźniej od nowa.
OdpowiedzUsuńSzczegółów już niestety nie pamiętam, ale coś mi świta, że ze względu na własnie brak elastyczności w krawędzi robiłam gdzieś na początku każdego rzędu narzuty - zdaje się, że takie rozwiązanie sugerowały moje poprzedniczki, proszę prześledzić opisy projektów tej chusty i poszukać, bo na pewno wielokrotnie o tym pisano.. trzymam kciuki! :)
Usuńtak! też coś takiego widziałam! wolę teraz spruć i na koniec być zadowolona niż brnąć. czytałam o tych narzutach, ale tak miałam nadzieję, że to się naciągnie. nie będę ryzykować. dziękuję. bardzo sympatyczna z pani dziewczyna:):):)
UsuńWitaj Asiu, przed chwilą odkryłam, że masz cudne rzeczy na raverly :-) Czy są one też w języku "naszym";-)
OdpowiedzUsuńNiektóre tak, te, które posiadają tłumaczenia w języku polskim oznaczone są polską flagą.
UsuńDziękuję za komplement i pozdrawiam ciepło! :D
no powiem Ci, że schemat spadł mi jak z nieba, bo jak się ucieszyłam z wzoru tak po zobaczeniu OPISU szczena lekko lekuteńko opadła na samą podłogę, żeby nie powiedzieć do piwnicy ;) teraz wszystko stało się klarownym!
OdpowiedzUsuńNo to bardzo się cieszę, że z nieba spadają takie dla Ciebie zaplanowane niespodzianki :D
UsuńPrzyjemnego dziergania!
Zawsze się wina można napić do Skypa :)
OdpowiedzUsuńMożna Madziku, a nawet trzeba!!! :D :*****
Usuńto kiedy???? :D
no może się na piątek umówimy, żeby miała czas na leczenie kaca, bo to już nie ta głowa co kiedyś :)
UsuńAsiu,Bardzo mi się podoba zieleninka na Twoich drutach, tak wiosennie się zrobiło.Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńCieszę się, niebawem pokażę w całości - już jest gotowa! :D
Usuńpozdrawiam cieplutko1