piątek, 19 grudnia 2014

Wiśnia wtopiona w srebro..

 Zachciało mi się luksusu.. zbliżające się święta i ich zwyczajowa kolorystyka miały na ten projekt niewielki wpływ.. bo jak świąteczne to tylko wiśniowo czerwone paseczki malowane na srebrze, prawda? kto z Was ma przewagę czerwonych ozdób świątecznych na choince pomieszanych ze srebrem? ja, gdybym tylko miała choinkę pewnie tak właśnie swoją bym ubrała.. pasują mi te dwie barwy idealnie, zarówno do klimatu świątecznego, jak i mojego własnego stylu. 

Mówiłam Wam już kiedyś, że nie lubię paseczków? No nie lubię, i dalej się tego trzymam, zwyczajne, proste, szerokie pasy skracają mnie o połowę (ciężko jest na świat patrzeć z tego 162-ego centymetra, a co dopiero z 81-ego..), a i dzierganie ich zazwyczaj mnie stresuje, że włóczki mi nie starczy, że kolory się zjedzą, że się skrócę o pół i na dodatek dodam sobie parę kilogramów. 

Ale wymyśliłam sobie paseczki cieniuteńkie, smukłe, wyszczuplające.. piękne! i już je uwielbiam..

Tak się prezentują na chwilę obecną, 
Tu pierwsze skrzypce gra wiśniowy sad..


A tu już żywe srebro..


Obie kuleczki to cudownie luksusowa wełna Silky Merino z Zagrody, boskie włókno, naprawdę boskie.. gdyby mieli w niebie dziergać to tylko z takiej wełny, miękkiej, połyskującej, lejącej, chłodnej w dotyku, idealnej! 
Skoro choinki u mnie nie będzie w tym roku (poza jedną świąteczną okienną zawieszką, w kolorze czerwonym malowaną srebrem i złotem) muszę sobie jakoś ten świąteczny nastrój wymalować włóczką - i mam! Choć przyznam się szczerze, mam nadzieję ten sweter do świąt zakończyć :) może nawet w nim przy świątecznym stole wystąpić? :) zobaczymy..

Sweterek z ostatniego postu zyskał zarówno nazwę jak i ostateczną formę. Trochę to jego suszenie wspomogłam kaloryferem, ale przyznaję, nie mogłam się doczekać by go w końcu założyć. A ponieważ Połówek nie był obecny, kiedy był potrzebny, w roli fotografa wystąpił wyzwalacz.. ;) z marnym skutkiem, wiem.. ale mam nadzieję, że ten obrazek pozwoli Wam odczuć choć odrobinę tej nostalgii jaka mi w ostatnich dniach towarzyszy.. Choć nie ukrywam, wsparcie od Was działa cuda, i bardzo serdecznie Wam, Tobie dziękuję za każde jedno słowo otuchy! znalazłam sposób na to by przepędzić smutki, dziergam żywą wiśnią i od razu czuję smak lodów wiśniowych w ustach.. mało to świąteczny przysmak, ale mnie zawsze cieszy i bezsprzecznie kojarzy mi się tylko z gorącym i barwnym latem!


Więcej zdjęć wszystkich moich sweterków mam w planie pokazać niebawem.. zebrało się już całkiem sporo tych projektów do pokazania, ale mam nadzieję cierpliwie na nie poczekacie.. :)

Ściskam Was serdecznie i życzę miłego weekendu!

wtorek, 16 grudnia 2014

szybki sweter


11 grudnia pokazałam Wam początek sweterka (klik) i melduję, że chyba powinnam zgłosić jakiś swój dziergowy rekord.. mamy 16 grudnia i sweterek, który niespełna tydzień temu był ledwie w formie poczwarkowej doczekał się ostatniego oczka dziś. Sama jestem zdziwiona jak szybko powstał. Aż żałuję, że nie policzyłam wszystkich godzin, które spędziłam w jego towarzystwie. 

Inny jest. Niby znajoma konstrukcja, niby oklepany ażurowy wzór, ale jego forma nawet mnie zaskoczyła.. można powiedzieć, że podczas prac nad jego rękawami nie pozostałam obojętna na obrazy połykane w całości, a wszystko to zasługą serialu "Marco Polo" a dokładniej cudnych scen z tańczącymi, kimonowymi rękawami....... oglądaliście już? nie? warto! 


Tak sobie wygląda dziergołek na obowiązkowym leżakowaniu.. Słońca u nas brak, więc mimo włączonego ogrzewania blokowanie chyba chwilę zajmie, ale warto na niego poczekać. 

Moja wena do pisania ostatnio gdzieś znikła.. dziś tylko krótko wpadłam do Was, bo jakoś ciężko mi słowa ostatnio układać.. Smucę się i już.. Szarość otoczenia mnie przytłacza i nie pomagają ani gorące herbatki imbirowe z miodkiem, ani balkonowe błękitne świecidełka, nic nie pomaga.. pierników też próbowałam.. nic nie pomaga, bo jak się to wszystko samemu musi to się nic nie chce.. Ale taki mój los, prawie żony marynarza.. jeszcze tylko kilka dni i Ktoś mi tę herbatę przyniesie, bo Odinka jakoś nie potrafię tego nauczyć..


Na szczęście Rudy jest i swoją rudością maluje mi codzienność.. :D

A u Was jak?
Świąteczne wariactwo Was już dopadło? 
Dziergacie jeszcze jakieś świąteczne prezenty? 
Czy już wszystko popakowane i gotowe?

Miłego dnia Kochani!

czwartek, 11 grudnia 2014

jak oswoić dzikiego zwierza? - metoda na "C"


Był taki czas, kiedy raglan mi się przejadł. Znudziła mi się wyświechtana/przetestowana  na każdą stronę technika konstruowania swetra. A ponieważ lubię się zmierzyć z nowym właściwie bez przygotowania rzuciłam się na głęboką wodę dziergając okrągły karczek (Nelumbo) oraz ramiona straszącą z nazwy, ale jakże smukłą w realnym wydaniu metodą na "C" (Lukrecja). Każda z nas ma swoje ulubione techniki, znane, lubiane, sprawdzone i dające zawsze świetne rezultaty, warto jednak czasem nosa wyściubić ze znanej nam nory i poznać coś nowego.

Aby sweter dziergany tą metodą był dopasowany idealnie do potrzeb naszej sylwetki ważne są pomiary w dwóch miejscach: szerokość pleców mierzona od czubka jednego ramienia do drugiego oraz obwód w biuście. W przypadku raglanów liniowo nabieramy (zazwyczaj) oczka zarówno na rękawy jak i na korpus sweterka, dzięki czemu dzianina przyrasta równomiernie zarówno w korpusie jak i w rękawach, gdzie w przypadku Contiguousa, najpierw kształtujemy ramiona dodając proporcjonalnie w każdym rzędzie (zarówno parzystym jak i nieparzystym) oczka na plecy i na front/y (1), potem zwiększamy obwód dzianiny w rękawie (2), i na końcu dodajemy oczka jednocześnie na rękaw i korpus swetra (tzw. pacha, czyli 3.) 

Na ostatnim sympozjum Anonimowych Włóczkoholików (AW) - klik podkreśliłam kilka czynników, na które należy zwrócić uwagę podczas wyboru idealnego rozmiaru dla siebie korzystając z gotowych opisów na dzianinę. Czasem tak się zdarza, że nasze wymiary rozmijają się z tymi uwzględnionymi w opisie, bo na szczęście świat jest tak pięknie skonstruowany i różnorodny, że nie ma drugiej takiej jak ja sama!! (PRAWDA, że to prawda?!) Jedne z nas mają drobniejsze ramiona, inne większe piersi, jeszcze inne smukłą talię, czego ja wyjątkowo zazdroszczę, bo ja swoją gdzieś w liceum widziałam po raz ostatni... ;), a jeszcze inne cudnie zaokrąglone biodra. Jesteśmy różne, mimo tego, że często nosimy ten sam rozmiar, to jednak te nasze wymiary bardzo się różnią. Jak zatem znaleźć złoty środek podczas dziergania z gotowców metodą na "C"?

Oczywiście, jak w każdej metodzie, tak i w Contiguousie można niewielkim nakładem pracy dostosować wymiary dzianiny do kształtów własnego ciała. Jeśli znasz już tę technikę, tych kilka poniższych rad pozwoli Ci idealnie wymodelować sweter do Ciebie. 

zwiększenie / zmniejszenie obwodu w biuście
Aby uzyskać inne wymiary w tym punkcie swetra masz kilka możliwości:
  • zwiększenie/zmniejszenie ilości oczek nabranych na karczku, co jednocześnie poszerzy lub zwęzi szerokość dekoltu!
  • zwiększenie / zmniejszenie ilości powtórzeń rzędów dodających oczka w ramionach (1) - w tym punkcie moje doświadczenie mówi, że lepiej układa się główka rękawka jeśli ten wymiar jest ciut mniejszy niż za duży w stosunku do realnego wymiaru ciała
  • zwiększenie/zmniejszenie ilości oczek nabranych na pachę  (3)  - tu należy pamiętać, że każda manipulacja wymiaru korpusu zmieni nam jednocześnie obwód rękawka.
zwiększenie/ zmniejszenie obwodu rękawa
Aby uzyskać inne wymiary w tym punkcie swetra masz takie możliwości:
  • zwiększenie / zmniejszenie ilości powtórzeń rzędów dodających oczka w rękawie (2.)
  • zwiększenie / zmniejszenie ilości oczek nabranych na pachę (3) - i tu znów uwaga, bo każda modyfikacja w rękawie będzie miała swoje odbicie na ilości oczek w korpusie.
Warto jest również pamiętać o innym wymiarze rękawa, a mianowicie o głębokości / podkroju rękawa (tzw. armhole depth - wszelkie krawcowe bardzo proszę o pomoc w prawidłowej terminologii w języku polskim!), jest to odcinek mierzony od czubka główki rękawa do końca pachy, wymiar niezwykle istotny, o którym ja sama często zapominam podczas dziergania.. :) ale pamiętam, podczas spisywania wzorów! :) Każda bowiem modyfikacja rękawa na etapie 2 zmieni nam ten wymiar. Jeśli pacha nabierana jest w formie łuku (w ten sposób powstaje pacha na przykład w Lukrecji), te różnice nie będą aż tak widoczne, natomiast jeśli pacha powstaje w jednym rzędzie poprzez nabranie oczek (prosta kreska) wszelkie zmiany na etapie 2 kształtowania główki rękawa może mieć już duże znaczenie. 

W samym contiguousie oprócz sprawdzenia i trzymania się pierwszego wymiaru próbki, czyli ilości oczek w 10 cm dzianiny, bardzo ważna jest też ilość rzędów! Każde bowiem odstępstwo od próbki może nam kompletnie zaburzyć jeden z ważniejszych pomiarów dla tej konstrukcji, mianowicie szerokość pleców, co może skutkować tym, że główka rękawka zamiast elegancko leżeć na czubku ramienia będzie się z niego zsuwać.

No to chyba tyle jeśli chodzi o metodę na "C". 

A zmieniając temat na bardziej przyziemny, lubicie się dziwować? Ja uwielbiam! i własnie wczoraj zdziwiłam się bardzo, kiedy to w sieci dzięki uprzejmości Joji i Nash Y mogłam podglądnąć w jaki sposób dziergają Argentynki, popatrzcie:


I tu muszę Wam powiedzieć, że tę metodę dziergania, podobno (Agnieszko, bardzo dziękuję za to info!) można też spotkać we Francji, o czym to dowiedziałam się podczas ożywczej dyskusji na FB.

A właśnie - jeśli masz ochotę podglądać też o czym "gadamy" na FB dołącz mnie do swoich znajomych lub zacznij obserwować : moje konto na Facebook

A tak już na całkowity koniec rzut okiem na aktualne dziergołki:


A co my tu mamy? 
Jest bombastyczna czapa! która ma patki na uszy i jest mega ciepła! i uwielbiam ją!
Jest i "zieleninka", skończona, wyschnięta.. ale nie obfotografowana, bo czekamy na śniegi... :)
Jest i coś, co jeszcze nie wiem czym będzie, ale rośnie leniwie i niezobowiązująco! :D 
i markerki śliczne są! od Marzenki i Renaty! :* 

No to lecę dziergać, a Wam życzę owocnych modyfikacji!


wtorek, 9 grudnia 2014

V Sympozjum AW: w poszukiwaniu doskonałego rozmiaru...

Dzierganie ręczne w całym swoim bogactwie dostępnych projektów niesie ze sobą nieskończoną ilość możliwości uzyskania idealnego ciucha. I za to kocham dzierganie! Nie dość, że sama decyduję o kształcie i formie dzianiny, co pozwala mi na przeczekanie "modnych trendów" narzuconych mi przez producentów odzieży (o tym pisałam tu: klik), pozwala mi dostosować włókno do własnych potrzeb, bo jak mi się marzy luksus i chłód na lato to wybieram jedwabie, jak chcę przytulności ciepła i miękkości, wybieram włókno z kaszmirem, jak zamarzy mi się rustykalna surowość to sięgam po tweedy, a jak nic mi się nie marzy, a chce mi się ciucha, który wytrzyma ze mną wiele lat, to sięgam po mieszanki twarde, wytrzymałe. Mało tego, podczas wyboru kolejnego motka (umówmy się, to nigdy nie jest JEDEN motek, a zawsze minimum 2 lub więcej, najczęściej więcej... ;)) decyduję czy dzianina ma mi się "przelewać" przez ręce, czy swoją sztywnością grzać aż do czerwoności, czy ma mieć sterczący włosek, czy błyszczeć metalicznie. To wszystko chcąc dokonać idealnego zakupu wełny muszę już wiedzieć jeszcze zanim przekroczę próg sklepu z włóczkami. Ale to tylko jeden aspekt "kształtowania dzianiny", o którym decyduje wykorzystana włóczka.

Drugim, równie ważnym jest wybór doskonałego wzoru. Ravelry w tym niewątpliwie może pomóc (albo i zaszkodzić.. bo jak tam ludź na chwil kilka wpadnie w poszukiwaniu idealnego swetra czy dodatku, to przepadnie.. na wieki!), pinterest, etsy czy inne kopalnie wzorów i inspiracji, czy dostępne w sprzedaży miesięczniki/kwartalniki z rękodziełem. Załóżmy, że mamy swoich wybrańców, wzory, które na nas czekają i kuszą od lat.. (tylko mi nie mów, że nie masz takich, bo i tak nie uwierzę ;)) Zanim jednak nacieszysz się idealnym sweterkiem czeka Cię wyprawa niemalże jak w poszukiwaniu św. Graala.. bo trzeba wybrać i znaleźć to, od czego zależy wszystko, a nikt nie potrafi powiedzieć jaki, dokładnie powinien być - doskonały rozmiar!


Przede wszystkim zwróć uwagę na jeden, cholernie ważny aspekt każdego wzoru dziewiarskiego - końcowe wymiary dzianiny. Wiele z pośród projektowanych dzisiaj części garderoby trzyma się standardów ustalonych przez trendy, wiele jednak od nich odchodzi. W związku z czym możesz wybrać projekt z pośród "oversajzów", czyli dzianiny znacznie szerszej niż Twoje własne wymiary, dopasowanych czy luźnych, ale bez przesady. Załóżmy, że wybrałaś konkretny model i sięgasz automatycznie po rozmiar M, bo taki właśnie od lat nosisz. Jest kilka czynników, na które powinnaś jednak zwrócić uwagę, żeby uniknąć rozczarowania skończonym projektem:

Pomierz dokładnie swoje wymiary


Pierwszą rzeczą jaką powinnaś zrobić jest dokładne poznanie swoich własnych wymiarów ciała, zmierz się zatem w kilku miejscach, najlepiej bez kilku warstw wierzchnich, albo najlepiej zaglądnij na blog Kingi: klik, która pięknie zademonstrowała w jaki sposób pobrać miary ze swojego ciała. Zapisz je sobie na karteczce i od czasu do czasu sprawdź czy się nie zmieniły.. kobieta wszak zmienną jest :D .. ekhm.. 

końcowe wymiary dzianiny dla Twojego rozmiaru
Dlaczego powinnaś tam zajrzeć? Każdy projekt dziewiarski jest inny i jest ucieleśnieniem fantazji projektanta, stąd porównując kilka wzorów dziewiarskich szybko zauważysz, że wymiary skończonej dzianiny dla tego samego rozmiaru (na potrzeby dzisiejszej rozmowy skupmy się na rozmiarze "M") są różne. A to właśnie dlatego, że w projekt dziewiarski zazwyczaj wkomponowany jest już "luz", czyli swetry, które powinny być noszone jako bardzo luźne będą mieć znacznie większe obwody w miejscach, w których autor projektu je przewidział, z drugiej zaś strony, te dzianiny, które zaprojektowano z myślą o podkreślaniu kształtu sylwetki będą mieć obwody nawet kilka cm mniejsze od Twoich rzeczywistych wymiarów. I to nie jest żaden błąd! 

Dzianiny ze względu na stopień dopasowania można podzielić na kilka grup: 
  • bardzo dopasowane: to dzianiny o tym samym obwodzie co rzeczywisty lub mniejszym
  • umiarkowanie dopasowane: to dzianiny z obwodem od 2-5 cm większym niż rzeczywisty
  • standardowo dopasowane: to dzianiny z obwodem od 5 -10 cm większym niż rzeczywisty
  • luźne: to dzianiny z obwodem od 10-15 cm większym od rzeczywistego
  • bardzo luźne, "oversize": to dzianiny z obwodem od 15 cm w górę większym od rzeczywistego.
Jeśli jesteś choć trochę podobna do mnie, wiesz doskonale jaki stopień dopasowania dzianiny służy Tobie najbardziej. Ja się dobrze czuję w dzianinie dopasowanej lub lekko luźnej, nie dla mnie "oversajz" znaczny, który mnie znacznie wizualnie skraca (co to za przyjemność odejmować sobie cm we wzroście, jak się w kapeluszu ma ledwo ciut więcej niż 160 cm...) i na dokładkę poszerza, choć nie powiem, tęsknym okiem oglądam się za swetrami z tych bardzo luźnych, z grubaśnymi warkoczami, lejącymi, taaaakimi z wyglądu wygodnymi i cieplutkimi.. ale wiem, że 20 cm naddatku dzianiny sprawi, że będę wyglądać jak owinięta kocem (wiem jak wyglądam jak się kocem zawinę, bo ostatnio tylko tak mnie w domu można zastać ;) ) i to raczej nie jest wygląd z tych zaliczanych do kategorii "wyjściowej".
Znając swoje wymiary rzeczywiste, zamysł projektanta z gotowego wzoru oraz to, co nam najlepiej służy możemy dobrać idealnie rozmiar dzianiny, którą chcemy otrzymać. Nie służy mi co prawda rozmiar zbyt obszerny, ale mogę na przykład wybrać z dostępnego projektu ten rozmiar, który będzie stanowił idealną konfigurację trzech powyższych. Tego typu zmiany wymagać będą prawdopodobnie modyfikacji w tych miejscach dzianiny, które wraz z rozmiarem zmniejszają/powiększają się (na przykład obwód rękawów, czy dekoltu), i o tym  też powinniśmy pamiętać.

włóczka
Nie zawsze mamy możliwość zakupienia takiej samej przędzy, jak użył w projekcie projektant, nie zawsze też podoba nam się wykorzystane włókno, choć fason projektu jest idealny, często zatem musimy modyfikować wzór na potrzeby wełny, którą dysponujemy. Najlepiej jest jednak wybierać wełnę  najbardziej zbliżoną do tej wykorzystanej we wzorze, żeby nie musieć modyfikować czy przeliczać całego wzoru. Aby to zrobić zwróć uwagę na kilka czynników:
  • metraż i gramatura - jeśli mamy na oku wzór, w którym została wykorzystana wełna DK (powiedzmy 200m /100g), a nie zamierzamy modyfikować wzoru - szukajmy wełny o podobnym metrażu i gramaturze.  Użycie wełny typu fingering to nie jest dobry pomysł, próbka nam nie wyjdzie (nie ma szans!) a chcąc przeliczyć wzór do naszej próbki, będziemy musieli przeliczyć wszystkie wymiary dzianiny....... ja wybierając gotowy projekt robię to właśnie dlatego, żeby nie musieć przeliczać.. wybieram zatem dzianinę najbardziej zbliżoną metrażem i gramaturą do tej wykorzystanej we wzorze. 
  • skład - surowiec  z jakiego powstało włókno jest jednym z ważniejszych czynników wpływających na to jak pracuje w projekcie dzianina. Te z dodatkiem jedwabiu będą błyszczeć, ale tez i dzianina będzie lejąca, gładka. Włókno surowe, twarde pięknie eksponujące warkocze trudno jest zastąpić włóknem z włoskiem jak moher czy alpaka. Sprężystość, to kolejny aspekt, na który skład wełny ma ogromny wpływ. Najlepiej, żeby się nie rozczarować szukać takiego substytutu dla wełny, która jest najbliższa również i składem do włókna, którego efekt chcemy uzyskać.


Masz już wełnę, doskonały projekt, którego rozmiar idealnie będzie pasował do Twojego ciała,ale ciągle przed Tobą największa zabawa - dzierganie! Żeby i ta część procesu tworzenia dzianiny idealnej, oprócz radosnego stukotu pracujących drucików, przyniosła oczekiwany efekt, zrób sobie przysługę i ZRÓB PRÓBKĘ!!! o zaletach takowych pisałam już kiedyś tu: klik Jeśli Twoja próbka różni się bardzo od tej podanej w opisie, żongluj rozmiarami drutów w poszukiwaniu tego, który da Ci idealną próbkę, a informacje zawartą we wzorze na temat rozmiaru drutów potraktuj jako wskazówkę. Każda z nas dzierga trochę inaczej, więc naprawdę nie ma w tym nic dziwnego, że musimy używać różnych drutów, żeby tę samą wełną pracując uzyskać taką samą próbkę. 

I na sam koniec, nie zapomnij się przy tym dobrze bawić.. nie dziergaj z poczuciem spięcia czy zdenerwowania, niech Cię druty poniosą.. zapomnij się nad nimi i zrelaksuj... nawet jeśli zdarzy się prucie, dzianina ma to do siebie, że prawie wszystko Ci wybaczy.. jedyne co możesz stracić, to cenny czas, ale z drugiej strony - zyskasz kilka godzin więcej obcowania z drutami, więc zawsze będziesz na wygranej pozycji! :D 

i jak tu nie kochać dziergania? 

No dobra, a teraz proszę się przyznawać, jak to jest z Tobą? modyfikujesz? zmieniasz? czy podążasz za wzorem? dziergasz z innej niż użyta we wzorze włóczki? i jak to wygląda w praktyce? zdarzyła Ci się jakaś wpadka, która stałą się gorzką lekcją pokory dziewiarskiej? pamiętasz co to było? i dlaczego nie wyszło?


wtorek, 2 grudnia 2014

O natychmiastowych inspiracjach, sponsorach i eksperymentach

Zacznę od tego, że sponsorem dzisiejszego posta jest Św. Mikołaj (w którego rok w rok wciela się Połówek i myśli, że ja o tym nie wiem ;) ), który dotarł do mnie w tym roku ciut wcześniej i dostarczył takie oto cudowne motki:

Po drugie, ponieważ mam kilka dni migreny za sobą, czyli bezproduktywne i kompletnie niekreatywne, zmarnowane kilkadziesiąt godzin, postanowiłam rozgrzać swoje szarugą zmęczone oczy i potrenować fotografię. Wpadłam dziś na chwil kilka do Natalii z bloga jestrudo.pl i zgodnie z jej zaleceniami na szybko skleciłam "domowe studio fotograficzne" (klik). Szczęśliwie się składa, że większość zalecanych dodatków posiadam, a czego nie miałam - improwizowałam. Koniec końców za podstawkę do mikro statywu posłużyła mi kocia wieża, a za tło kilka kartek bristolu. Lampki też na upartego jakieś znalazłam, choć wybór nie był najszczęśliwszy, bo nie wiedzieć czemu ubzdurałam sobie doświetlanie przy użyciu ledowej lampki do czytania (zły pomysł!). 
Oto efekty kilku ładnych, dłuższych momentów fotografowania - obrabiania - kasowania - fotografowania - i znów obrabiania i kasowania.. itd., itd....










Jak już mi się znudziło doświetlanie światłem sztucznym, a słońce mi zaczęło nieproszone ostro przez świeżo umyte okno włazić, postanowiłam je wykorzystać. Spuściłam białą roletę w pokoju i poeksperymentowałam ciut jeszcze:







Te dwie ostatnie fotografie cyknęłam już przy pełnym świetle na całego włażącym mi do pokoju.



Naprawdę świetnie się bawiłam podczas tego fotograficznego przedpołudnia. Jak można się zresztą nie bawić posiadając taaaakie cudne obiekty do fotografowania, ale nawet ja widzę, choć kompletnie się na tym nie znam, co mi w tych zdjęciach nie wyjszło. Domowe studio w moim wydaniu miało kompletnie fatalne światło, za ostre i źle skierowane (lampki do czytania i moja intuicja mnie tym razem zawiodły), ale nie powiem, rozochociłam się na całego i z pewnością jeszcze nie raz takie studio sobie zrobię.. :D Nie wiem czy to Wam jakkolwiek pomoże pokazać więcej Waszych prac tą zimową porą na zdjęciach, ale koniecznie wpadnijcie do Natalii na jej fotograficzne posty, można się wiele nauczyć, a wszystko jest podane w bardzo przystępny sposób, nie tylko o fotografowaniu, tle, parametrach itp, ale również o samej obróbce. Gorąco polecam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...