Ileż to się trzeba ze sznurem poszarpać, żeby nad nim zapanować, ile poprzekręcać, poskręcać, zapleść wie o tym tylko dziewiarka, której przyszło się zmierzyć z wielobarwną i nasyconą różnymi kolorami farbowanką. Nie jest to dzierganie dla niecierpliwych, nerwy trzeba trzymać na wodzy, zęby niejednokrotnie zagryzać nad pruciem, łykać gorzką pigułkę z uśmiechem, bo jakby na to nie patrzeć, dla takiego efektu warto się pomęczyć!
Czasem trzeba też odpuścić, jak się już lepiej nie da.. ja w końcu odpuściłam, i choć dostrzegam w tej dzianinie miejsca, w których mogłabym więcej pracy włożyć, więcej wysiłku, zębów zagryzania i prucia zrealizować, cieszę się, że ten moment już za mną ;) Zakończyłam swoją walkę z Zarzamorą i cieszę się z tego okrutnie! Wszak w ciągu kilku tygodni wykonałam ten sam sweter prawie trzy razy (?!), więc mam prawo poczuć się nim ociupinkę zmęczona, czyż nie? ;)
Powyższe zdjęcie jest tylko poglądowe, na ładniejsze fotki będziecie musieli poczekać dni parę, ponieważ wybieram się w miejsce niezwykłe pod koniec tygodnia, w którym mam nadzieję uda nam się ten sweterek pięknie sfotografować.. oby tylko nic nie zablokowało lotów...
Pamiętacie jeszcze Połówkowe zakupy wełny, do których niezbędne były pomiary parapetu? (klik) Kaszmirowe luksusy w kolorze miętowym doczekały się w końcu pomysłu i realizacji.. Śmiga i sunie po drutkach (spieszę się, bo chciałabym i ten udzierg obfocić wakacyjnie w niezwykłych okolicznościach przyrody) niczym deska surfingowa po falach... mam już wykonaną większą część sweterka (brak mu jeszcze rękawków i pomysłu na wykończenie dekoltu) i łudzę się, że przed planowanym wyjazdem uda mi się zmierzyć nie tylko z dzierganiem, ale też i z praniem i blokowaniem.. Zobaczymy :)
Przy okazji, dorobiłam się maleńkich zawieszek/markerów.. większość z nich prawdopodobnie niejedna nastolatka nazwałaby "tandetnymi" (teraz nastolatki tak szybko dorastają...) ale mnie się podobają i cieszą moje oczy, zmęczone widokiem kawałka zasupełkowanego sznurka zawieszonego na druciku. A sówka to jest moja ulubiona towarzyszka dzierganiowa (oprócz gandzi ;)) i fajnie mi się do niej "biegnie" :)
Na koniec, kończący się tydzień był/jest pełen niespodzianek. Coraz bliżej jesteśmy dnia, w którym nastąpi publikacja wzoru na Lukrecję. Spieszę Wam powiedzieć, że są już dwie, przepiękne wersje, obie wspaniałe, aż dech zapierają..
Pierwsza Lukrecja została wykonana przez Mammutis: klik, druga przez Marysię (znaną Wam z bloga mariadegustibus.blogspot.com): klik
Prawda, że obie są zjawiskowe?!
I tak sobie myślę... publikować wzór jeszcze przed moimi wakacjami? czy poczekacie na mój powrót do połowy września?
Ściskam serdecznie, życząc Wam miłego początku nowego tygodnia!
Zapowiada się cudnie:) kolory ułożyłaś idealnie.....jest dokładnie tak jak napisałaś, że dla takiego efektu warto było się pomęczyć. Też tak mam, że poprawiam, pruję, zmieniam aż wszystko będzie mi pasować. Ciekawe co też nowego dzieje się na drutach?Zazdroszczę tempa dziergania, cały czas coś nowego zeskakuje z Twoich drutów. Pozdrawiam niecierpliwie czekając na sesję zdjęciową:)
OdpowiedzUsuńPrawie idealnie, ale do zaakceptowania... :) Fakt jest taki, że była to orka, nie dzierganie, bo w pewnym momencie miałam na podorędziu nie 2, a cztery, a miejscami nawet i 5 nici w robótce ;)
UsuńZa słowa ciepłe gorąco dziękuję :)
Zdjęcie poglądowe, ale już widzę, że to jeden z TYCH udziergów baaaardzo w moim guście! Cóż za zjawiskowy dekolt Kochana?! Piękny!
OdpowiedzUsuńJedźcie, odpoczywajcie! I o żadnych pyłach wulkanicznych nie myślcie co by nie wywołać wilka z lasu - wszystko ma się udać!!! Ściskam!
Kasiu, dekolt to prawie klasyczny V z pieprzykiem ;)
UsuńMam nadzieję, że będzie jak mówisz.. choć z duszą na ramieniu o tym piszę, bo wiesz, że musimy wrócić i to o czasie.. ach, no nic, miejmy nadzieję los nam będzie sprzyjał i tym razem ;)
Idziesz jak burza :) Musze Ci przyznac, ze jestes mistrzynia suspensu! Nikt tak jak Ty, nie potrafi wzbudzac ciekawosci zdjeciami pogladowymi :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Ola.
:) Dziękuję :) Staramy się z Połówkiem jak najlepiej zanęcić pokazując cosia, choć nie za dużego ;)
UsuńOdściskuję!
Bardzo piękne to zwycięstwo!!! Czekam niecierpliwie na fotki a miętowy kaszmir też mniamuśny! A jak się dzieją męskie warkocze? Ja dziergam bawełnę ale chyba w niej nie pochodzę a może jak nastanie cieplutka jesień? Poza tym kończę jesienny prosty raglanowy sweterek ale dlaczego ściągacz z przekręconych oczek się podwija, pójdzie do poprawy.Życzę wspaniałego odpoczynku w pięknych okolicznościach przyrody! Ja swój urlop(stojący pod znakiem zapytania) spędzę na zaprowadzaniu niezadowolonego 6-latka do pierwszej klasy.Ech życie. Pozdrawiam słonecznie i podkarpacko Ewa.
OdpowiedzUsuńMęskie warkocze chwilowo się nie działy, ale już się powoli z nimi przepraszam, więc na wakacje lecą ze mną, tam planuję podgonić :)
UsuńZa życzenia urlopowe dziękuję, oby się spełniły :D urlop Twój, choć może niewymarzony okraszony będzie pewnie lawiną emocji! Wszak posłanie 6 latka do szkoły to niezwykłe wydarzenie i krok milowy :)
Ściskam!
Krok aż nadto milowy. Czy to nie może być normalnie, że 7-latek idzie do szkoły tym bardziej , że ów 6-latek nie jest zachwycony tym faktem w przeciwieństwie do polityków! Pozdrawiam i odpoczywaj i proszę o duuuużo fotek. Ewa.
UsuńPięknie pokonałaś kolory Zarzamory :) Mimo że z czasem coraz mniej obawiam się prucia, to i tak podziwiam kilkakrotne podejście. Mnie niewymownie cieszy, że farbowanie Smooshy okazało się przyjazne robieniu naraz z jednego motka. Powstało tylko kilka małych niedoskonałości w układzie kolorów, ale jako że ideały są nudne, to jestem ogólnie dzierganiem z hamerykańskich motków bardzo zadowolona. Przerabianie tych melanży to czasem niezły dreszczowiec, ale cóż - no risk, no fun ;) Dziewiarstwo to nie jest nudne hobby...
OdpowiedzUsuńDekolt zwycięskiego sweterka bardzo mi się podoba. Widzę w nim potencjał na idealne V. Nie kuś, nie kuś...
Trzykrotne, Marysiu :) chyba wśród dziewiarek swobodnie mogę mówić o sobie szalona ;) jeśli nie masochistka? ;)
UsuńAle z niektórymi wełnami męka i udręka jest jak jazda na rollerkosterze, nie lubię za bardzo na niego wsiadać, ale jak już tam jestem to nie mogę się zatrzymać i frajdę mam od ucha do ucha :) Tak było i z Malabrigo :)
Oj nie jest nudne, a jak jeszcze się uda realizacja planu i jest nowy ciuch, to już w ogóle ekstaza! :)
Ja chyba osiągnęłam level pt. MASOCHISTKA ;)
UsuńReniu osiągnęłaś zatem najwyższy poziom dziewiarskiego perfekcjonizmu, dzięki któremu zazdrosne spojrzenia innych kobiet na widok nowego udziergu są gwarantowane :D
UsuńNo tak, już następny pokazujesz... i kusisz ;) a kolejny na ukończeniu w pięknym miętowym kolorze .... ja nie nadążam z podziwianiem ;)
OdpowiedzUsuńKolorki ułożyłaś artystycznie, warto było się pomęczyć i okiełzać Zarzamorę :)
A co do Lukrecji to ja się doczekać nie mogę, a będzie od razu po polsku ? Chyba jednak moja farbowana wełenka zostanie przerobiona właśnie na Lukrecję :))
Spokojnego lotu, odpoczywaj i rób sesje swoim tajemniczym udziergom :)
Pozdrawiam :)
Ala
Alu, niestety, ale jeśli wypuszczę Lukrecję jeszcze w tym tygodniu to tylko w angielskiej wersji, po urlopie planuję tłumaczyć, pisać, przeliczać, znów tłumaczyć :) Teraz moja głowa nie ogarnia najprostszych czynności piśmienniczych, marzy po prostu o piasku i szumu fal.. i resecie :)
UsuńAle we wrześniu z nową parą wrócę i będę Was zaskakiwać :)
Ściskam serdecznie!
Asiu odpoczywaj, regeneruj siły i wróć z nową energią :) Odpoczynek MUSI być !!!
UsuńSpokojnie, ja poczekam :) A jak cos wymyślę z tej wełenki co już mam to na Lukrecję inną zafarbuję ;) Buziaki :)
Asiu! Kiedy Ty to wszystko robisz??? Ja nie mogę, wymiękam.... życie mnie wciąga okrutnie i czasu na dzierganie malutko ostatnio... Ale śmigam w letnim sweterku tym prutym 2 razy.... szal testowy u Maknety zrobiłam, czeka na fotki, to może od razu jednym sumptem wszystko obfocę co zalega od daaaawna;
OdpowiedzUsuńA zmora-zarzamora jak zwykle u Ciebie ...... warto było się pomęczyć:) Buziole!! Iza
Izuniu, nie śpię, nie jem, czasu na głupoty nie marnuję, tylko jak pracownik manufaktury stukam drutami o druty ;)
UsuńA tak poważnie, przyspieszyłam ostatnio z robótkami, to fakt, ale na wakacjach mam nadzieję dziergać leniwie i bez pośpiechu :) A po wakacjach zamierzam Was zdjęciami zasypać :)
A pewnie, zrób sesję zbiorczą i pokaż wszystko nad czym pracowałaś, ja osobiście takie sesje uwielbiam :D nie trzeba się pięknić po wielokroć ;)
Buziaki i uściski!
Piękne udziergi i tempo prawdziwie szalone! Ty masz chyba jakąś dodatkową parę rąk do dziergania :)
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć :D ale nie, rączki, nad czym ubolewam okrutnie, bo są momenty w których nie pogardziłabym dodatkową parą, mam przepisowe dwie :D ale na szczęście sprawne :D
UsuńŚciskam
Nie mogę się doczekać sesji!
OdpowiedzUsuńja też, ja też! już za chwilę! :D za dni parę... :)
UsuńBuziaki!
Prawdziwe zwycięstwo, Asiu! Ogłaszam ,że swoją Lukrecję ukończyłam tydzień temu, ale pogoda na zdjęcia płata mi figle.Gosia
OdpowiedzUsuńGosiu to cudowna wiadomość! mam nadzieję, że do weekendu uda Ci się ją obfotografować i oko sobie nacieszę :D
UsuńBuziaki!
Asiu jak zwykle (bo jakżeby inaczej?) kolejny piękny sweterek , moje dociekliwe i świdrujące oko nie dopatrzyło się żadnych podejrzanych przejść kolorystycznych, więc czoło do samej ziemi:))) A w ogóle , to niby pokazałaś wszystko , a jednak nic:))) Ty Paskudo! Resztę trzeba sobie oczyma wyobraźni dopowiedzieć. Ty to wiesz jak trzymać w napięciu:) Czekam więc na właściwą sesję , niecierpliwie wyczekując/wypatrując szczegółów:)))
OdpowiedzUsuńJest Wiolu jeden taki brzydal, jest, mimo tego, że machałam 5 nitkami jednocześnie wlazł i się usadowił na początku robótki na okrętkę, i jedyny sposób jaki na niego znalazłam, to zerwanie nici (jednej) i rozpoczęcie dziergania kilkanaście cm dalej.. :) nie pomagało nic innego, łzy się prawie polały.. ale się udało! :D
UsuńSzczegóły już wrześniową porą :D, ale na pewno będą :D
Buziaki!
Inaczej być nie mogło i nawet bym nie uwierzyła gdybyś napisała, że sznur Cię pokonał. Dla mnie i tak za każdym razem jesteś zwycięzcą w dziewiarskim ringu i już. :)
OdpowiedzUsuńKolejne cudo zrobiłaś i jak zwykle kusisz i wszystko w tajemnicy chowasz. :p
Aczkolwiek przyznam, że ja nie mogę się doczekać tego miętusa, bo coś ostatnio taki kolor dołączył do moich ulubionych.
Miętus już prawie na wykończeniu, choć z blokowaniem przed wyjazdowym się raczej nie wyrobię, trudno, będę go suszyć na piaskach i wiatrach :D
UsuńAmanitko, ale ze sznurem to każda dziewiarka może wygrać, trzeba się tylko czasem namęczyć i nakombinować, ale to jest zadanie wykonalne! :D
Ściskam serdecznie!
Asiu, pięknie ujarzmiłaś tę Zarzamorę, bo przecież nie mogło być inaczej :) Czekam na sesję, bo szdjęcie poglądowe bardzo intrygujące jest :) Udanego urlopu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!