Internet.. z jednej strony studnia bez dna pełna informacji, technik i ciekawostek, z drugiej zaś strony śmieciowisko, pełne wulgaryzmów, złych emocji, głupich filmików, brutalnych i wykraczających poza moje rozumienie człowieczeństwa obrazów, których autorem jest inny człowiek.
Dla wielu dziewiarek i twórców rękodzieła internet jest oknem na świat. To tu możemy się pochwalić swoją pracą, trudem i pomysłem, to tu też możemy znaleźć "wirtualnych przyjaciół" tak nam bliskich, bo podzielających nasze do sznurków, czy innego materiału, zamiłowanie. To tu możemy w końcu się wzajemnie wspierać, dokształcać, szkolić, lub zwyczajnie pogadać.
Internet ostatnio "atakuje" mnie dziwnymi linkami, z którymi nie zawsze mam po drodze. Ta machina żyje, czasem trafiając idealnie w moje gusta podsyłanymi filmikami/linkami, innym razem strzela jak kulą w płot. Wydaje się być moim przyjacielem, który wie czego potrzebuję, czasem jeszcze zanim zdam sobie sprawę z tego, że tego czegoś właśnie mi brak. Ale też nie zawsze nasze gusta się pokrywają, nie rzadko jestem nim rozczarowana, czasem wręcz oburzona, ponieważ nie wszystko, co mi pokazuje jestem w stanie przetrawić, a niestety niektóre przypadkowo napotkane obrazy potrafią mnie jeszcze przez długi czas nawiedzać w koszmarach sennych.
Są też i takie momenty, w których internet mnie zachwyca. Nie rzadko wzrusza, czasem dogłębnie dotyka.. Niektóre napotkane teksty czy artykuły masują i głaszczą mnie w najbardziej ukryte fragmenty mojej duszy. Są jak ciepła kołderka otulająca moje wewnętrzne, rozpieszczone, porzucone i samotne dziecko.
Na taki właśnie tekst natrafiłam wczoraj. Chcę głęboko wierzyć w to, że za tym tekstem stoi prawdziwy ojciec, prawdziwej córki, który w taki sposób, jak to jest przedstawione w jego liście, postrzega siebie, swoją córkę, i miłość dwojga dorosłych osób. Chcę wierzyć też i w to, że tacy ojcowie istnieją, i że świat, choć pełen jest ludzi, którzy czasem bezmyślnie gonią za czymś niedostępnym, potrafią dostrzec, mimo tej pogoni, wartość tego, co już mają i co się naprawdę liczy. Obserwując związki moich znajomych i przyjaciół, zastanawiam się czasem, jak to się stało, że porzucanie i zastępowanie ukochanych stało się takie łatwe. Boli mnie, jak słyszę, że w miłości niektórzy zachowują się jak w sklepie z AGD, "mój/moja już jest stary (telewizor)/ stara (pralka), chcę mieć lepszy/ą, większy/ą i z bajerami ". To rodzi naturalny lęk i niepewność, bo przecież ON/ONA może chcieć mnie za chwilę, za rok, za pół, wymienić na lepszy, nowszy model.. Jak to powstrzymać?
I powiem na koniec coś jeszcze, mój Tato niestety nie napisał do mnie takiego listu, choć wielokrotnie w domu rodzinnym słyszałam, że te materialne rzeczy, nawet największe i najlepsze, stają się w obliczu miłości czy tragedii bez znaczenia. Nikt mi też nigdy na szczęście nie wmawiał, że sukienką, umalowanym paznokciem, zgrabną i wyćwiczoną na pilatesach pupą, piwem wieczornym do meczyku w telewizorze i obiadem na punkt piętnasta tego mężczyznę przy sobie zatrzymam.
Chcę wierzyć gorąco, że mimo pędu za lepszym i nowszym wartość tego, co najważniejsze, moja własna wartość będzie największym afrodyzjakiem, który niemalże jak żywe światło przyciągnie do mnie Tego Jedynego.
I mimo tego, że list ten nie jest adresowany do mnie, czuję jakby jednak był. I wiecie co, to co widzę w oczach Połówka w momencie kiedy on nie wie, że ja patrzę, dowodzi tylko tego, że mnie się udało. :)
Przyjemnej lektury! :)
Poniższy tekst został opublikowany na łamach profilu Nowa Psychologia
Piękny ten list... Mnie ostatnio tak wzruszył tekst pod zdjęciem pary staruszków trzymających się za ręce o takiej treści- Jesteśmy z pokolenia gdzie się naprawiało a nie wyrzucało na śmietnik :))) Ściskam.
OdpowiedzUsuńWidziałam tę grafikę i też do mnie przemawia :D
UsuńBuziaki ogromne i słodziuchne!
Ach...wzruszyłam się ;-) Piękne i mądre wyznanie Ojca.
OdpowiedzUsuńMyślę, że zawsze i wszędzie powinniśmy być sobą, być w zgodzie ze sobą. Bycie w związku wymaga zmian, wspólnego docierania się. Samo uczucie nas zmienia, a i ono podlega ewolucji w czasie. Chodzi o to by zmiany te nas nie uwierały, by były w zgodzie z naszym ja, naturalne. Jeśli natomiast jest odwrotnie, zmiany nam nie pasują lub są wymagane przez drugą stronę to jaki sens ma taki związek. To już nie będę ja (tylko ktoś podmieniony przez trole :) ) Pzdr
OdpowiedzUsuńAmen :)
UsuńChoć tak z drugiej strony na to patrząc, jakby tak raz na jakiś czas pokazywać oblicze żony/męża podmienionych przez trole, to by się doceniało po stoktroć to najprawdziwsze, czyż nie?
Dziś testuję! stroluję się tak, że mnie Połówek nie pozna, zobaczymy czy po jutrze a/ będzie mnie na rękach nosił? b/ czy wyrzuci mnie z domu ;)
Ściskam!
Heee Asja odpuść, może nie warto testować tego na Połówku. To równy gość, szkoda go na raczenie trolizmami (?:) czy jest takie słowo). Bądź sobą ;)). Pzdr
UsuńTak, właśnie dziś było mi potrzebne przypomnienie mi, że najważniejsze to być sobą. I że właśnie za to mam być kochana. Nie umiem i nie chcę umieć się dopasowywać do obrazu osoby, którą nie jestem...
OdpowiedzUsuńI tu jest też Makuneczko Kochana pewien szkopuł.. jeśli ta potencjalna zmiana do obrazu wyimaginowanego Twojej osoby w ogólnym rozrachunku Ci posłuży i jest zmianą na lepsze, czasem warto się ciut natrudzić..
UsuńZ drugiej zaś strony, nie powinno się rezygnować z siebie tylko po to, by zadowolić innych, bo towarzysz życia nie ma być całym światem, a co najwyżej dodatkiem do niego :)
Ale ja o Ciebie spokojna jestem :) będzie dobrze! :D
buziaki!
Miłość-tak łatwo powiedzieć "kocham Cię", ale tak trudno prawdziwie kochać...bez żadnych warunków. Kochać człowieka takim jaki jest, a nie swoje wyobrażenie o nim... Pozdrawiam cieplutko:) I odsyłam do mojego ukochanego Hymnu o miłości św. Pawła (1Kor,13,1-13)
OdpowiedzUsuńList piękny i bardzo mądry. Powiem, że taki rodzic to też skarb, który pomaga budować wiarę w siebie i pokaże jak pokochać swoją osobę. Bez tego... jest strasznie trudno i trzeba latami naprawiać to 'małe' niedopatrzenie. :( Potem człowiek robi wszystko aby zatrzymać, zainteresować itd. itd. itd. Ale cóż...
OdpowiedzUsuńAle ogólnie się zgodzę- powinno najpierw się naprawiać, wspólnie dążyć do rozwiązania problemów i dbać o siebie nawzajem. Bo niektórzy myślą, że jak powiedzą te magiczne słowa to wszystko jest ok i wystarczy...
'ah, kiedyś to było inaczej' ;)
Bardzo mądry list. Nie dziwię się, że porusza serce.
OdpowiedzUsuń