Po kilku dniach porażek dzierganiowych zdecydowałam się zabrać za prosty, piękny, zupełnie odmóżdżajacy aczkolwiek praktyczny projekt. Mowa tu o Big Herringbone Cowl. Wzór dostępny za darmo, prosty i nieskomplikowany proces twórczy wymaga od nas opanowania dwóch rzędów, które naprzemiennie się powtarzają, Ja zdecydowałam się do niego wykorzystać wełnę zakupioną spontanicznie, bez żadnego planu w ilościach nie nadających się na nic innego jak tylko akcesoria. to Colinette Jitterbug, którą pokazywałąm Wam już tu
A tak wygląda zalążek relaksującego, przewidywalnego i odstresowującego udziergu:
A teraz o porażkach... Po pierwsze rzuciłam w kąt MALABRIGO! Ci, co mnie podczytują wiedzą, że zapałałam ogromnym sentymentem do tej włóczki, ale wczoraj nastąpiła zaskakująca zmiana kierunku w naszych relacjach. Drugi z trzech posiadanych przeze mnie motków znacznie różni się od koloru pierwszego już przerobionego. Różnica ta jest na tyle widoczna, że bez żalu sprułam to, co wydziergałam do tej pory - czyli jakies 80 rzędów, może więcej - mam tu na myśli robótkę dookoła dzierganą w talii :(((( - z zamiarem naprzemiennego dziergania z dwóch motków. I jak się okazało sprawia mi to ogromną trudność. Nie wiem dlaczego, ale oczka w miejscu gdzie przemieniam nici strasznie się zaciskają dając ogólnie żałosny widok. No tak być nie może!
Rzuciłam w kąt. Może mi się odmieni. Ale nie prędko!
A to co do tej pory już powstało ( skurczone o jakieś 70 rzędów):
Porażka nr 2.
Miałam takie ambicje, takie plany, takie pomysły jak wykonać tą ch.. inspirę na maszynie i...? dałam się sobie samej przekonać, że udzierg z podwójnej nici z możliwością poźniejszego noszenia na obu stronach, a który to jest na mojej maszynce wykonalny - będzie najlepszym i oryginalnym rowiązaniem i.. całkowicie mnie rozczarował!
Taki jest efekt:
Prawa strona |
Lewa strona |
Nie wiem, czy to wina za cienkich nici, czy to może zła wysokość oczek - bo za luźna, czy może nie te kolory.. Ogólnie wyszedł mniejszy niż się spodziewałam, krótszy niż oczekiwałam - a to już moja wina, bo nie mogłam się doczekać tego jak wygląda w całości..
Żal mi okropnie tylko tych pięknych włóczek... bo rozplątać to się ich chyba raczej nie da..
Oraz tych straconych godzin poświęconych na przekładanie oczek z jednego łóżka na drugie..
I chyba z tej frustracji pójdę na odmóżdżające lody z bitą śmietaną i karmelem...:(
Zabierzesz mnie ze sobą na te lody??? Proszę.... Też marzy mi się odmóżdżenie.
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa z tymi porażkami. Niestety, chyba każdy takie ma na swoim koncie. Ja właśnie zorientowałam się, że mój komin jest za szeroki, a będzie za krótki :( Po wydzierganiu prawie całego, chociaż intuicja podpowiadała mi to już wcześniej.
OdpowiedzUsuńCzyli co? zabierasz się za niego od nowa?
UsuńJa się swojej intuicji również nie słucham, a potem trzeba niestety albo pruć, albo odkładać na bok, bo się nosić nie da..
PS. A jak tam Traktorzysko? już się z Wami przeprosił po tak długiej rozłące czy fochy nadal trwają? :)