O rajusiu! Ile to już czasu minęło odkąd pokazałam Wam coś dzierganego dla Połówka?! Chyba wieki! Prawda jest taka, że ten model tak ma, że jak swetry dziergane, to jeden lub dwa w rotacji ciągłej wystarczają (ma już 5!), czapkę staram się w zimowym sezonie chociaż jedną przemycić... zacny obwód Połówkowej głowy pozwala nieco ręce zająć, więc nie narzekam, jak jakąś zgubi, ale jak na złość, pilnuje każdej.. w związku z tym, że staram się włóczki trwałe na nakrycia głowy wybierać, to "znoszenie" ich nam nie grozi.. i nie mam, naprawdę, nie mam co temu chłopakowi wydziergać!
Jak tylko zobaczyłam projekt Olgi Buraya - Kefelian zwany KOKO (klik), który jest ogromnym szalem dzierganym z 3 kolorów o cudownie intrygującej strukturze, zamarzyłam o takim dla siebie..W czasie publikacji tego projektu ręce i głowę miałam jednak zacnie innymi sprawami zajęte, a i włóczki też nie miałam pod ręką w ilościach wystarczających, a jakoś kolejnych domawiać nie chciałam, w związku z tym odłożyłam ten projekt na nieco później.
Niczym Anioł z niebios spadł na mnie w tym mięsiącu opublikowany projekt - brat powyższego, KOKO cowl (klik), który jest projektem ekspresowym, niczym nieco większa próbka, i genialnym materiałem do poćwiczenia tego splotu. Nie zdąży się znudzić i człowieka zmęczyć, a gotowy projekt, niemalże sam dziergający się, zjeżdza niespodziewanie z drutów. Złożyło się jakoś tak, że w pudle przepastnym włóczek ulubionych, miałam 3 motki, spośród których dwa były nieco już napoczęte, a jeden kompletny, i bardzo nie chciałam ich tam dłużej trzymać. I chociaż bardziej neonowego zestawu nie mogłam sobie wymyślić, tak mi się ta trójca, obok siebie leżąca, spodobała, że w momencie zaczęłam dziergać. Spragniona kolorów musiałam być, ale zważywszy na to, że sporo czasu łazimy po ciemnych lasach, takie neony pozwalają nam się wzajemnie z oczu nie stracić ;)
Omotaniec powstał w ciągu kilku godzin, wydziergany został z Ulysse od De Rerum Natura, czyli mogę być spokojna, bo szybko się nie zniszczy, a przy tym przyjemnie otuli, nie pogryzie i pranie w pralce zniesie. Projekt Olgi dostępny jest w dwóch rozmiarach, ja wykonałam swój w mniejszym (kolory i zużycie dość skrupulatnie spisałam tu: klik), ale zamiast sugerowanego sznurka i-cordowego dodałam w górnej listwie gumkę z cybancikiem, które przy okazji jakiegoś, dawno już nieaktualnego, planu szyciowego przywiozłam ze sobą do domu. Kolor gumki nieco jest od czapy, ale zaskakująco dobrze się maskuje w połączeniu z kurtką Połówka, co jest absolutnym i niezamierzonym przypadkiem! Zwłaszcza, że, przypominam, cowl miał być MÓJ! Ale jak go skończyłam, a zbiegło się to jakoś w czasie z powrotem Połówka po pracy do domu, porwał go, założył z okrzykiem "ale zaje.." i tyle by było z tego mojego omotańca..
Ale zobaczcie jak mu w nim dobrze!
Lubię bardzo jak mi się tak przypadki ze sobą ślicznie zgrają :D
W temacie szycia na chwilę jeszcze pozostając, bluza, którą Połówek na sobie ma, MOJA jest! W sensie, tymi RĘCAMI odszyta! dumna jestem z niej niesłychanie, bo był to jeden z tych projektów, co to się "nie miał prawa udać!". Jeśli dobrze pamiętam, ten materiał Połówek wybierał z myślą o spodniach, ale jak to często u mnie bywa, plan się zmienił jak tylko Połówek wybrał sobie (sam z siebie) kilka szyciowych projektów, które chciałby mieć. Między innymi tę kurtkę: (klik). Zanim się podjęłam wykonania kurtki z jakiegoś wypasionego materiału, postanowiłam wykrój nieco przerobić i sprawdzić jak to tam z rozmiarami i Połówkiem będzie. I tak powstała ta bluza! Z przodu zlikwidowałam zarówno kieszenie jak i suwak, ale pozostawiłam boczne szwy, które, moim zdaniem, dodają tej bluzie nieco uroku.
Rękawy z pietyzmem wykonałam według projektu i jestem nimi zachwycona! Od siebie dodałam widoczny na zewnątrz, dekoracyjny zygzak, który pełni podwójną funkcję, bo dodatkowo od środka zabezpiecza krawędzie ciętej dzianiny. Zygzak jest potrójny, więc świetnie pracuje wraz z dzianiną i w żaden sposób nie ogranicza jej elastyczności.
Bardzo nam się obojgu ten efekt, subtelnie podkreślonych kontrastującą nitką szwów, podoba! A ja jestem tym bardziej dumna, bo w czasie szycia udało mi się dzianiny nie pomarszczyć i trzymać widoczne szwy w liniach prostych! A to jest sukces ogromny! (przynajmniej dla mnie!) :)
Wracając na chwilę do projektu od czapy..
:D
Trzymajcie się ciepło i kreatywnie :) :*
Pozdrawiamy :*
Team Połówek ;)