Na włóczki od Frau 7oczek (w ten sposób o Agnieszce mówią moje koleżanki po jej ostatniej wizycie na Wollfestivalu w Dusseldorfie ) czaję się już od baaaaaaardzo długiego czasu. W związku z tym, że bardzo rzadko wpadam w moje rodzinne strony, a zakupy online to nie jest to co tygryski lubią najbardziej, z radością przyjęlam fakt, że nareszcie będę mogła pobuszować w jej farbowaniach i to na żywo! Tak się złożyło, że pierwsza taka okazja nadarzyła się w ubiegłym roku, podczas festiwalu w Barcelonie. Pierwszego dnia ledwie z daleka obserwowałam co tam się w tym jej zakątku festiwalowym wyprawia, z daleka, ponieważ niemożliwością było dopchać się do jej włóczek, taką cieszyła się popularnością! Ze strachem, że nic dla mnie nie zostanie, podejmowałam kilka prób, ale bezskutecznie.. tłum mnie mocno zniechęcał. Drugiego dnia nareszcie nadarzyła się okazja, udało mi się wstrzelić w krótkie okienko czasowe, kiedy w ogóle można było do stoiska podejść. Na buszowanie było już jednak za późno! Większość kolorów została już przebrana i występowała jedynie w pojedynczych egzemplarzach, albo wcale (smuteczek....).
Nauczona tym doświadczeniem, jak tylko dowiedziałam się, że Agnieszka i jej włóczki pojawią się w Dusseldorfie, nie zastanawiałam się chwili! Po wstępnym rozeznaniu w tym co, gdzie i jak, zaopatrzona w mapkę, udałam się w wędrówkę po korytarzach w poszukiwaniu jej wełnianego zakątka! Udało się.. chociaż podobnie i tym razem, ciężko było Agę odciagnąć od klientek. Chwilę jednak pogadałyśmy, coś tam sobie wybrałam, i już miałam odchodzić na dalszy rekonesans festiwalowych dobroci zanim ostatecznie coś kupię, gdy Aga zatrzymała mnie, mówiąc; wybierz co chcesz, bo zaraz może nie być!
Nie ryzykując podobnej jak w Barcelonie sytuacji, wybrałam!
Bakłażan był tym, który absolutnie zawrócił mi w głowie, do trzęsawicy niemalże!.. pozostałe motki to już konsekwencja mojego pierwszego wyboru. Jeszcze nie wiem, co z nich powstanie, ale nie chcąc ryzykować, że mi braknie jakiegoś dodatkowego koloru, wzięłam kilka, bo jak wena uderzy, a wiadomo, że potrafi kapryśna być, to nie chcę się w żaden sposób ograniczać!
Bardzo Wam zazdroszczę, że macie okazję włóczki Agnieszki oglądać na żywo częściej, zwłaszcza tym z Was, które wpadają do niej na organizowane przez nią spotkania! Tym bardziej teraz, kiedy widziałam te regały jej cudnymi kolorami wypchane!
Ale.. Wszyscy dziergają z 7oczek! Nareszcie będę dziergać i ja! :)))
Dziękuję Agnieszko za Twoje morze cierpliwości do niezdecydowanej mnie! Mam nadzieję do zobaczenia juz niebawem! :*
A tak już całkiem na koniec, mała szyciowa wstawka!
Nie wiem czy to szyciowy sukces czy porażka (chorobliwe perfekcjonistki poproszę o powstrzymanie się od komentowania!), ale wyszła spod mojej igły sukienka, bez wykroju, bo po co.. ;) Jest jaka jest, nieudana pewnie, a może nie.. nie ważne, sprawdziła się podczas wcale nie letnich okoliczności wakacyjnych w Portugalii, i wciąż tego lata dobrze mi służy. Dziś nawet dość dobrze wypadła na zdjęciach, o czym wkrótce nieco więcej Wam opowiem....
Dzianina, z której powstała, to nic specjalnego, tanioszka zakupiona na krawieckim bazarku lokalnym z intencją do wykorzystania podczas prób szyciowych. Bez żalu więc ekperymentowałam z jej uż(sz)yciem. Bardzo mi dała w kość, tak bardzo, że spódnicę doszywałam do niej parokrotnie... ech.. dlatego jest nieco przykrótka.. ale.. następna będzie lepsza! :)
A Wam spokojnej niedzieli życzę! niech będzie kreatywnie i kolorowo!
I do następnego razu! :*
A.
Motki przecudnej urody! Ciekawe co z nich wyczrujesz?
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o sukienkę, to nie widzę błędów. No, ale ja nie jestem najmocniejsza w szyciu:)))
Prawda? Trudno było się zdecydować, tyle było pięknych opcji do wyboru, ale cieszę się, że właśnie te ze mną wróciły do domu, bo główka mi paruje od pomysłów 😁
UsuńKochana, ja o szyciu prawie nic nie wiem, ale to jest najfajniejsze, bo wciąż coś nowego odkrywam i czegoś nowego się uczę. Na błędach własnych zwłaszcza. 😉 i dziękuję, że ich nie dostrzegasz 💗😘
Buziaki! 😘😘😘
Asiu, dziękuję za przemiłe spotkanie i ciepłe słowa o mojej pracy:) mam nadzieję, że miło się będzie dziergalo i z niecierpliwością czekam na efekty. Ciekawość mnie zżera co pięknego wyczarujesz:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agnieszka
Oj, Aga, to ja Ci dziękuję za te wyrwane chwile! Na chwilę obecną ilość pomysłów jakie mi się w głowie rodzą, przekracza ilość motków parokrotnie 😉 jeszcze się chwilę pooswajam z nimi i wystartuję, na pewno będzie mi sie cudnie z nich dziergać. 😘😘😘
UsuńWłaśnie kończę sweter, w którym łączę merynosa od Agnieszki z moherkiem z mojego sklepu. Kolory zgrały się idealnie! No i niedługo się z Agnieszką zobaczę :)
OdpowiedzUsuńTakie niespodzianki gdy dwie nitki nagle idealnie ze sobą zagrają, też bardzo lubię.
UsuńNo to Wam już zazdroszczę tego spotkania! Oj, pewnie będzie się działo 💗😘😘😘
Motki bardzo dobrze działają na Twoje samopoczucie - to widać na pierwszy rzut oka. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie ma nic lepszego na świecie od włóczki w pięknym kolorze 😉 wszystkie smutki wyleczy, chandrę przegoni... Przetestowane organoleptycznie 😉😁😘
UsuńSukienkę uznałabym za sukces, zwłaszcza że dzianinowa (dzianina źle się szyje). Ale ja tak mam, że jak mi się coś podoba, to w 80 % to jest dzianina.
OdpowiedzUsuńHaha.. No właśnie! Dzianina bywa paskudna w szyciu na zwykłej maszynie, ale tak się ją fajnie nosi! Warto pocierpieć.. 😊
UsuńI mam identycznie jak Ty 😊😘
Robię tak samo: chodzę wśród stoisk, robię rekonesans, a na koniec okazuje się, że połowę tego, co bym chciała, już kupił ktoś inny. Dobrze czasem zerwać z tą zasadą. Podpiszę się pod tym, co napisała Czajka - widać, że te motki mają niezwykłą moc. Ale nie ma się co dziwić, choć kolory nie moje, to i tak uważam, że są piękne.
OdpowiedzUsuńI bardzo mi się podoba Twoja nowa sukienka. Osobiście szyć nie za bardzo umiem, nie znam się na tym, ale tym bardziej podziwiam, że z takiego materiału byłaś w stanie wykombinować taką sukienkę. Jesteś w niej jak nastolatka na wakacjach :) Tylko plaży mi brakuje albo łąki z kwiatami.
A to ładnie mi lat odjęła ta kiecka... Nastolatka 😁 dawno już tego nie słyszałam.. To nic, że jak miałam pod trzydziestkę proszona byłam regularnie o dowodzik w pubach 😉 to chyba jej na wieczorki piwne ubierać nie będę 😊
UsuńParadoksalnie, po to powstała, żeby mi na plaży towarzyszyć. W tym roku nam się to nie udało, ale może kiedyś jeszcze ją piachem i morską falą upaćkam 😊
Zdecydowanie polecam brać włóczkę od razu, zwłaszcza jak towarzyszy oglądaniu trzęsawica, jak u mnie. Lepsze to niż żałować jak już jej zabraknie.. No chyba, że wiadomo, że można później zamówić i drogą zakupu online szkodę naprawić.. 😉
Buziaki 😘
Motki piękne, sukienka No co ty mówisz? Wspaniale wyszła modelka też ładna. No ale ja nie jestem perfekcjonistką 😉. Jeśli nie lubisz/nie dbasz o wykroje to poszukaj metody tzw Freehand cutting/sewing (czyli bez wykrojów szycie, ja najbardziej znam metodę nigeryjską ale wiem że są inne). Pozdrawiam i czekam na tą chustę kolejną
OdpowiedzUsuńOooo.. Nie znam tej metody! Obejrzę! Freestylowe szycie bardziej mnie kręci, niż szycie z nietrafionych wykrojów. Jakiegoś pecha mam, bo ciągle coś na mnie nie leży, tak jakbym sobie życzyła. Ale temat zbadam! Dzięki!
UsuńW każdej dziedzinie są specjaliści, bardziej biegli od początkujących, którzy widzą i wiedzą, kiedy, co i jak można by było zrobić lepiej. Mnie takie komentarze podcinają skrzydła i zniechęcają. Dlatego się okopałam nieco wymuszając na Was komplementy.. 😉 😊 ale mam nadzieję, że mi to zostanie zapomniane 😉
Buźki!
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń