Dziś jest jeden chyba z najbardziej burych i smutnych dni w tym kalendarzowym roku, Połówek bowiem zapakował się jakimś dzikim świtem i wróci pewnie jeszcze ciemniejszą nocą. To jeden z tych dni, kiedy wena do dziergania się gdzieś ulotniła i zwyczajnie nie chce wrócić. To jeden z tych dni, kiedy nie cieszy nawet pierogów lepienie. Właściwie nic nie cieszy.
Ale tak naprawdę właśnie w czasie jednego z takich byle jakich dni najlepiej mi się pracuje! Żadnych dystraktorów, żadnych czasu - pożeraczy, uwagi - odwracaczy.. W związku z tym zajęłam się NARESZCIE spisaniem tego projektu, który już niebawem pójdzie w łapki moich kochanych TESTEREK. Zasadniczo powinien się tam znaleźć już miesiąc temu, ale powiedzmy sobie szczerze, że nawet mój, z natury genialny umysł (tak, skromna też bywam ;) ) nie współgra z wiecznym stanem podgorączkowym i katarem. Miesiąc minął a ja wciąż jestem niepewna czy czasem aby znów zaraz mnie coś nie położy.. i nie mam tu na myśli Połówka ;)
Zdrowie, fajnie jak jesteś, ale jak Cię nie ma, to dramat.. wróć i zostań na dłużej!
Zrobiłam sobie w związku z tym, wiecznie trwającym stanem przeziębienia, przerwę na ozdrowienie i właśnie dziś, kiedy pieczarki w zespół z kapustą oczekują uwagi, suszone grzyby wciąż suszone i bez nadziei, że ich stan ulegnie zmianie, wytężam swój umysł z pomocą excela i liczę te oczki.
Na Big Brothera Flicorianowego, o tego!
Jak sam flicorian, może być też i w fikołkowej wersji noszony, z czego namiętnie korzystam.
Włóczka jest od De Rerum Natura (a to nowość dla mnie, prawda? ;) ), Gilliatt, w jedynym i słusznym kolorze fusain, odcieniu czerni nakrapianej białymi punktami. Wykańczam już jej zapasy i chyba w końcu podziergam z czegoś innego! jak wena wróci ;) jeśli.. bo wróci???
Pomysł na czarną wersję tego swetra powstał pod wpływem pewnej między - projektanckiej wymiany poglądów z Katrin Schneider, kiedy to podczas tegorocznego Wollfestivalu w Dusseldorfie miałyśmy okazję się spotkać. Katrin bowiem zadumała się nad czerwonym Flicorianem by nagle stwierdzić - "a gdyby tak go w czerni zrobić?".. a gdyby? mnie nie trzeba dwa razy namawiać.. ;)
Cieplutki, z o niebo grubszej włóczki niż jego czerwony poprzednik, wzbogacony o mięsisty kołnierz i nieco bardziej klasyczne rzeźbienie w dole swetra, stał się szybko moim ulubieńcem.
Test tego kardiganu rozpocznie się już na początku Nowego Roku, a wzór pewnie pojawi się juz w lutym. Chociaż wolałabym, żeby był już.. już zaraz.. Ale cierpliwie doczekam się i tego. :)
Mam też nadzieję, że tchniecie we mnie nieco dobrej energii, bo plany mam na nowy rok zacne, ale wymagają nieco odwagi, której u mnie jest raczej wieczny niedobór. Podobno jak się powie coś publicznie, to się trudno z tego wycofać - więc mówię - potrzebuję Waszego dobrego słowa i wsparcia! coby wena zagubiona wróciła i odwagi, by sięgać po te swoje marzenia ..
A z zupełnie już innej beczki.. albo choineczki ;)
Spokoju Kochani w ten świąteczny czas, niech się dzieje dobrze, smacznie, ale przede wszystkim w zdrowiu, z bliskimi i w serdecznej atmosferze. A jeśli to nie do końca jest możliwe, to pamiętaj, że Ty jesteś dla siebie najważniejsza(y), więc zadbaj o siebie w ten świąteczny czas i bądź dla siebie dobra(y)! :* to najlepsza inwestycja!
I do usłyszenia już w Nowym 2019 Roku!
Nie wiem jak tchnąć wiarę w siebie więc powiem prosto. Idź za ciosem i weną ci co zsyła coś do głowy. A jeśli przypadkiem coś się nie uda to zaczynaj od nowa. Najlepsi w biznesie to ci co powstają po porażkach zamiast pamiętać to co się nie udało. Trzymam kciuki i wysyłam pozytywne prądy z Walii
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, piękny projekt. Szkoda że mam na drutkach inny test z Raveley bo inaczej bym już się zapisała.
OdpowiedzUsuńTa grubsza wersja bardzo mi się podoba, bardzo chętnie sobie taki kardigan zrobię:) Przesyłam też całą masę dobrej energii i odwagi, bo jestem niezwykle ciekawa co to za plany... ;)
OdpowiedzUsuńI wszystkiego dobrego, dużo zdrowia na święta i nie tylko!
Tcham w Ciebie dobrą energię 😉. I powodzenia w przyszłorocznych projektach. Ściskam!!!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo ta grubsza wersja mi się podoba. Czekam na wzór, bo nawet mam włóczkę na ten projekt i do tego w podobnym kolorze.
OdpowiedzUsuńMieszkając w ciepłych rejonach świata, często zapominam, że bywają szare dni, kiedy nic się nie chce. Przesyłam ci dużo ciepła, słońca, wilgoć zostawię sobie, aby to dobro dobrze wpłynęło na twoje zdrowie i samopoczucie.
Wesołych Świat:)))
Imponujący projekt. Przy okazji - bardzo lubię takie rzeczy, które można założyć do góry nogami :)
OdpowiedzUsuńGrubsza wersja podoba mi się jeszcze bardziej, mam też wrażenie, że korzystniej układa się do góry... nogami? No, powiedzmy, kołnierzem :)
OdpowiedzUsuńJa mam jeden sposób na ciągnące się infekcje, a raczej przeciwko nim: kapusta kiszona. To naprawdę działa (brzmi jak słabe hasło reklamowe, ale kapusta kiszona rzeczywiście jest świetnym lekarstwem).
Rób plany, kumuluj energię i działaj :)
OdpowiedzUsuńOdwagi! Wiem, chyba wszystkim nam (kobietom) tego brakuje, takie obciążenie kulturowe.
Pod kapustą kiszoną mogę się podpisać (tylko taką prawdziwą, nie żadnym sklepowym ersatzem - szczytem ściemy jest bio-sok z kiszonej kapusty do kupienia w sieci na L., ... pasteryzowany!), czosnkiem, produktami pszczelimi i w ogóle pod różnymi naturalnymi metodami. A pora roku teraz jest taka, że tam, gdzie to tylko możliwe, trzeba przyhamować, wyciszyć się, nie dać ponieść komercyjnie nakręcanemu szaleństwu. Nasze organizmy tego się domagają, a my im na przekór - pędzimy, kupujemy, sprzątamy, gotujemy. Byle zdążyć przed... No właśnie, a prawdziwe święto powinno być wczoraj, przesilenie zimowe :)
I tego, żeby i Tobie się przesiliło, Ci życzę :)