środa, 13 stycznia 2016

Czary i inne mary, które pomogły mi wrócić..

Pewnego listopadowego dnia przygniótł mnie nieuzasadniony lęk, że to co zrobiłam, to wszystko czego już nie powtórzę, to już wszystko, co mogę Wam pokazać. Drobna i właściwie niegroźna myśl o tym, że niczego nowego już nie wymyślę, zalęgła się w mojej głowie. Niepokój trwał chwilę i na czas jakiś o nim zapomniałam. Przyszedł jednak grudzień, czas rozliczeń, przemyśleń, porównań, podsumowań, planowania i innych paraliżujących czynności, i niepokój wrócił, tylko zamiast lekko mnie trącać, rozpanoszył się w mojej głowie i zamknął dopływ powietrza i idei.  Nie pomagało nic, dystrakcje wszelkie, jak wycieczki czy podróże, wspólne czasu spędzanie, spacerowanie po lasach, czy szukanie inspiracji na półkach sklepowych, gry planszowe, wspólne pichcenie, czytanie czy muzyki wspólne słuchanie, choć bardzo przyjemne i radosne, i nastrój poprawiające, nie wpłynęły na weny brak i panoszące się w głowie blokady!

W ostatnim dniu ubiegłego roku, choć nienawidzę podsumowywać, zasiedliśmy z Połówkiem na kanapie. On pruł, co mnie znów dziewiarsko nie wyszło, ja próbkowałam to, co wydawało się na ten moment niemożliwe do wykonania, i tak we dwójkę zmierzyliśmy się z moim "ten rok był beznadziejny". Na każde moje czarne wspomnienie, Połówek przywoływał jedno świetliste i radosne. Szybko się okazało, że chociaż przekonana byłam, że mam rację, twierdząc, że mijający wtedy rok był nieciekawy, zamilkłam wkrótce, kiedy on wciąż mówił i mówił, co chwilę wyciągając krzepiące dowody na to, że tej racji nie mam, bo dobrego było znacznie więcej niż potrafiłam sobie wyobrazić..

To był też moment, w którym druty jakby kliknęły.. jakby, bo choć na powrót poczułam chwilową siłę sprawczą w rękach, nie wyobrażałam sobie, że aktualna robótka mój brak weny odczaruje. Bo kto by przypuszczał, że męski sweter w gigantycznym rozmiarze może być lekiem na dziewiarskie wypalenie? A jednak.. nawet nie wiem kiedy dotarłam do jego końca. I tama puściła.. szkicownik poszedł w ruch, plany się w głowie zaczęły rozmnażać, niczym pączki, kolorami znów w wyobraźni maluję, spać znów na lewym boku nie potrafię, bo niczym film najpiękniejszy, umysł mój, tuż po oczu zamknięciu, wyświetla mi te wszystkie dzianiny, sploty i ściegi, faktury nie z tej ziemi, kolorami upstrzone, konstrukcje nietypowe podrzuca, znów mnie nakręca, motywuje i zachęca do tworzenia. Oby tak było jak najdłużej..

O męskim swetrze planuję napisać słów parę, podczas jego szczegółowej prezentacji, dziś tylko napomknę, że to projekt przez Połówka wybrany, klasyczny, zwyczajny, pasiasty, w którym znów wykorzystałam włókno ulubione, czyli Noble od Holst Garn (klik) w dwóch cudnych kolorach, garnet i stonewash. Bardzo podoba mi się, że większość odcieni dostępnych w ofercie kolorystycznej tego włókna, to kolory przykurzone, a paleta w dużej mierze doskonale pasuje nie tylko kobiecie, ale również stanowi fantastyczną bazę dla męskich projektów. Przygaszone odcienie, przykurzone granaty czy niebieskości, mysie brązy, niebanalne czerwienie, borda, czy oranże, grafitowe szarości, jak smoła czarne czernie, zielenie  butelkowe, i na nich wszystkich ten "kurz", dający efekt czystego, ale bardzo subtelnego koloru z charakterem. Tak, noble moim zdaniem ma mnóstwo męskich odcieni. 

Ostatnio pytana byłam, czy włókno to jest "gryzące". Nas nie podgryza, ale też lata dziergania i doświadczenia uświadomiły mi, że ja to chyba jednak nie jestem tak bardzo wrażliwa na szorstkie włókna, jak myślałam. Jednakże, noble szorstkie nie jest. Włókno to, jeszcze w motku, przypomina cieniuteńką niteczkę o takiej trochę bawełnianej twardości. Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale na etapie przędzenia lub farbowania włókno to pokrywane jest warstwą oleju, i to on odpowiada za tą twardość pierwszego dotyku. Po wypraniu włóczka ta jakby puchnie, szczelnie wypełniając wolną przestrzeń między oczkami, a zakończona dzianina przypomina miejscami tkaninę bardziej, niż dzianinę. Staje się miękka i wełniana, puchata, ale z tym typowym dla wełen rustykalnym wyglądem. Jedno, czego doświadczenie podczas prac z tą włóczką nauczyło mnie, to dzierganie luźne. Dlaczego? Kiedy dziergając uzyskujesz zbity ścieg, po wypraniu zamieni się on w zbroję. Warto zatem na przykład dziergając z podwójnie trzymanej nitki, sięgnąć po druty co najmniej 4,5 mm. Jeśli dziergasz bardzo luźno, zacznij od drutów 4 mm. Takie dzierganie w moim przypadku daje próbkę ok 19 - 20 oczek w 10 cm (po wypraniu), taka dzianina, choć na etapie dzierganie wygląda dość niechlujnie i nieciekawie, po wypraniu prezentuje się doskonale. Jest miękka, dość lejąca, lekka, a mimo wszystko bardzo ciepła. Inną zaletą jest fakt, że na sweter męski w rozmiarze większym (sweter ma wymiary: ok 130 cm w klatce piersiowej i 51 cm długości mierząc od pachy, plus długie i dość szerokie rękawy) wystarczyło mi 10 motków (3300m - ale ponieważ dziergałam nitką trzymaną podwójnie zużyłam 1650 m włókna). Przypominam, że dziergałam podwójną nitką. 

Nie wiem czy jest to ilość duża czy mała, ponieważ to mój dopiero drugi męski sweter, ale wydaje mi się, że włókno to jest bardzo wydajne, nawet dziergane nitką trzymaną podwójnie. 

Więcej o samym swetrze już niebawem... :) 


Oprócz starego, na drutach nowe.. To już Boucanier od Julie Asselin (klik).. czekało na mnie długo i nareszcie się doczekało... a co z niego powstaje, mam nadzieję, podzielę się Wami wkrótce..


Miłego dnia Kochani, pełnego wyrazistych kolorów, spojrzeń, od których uginają się kolana, bo tyle w nich miłości, dobrego nastroju i pozytywnego nastawienia, bo jutro naprawdę od nas zależy.. niech będzie piękne, puchate, i upragnione.. wełniste i mięciutkie, i niech radość przyniesie!

Do następnego razu!

21 komentarzy:

  1. Asia, każdy rok ma i dobre i złe momenty. Mi pomogło pozytywe podsumowanie i nie skupianie się na ciężkich zdarzeniach. Trzeba się skupiać na dobrych! Super, że wena Ci wróciła. U mnie działa po prostu odpoczynek, zajęcie się czymś innym. Czas potrzebny, żeby się w głowie poukładało.
    Co do Noble- zgadzam się w 100%. Dzianina z Noble podobała mi się najbardziej z Holstowych. Faktycznie fajnie puchnie i dzianina jest lekka. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, masz rację, ale w takich momentach jak masz wrażenie, że chmura czarna wisi nad tobą ciężko jest uruchomić myślenie skierowane na pozytywy, na szczęście ktoś inny to za mnie zrobił :)
      Wena wraca i bardzo mnie to cieszy :) Niech i Tobie nigdy jej nie zabraknie! :)

      buziaki!

      Usuń
  2. Wiem, że kokietujesz tym utyskiwaniem!
    A pod Noblem się podpisuję. W ogóle Holsty są niezwykłe, te z bawełną także! Paleta barw to jedno, ale muszę przyznać że są także praktycznie niezniszczalne. - tzn. mówię to o Coaście, z którego zrobiłam TOTO, które noszę bezustannie od sierpnia [ostatnio jako zamotkę szyjną] i które to TOTO wygląda wciąż jakby właśnie chwilę temu zostało zblokowane!!!
    pozdrawiam
    natalia [pikotek piszący z obcego komputera]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejrzałaś mnie ;)
      Ale tak naprawdę końcówka roku nie należała do najszczęśliwszych i twórczych, na szczęście to się powoli zmienia :)

      Coast'a jeszcze nie próbowałam, ale mam nadzieję, że niebawem i to włókno mnie oczaruje! a trwałość nitki ogromne ma dla mnie znaczenie.. to holstowy ogromny atut!
      Buziaki słodziuchne!

      Usuń
  3. Asiu, znowu będzie pięknie i zasypiesz nas projektami. Jak Ci już kiedyś pisałam, dzięki Tobie liczę na nieśmiertelność. Przecież nie spocznę, póki tego wszystkiego nie uplotę. Rozważam poszukiwanie wolnego czasu-może by tak zlikwidować spanie, ale na dłuższą metę pada się na pysk , nawet przy dzierganiu. Grzecznie donoszę, że rekomendowaną przez Ciebie Noble zakupiłam i głaskam i podziwiam. Mój osobisty kochany Połówek wepchał się do kolejki ze swym swetrem(słusznie zauważając,że długo już czeka), więc moje upragnione Los Hervideros nie ruszone jeszcze, ale jak pisałaś, trzeba naszych Panów dopieszczać. Pozdrawiam noworocznie i bardzo cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu, czy zasypię? to się dopiero okaże :) Póki co cieszę się, że mi się klapki w głowie ustawiły w takiej konfiguracji, że nareszcie dzierganie widzę, czerpię z niego przyjemność i mam poczucie, że wiem co robię :) tego mi ostatnio bardzo brakowało :)
      Czasowtrzymywacza jeszcze nie posiadam, ale cieszy mnie bardzo co piszesz :) Zadbaj o Połówka swojego, takie, który chce nosić nasze dzianiny to prawdziwy skarb :)
      Los Hervideros nie ucieknie! :)

      buziaki!

      Usuń
  4. Co ja będę psychologowi tłumaczyć... Sama wiesz, jak to jest. Dni są raz lepsze, raz gorsze, ale zawsze, absolutnie zawsze i ja to wiem na 100%, przychodzą te lepsze i tego się trzeba trzymać. I jak człowiekowi nie najlepiej, to trzeba przypomnieć te dobre i od razu cieplej się robi. Zdaje się, że Połówek jakoś tak właśnie zrobił... :)
    Asiu, głowa do góry, pierś do przodu, druty w dłoń! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich momentach, kiedy zwątpienie żniwa zbiera, nadziei nie widać, a wena na Bora Bora.. trudno o jakiekolwiek racjonalne myślenie.. cieszę się bardzo, że ten moment mam za sobą i wraz z wydłużeniem się dnia wraca moc twórcza :) a Połówek niezastąpiony jest w odczarowywaniu ciemności, zdecydowanie :)
      Tak będę trzymać, czego i Tobie Makuneczko życzę, piersi w górę, głowa też, uśmiechu jeszcze od ucha do ucha, bo piękny masz, a co! :) i niech się w Nowym Roku same dobre rzeczy dzieją!

      buziaki!

      Usuń
  5. Przez Ciebie :p i ja mam swojego Noble, co prawda dopiero w jednym motku, ale za to w nowym kolorze Peacock. I już go uwielbiam.
    Za to zaopatrzyłam się w zapasy Coast na wiosnę/lato.

    U mnie wena pojawia się okazyjnie, więc cóż zrobić. Nie działa nic prócz zwykłego przeczekania. Ale może to dobrze? bo jakby tak codziennie gościła to ręce by odpadły od tego wiecznego dziergania i głowa spuchła od pomysłów, a przecież jeszcze do bardzo ważnej czynności potrzebne... głaskania kota! (i tulania Połówków oczywiście)

    Ściskam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Mam nadzieję, że sprawi Ci tyle samo radości, co mnie garnet :) chociaż peacok to kolor który i mnie w głowie zawrócił :) może kiedyś :) wkrótce jak znam siebie ;)
      o tak, masz rację, głaskanie Kota i Połówka pochłania tyle energii, lepiej się jej całkiem nie pozbywać.. ;)
      uściski!

      Usuń
  6. Ciesze się,że wróciłaś do nas z nowymi pomysłami.Pod Holstem podpisuję się oburącz.
    Mam nadzieję,że teraz opublikujesz obiecane tłumaczenie cudnego sweterka Los Hervideros.
    Dziergaj Asiu i pokrzepiaj nasze dusze cudnymi projektami.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam również taką nadzieję, chociaż trochę to potrwa jeszcze, ale cierpliwości Gosiu!

      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  7. Fajnie miec takiego " łamistrajka pomyslowego" i podatkowy sweterek doceni napewno.Goraco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, oby :) następny najwcześniej w przyszłym roku ;)
      buziaki!

      Usuń
  8. Witaj Asju ja też drutowo utknęłam w minionym roku i weny coś nie widać.Życzę Ci mnóstwa pomysłów włóczkowych,zdrówka,wiele szczęścia i miłości w nowym roku.Pozdrawiam podkarpacko Ewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Tobie również Ewuś, może podobnie jak ja potrzebujesz czasu i przeczekania? Wróci z pewnością i oby jak najprędzej!
      i dla Ciebie wszystkiego co najmilsze sercu, niech się dobrze w tym Nowym Roku dzieje! :)
      buziaki!

      Usuń
  9. Ładne kolory wybrałaś:) Ja bardzo lubię wełnę owczą tzw. surówkę, której sporo nabyłam w zeszłym roku. Mam z niej płaszczyk i lubię to przyjemne podgryzanie a w planach następne swetry z tej wełny:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Sweter na modelu widziałam już na FB - jest super! To czekamy na nowe projekty!

    OdpowiedzUsuń
  11. Podziwiam i weny tworczej zycze kazdego dnia :) Ula z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie możesz tak myśleć, że nic już nie wymyślisz! Ja czekam na Twoje kolejne projekty! Choć zrobiłam dopiero jeden, to uwielbiam je podziwiać! A kolejny czeka w kolejce. Jak nie będziesz miała weny Ty to kto? Kto zaprojektuje i spisze te wszystkie swetry! :-)
    Niech Połówek i Odinek krzepią Cię i pomagają! A dobry nastrój nie opuszczał :-)
    A tymczasem czekam na męskiego swetra, chociaż ani myślę dziergać czegoś tak wielkiego na tak drobnych drutach! ;-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...