Dawno mnie tu nie było...
Życie, chociaż mocno staramy się je spowolnić, przyspieszyło do takiego tempa, że czuję jakbym przespała ostatni kwartał..
W pierwszej połowie marca ze strachem obserwowaliśmy to wszystko co działo się na świecie.. po raz pierwszy otrzepało nas tak straszliwie, gdy jeszcze zanim pandemia na dobre wkroczyła do Niemiec, my już byliśmy w zamknięciu, poddani profilaktycznej kwarantannie. Od tego czasu przez głowę moją przeleciała emocjonalna sinusoida, z taką samą ilością upadków, jak i wzlotów. Zwolniliśmy.. Zadbaliśmy o zdrowie, odporność, dystans i psychiczną higienę.
Znikłam.. wiem, że niektórzy z Was nawet zdążyli się już o mnie zacząć martwić, za każdą tego typu wiadomość serdecznie Wam dziękuję!
Znikłam dla zdrowia, znikłam, ale tylko pozornie, bo wciąż jestem, chociaż mniej mnie jest w świecie online, i mniej mnie jest w świecie ogólnie, to wciąż tworzę, składam dzianiny, szyję ubrania, i próbuję z uśmiechem przetrwać w oczekiwaniu na lepsze dni.
Od ostatniego mojego tutaj wpisu, jedno się zasadniczo jeszcze zmieniło! biegam! po kilku latach nieudanych prób nareszcie mogę truchtać w czasie dłuższym niż 30 minut bez przerw! Mamy z Połówkiem już kilka 10 km przebieżek za sobą i ciągle nam mało..
I myślę sobie, że to właśnie dzięki temu przetrwaliśmy ten ostatni kwartał. Ta godzina dziennie spędzona w lesie jest i była lekiem na całe zło..
Lepiej się czuję, lepiej się wysypiam, odpoczywam okrutnie się męcząc, i zwyczajnie mam się dobrze..
Na tyle dobrze, że nawet znów się sobie na zdjęciach podobam..
Stąd ta szybka leśna sesja.. i ulubione portki z lnu ze stretchem, elastic - fantastic! Spodnie z gumką w pasie z wysokim stanem, które UWIELBIAM!
Tak wiem, zbyt wiele szczegółów na tych zdjęciach nie widać, ale uwierzcie mi, wygoda jaką te gatki zapewniają sprawiła, że w ogóle odważyłam się stanąć przed obiektywem..
Mam nadzieję, że w zdrowiu Cię zastaję i w spokoju ducha, chociaż wiem, że okoliczności z jakimi przyszło nam się w tym roku zmierzyć, dalekie są od łagodnych czy wymarzonych..
I mam nadzieję, że tworzysz, cokolwiek co daje Ci radość i ucieczkę od codzienności, bo mam wrażenie, że hobby jest tą częścią naszej dziewiarskiej rzeczywistości, która naprawdę nas ratuje.
Ściskam Was bardzo serdecznie! I mam nadzieję, do następnego, względnie szybkiego, razu!
A.
Cieszę się, że znów jesteś,porteczki fajne, choć rzeczywiście mało widać na tych zdjęciach😁Bluzeczka też przykuwa uwagę, powiedziałabym że dziergana, gdyby nie "rozjechane" paseczki na granicy rękawa z tułowiem?😁 Pokazuj więcej! Pozdrawiam, Iwona
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę bardzo! oj tam, musicie mi zaufać, że porteczki wyszły miodzio :) Pewnie jeszcze nie raz będą mi na zdjęciach towarzyszyć!
UsuńŚliczne dzięki i pozdrawiam!
Witaj Asju! Fajnie Cię zobaczyć z nowym uszytkiem. Ja niestety dziewiarsko stoję kiepsko ale może to z powodu zdalnej nauki dzieci albo ogrodu, który się tworzy nareszcie. Pozdrawiam podkarpacko, trzymaj się zdrowo Ewa. Ps podziwiam za bieganie ja ćwiczę na strychu ale jakoś tak marnie.
OdpowiedzUsuńEwo, doba ma ograniczoną ilość godzin, nie samobiczuj się, że czegoś nie zrobiłaś, bo z tego co piszesz, i jak aktywna jesteś, ledwo pewnie wystarcza Ci czasu na odpoczynek (taki bierny odpoczynek, przez nicnierobienie!), a on też jest w tym dbaniu o siebie i swoich bliskich bardzo ważny. Za pracę w ogrodzie podziwiam bardzo, bo niestety nie mam do roślin serca, a robaczki żyjące w glebie, to jest zdecydowanie nie moja bajka... taki ze mnie mieszczuch i cykor. Dbaj o siebie, dbaj o dzieci, reszta się jakoś ułoży jak życie nieco zwolni, to i czas na dziewiarskie przyjemności pewnie wróci.
UsuńBuziaki! i trzymaj się!
Cieszę się bardzo z Twojego powrotu do blogowania. Zawsze z przyjemnością czytam posty i oglądam piękne sesje Twoich udziergów i uszytków. Czekam na kolejne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńPowrotem jeszcze bym tego mojego postu nie nazwała, bo trudno mi powiedzieć czy do regularnego pisania tutaj wrócę, po każdej takiej długiej przerwie trudno jest mi znaleźć sensowne tematy, które też i dla Was będą ciekawe.. Ale miło mi bardzo i doceniam ogromnie, że jeszcze niektórzy z Was tutaj zaglądają, pomimo tego, że tak często znikam na tak długo..
Zobaczymy jak to się poukłada!
Pozdrawiam Cię serdecznie :*
Ja już się trochę martwiłam ciszą, ale wiem że czasem potrzebujesz się wylogować ❤️ jakie masz włosy długie!
OdpowiedzUsuńPoniekąd, takie właśnie martwienie się o mnie, zmotywowało mnie do napisania tego postu, myślę, że każda z nas ma już wystarczająco obłożoną głowę sprawami istotnymi, i naprawdę nie chciałabym dorzucać Wam powodów do zmartwień do tej puli. Prawdą jednak jest, że ja to się muszę czasem wylogować (bardzo mi się to spodobało :D) i przesiąść na dzień lub, w tym przypadku, kwartał wewnętrzny, dzięki któremu zgromadzę energię i podbuduję morale. Pewnie dużo zależy od charakteru, ale mnie od zawsze bycie w sieci kosztuje sporo energii, a tę trzeba mieć w nadmiarze, żeby różnym wyzwaniom życia, tego online też, sprostać. Moje źródełko się wyczerpało i trzeba było się naładować... Miejmy nadzieję starczy mi na chwilę..
UsuńA tak, piórka rosną jak nie wiem.. i nawet mają za sobą kwarantannowe cięcie nożyczkami do tkanin (jedyne ostre w tym domu :)) - trzeba było sobie jakoś radzić :)
Ściskam i pozdrawiam Cię serdecznie!
Ja też się martwiłam, tym bardziej cieszę się, że jesteś! Ale te spodnie to Ty sama sobie uszyłaś? Z elastycznego materiału??? Podziwiam. W ogóle to są spodnie z kategorii superwygodnej, na pierwszy rzut oka to widzę i sama takie uwielbiam.
OdpowiedzUsuńJa tam nigdy chyba nie przekonam się do biegania. Pomijając kondycję, mam wrażenie, że sobie podczas biegania mózg wytrząsam, nie mam z tego żadnej przyjemności. Natomiast chodzić mogę bez końca.
Trzymaj się ciepło i pojawiaj częściej!
Oczywiście, że sama, ale ten materiał aż tak rozciągliwy na szczęście nie jest, chociaż dzianina nie jest mi straszna w szyciu. Mam za sobą sporo piżamowych czy domowych ciuchów z dzianiny odszytych, i nawet radzę sobie bez overlocka, na zwykłej maszynie. Wykończyłam (złamałam z impetem!) już nawet jedną podwójną igłę, która mi służyła to wykończeń w dzianinowych ubraniach :) Taka zdolna jestem :)
UsuńJa w bieganiu to sobie bardzo cenię, że tym wytrząsaniem pozbywam się dręczących mnie myśli i jakaś taka spokojniejsza ogólnie jestem. Chodzić też bardzo lubię, ale Połówek woli wszystko od spacerowania, a ja bardzo chętnie jeszcze czas z nim spędzam, i cieszę się, że udało nam się nareszcie podołać własnym ograniczeniom i możemy spokojniutko szurać po szosach :) A kondycja wzrasta i można ją spokojnie wypracować, u nas to trwało naprawdę bardzo długo zanim zaczęliśmy truchtać. Właściwie od września chodziliśmy, regularnie na godzinne, wykańczające nas, sportowe spacery, i myślę że tylko dzięki temu dość płynnie zamieniliśmy tę godzinę na powolne truchtanie. Wciąż lecimy wolno, ale przynajmniej nie umieramy z wycieńczenia w trakcie i tuż po.
Dodam jeszcze po cichutku, że ja, palacz, kompletnie nie współdziałam ze sportami kardio, ale bieganie ma tak wiele dla mnie pozytywnego wpływu, że walka ze sobą jest przyjemna sama w sobie.
Pozdrawiam Cię ciepło!