sobota, 25 listopada 2017

Ramble

Brioszka.. któż jej nie wielbi.. misternie zapleciona, puchata, smakowita.. i najlepsza z kruszonką! 

A nie.. przepraszam, nie o tej brioszce chciałam dzisiaj Wam ze dwa słowa i pół opowiedzieć ;) Chociaż ta brioszka, o której dziś mam zamiar poopowiadać, jest równie puchata i popleciona, i z pewnością smakowita ;) 

Ścieg patentowy, splot marzenie, niby włóczkożerny (minus), ale swoją mięsistością i grafiką, jeśli wykonany dwoma kolorami, wynagradza trudy i znoje podczas dziergania po wielokroć. Nie ma innego równie magicznego splotu, no nie ma! i nic dziwnego, że zwyczajnie świętuje swoje pięć minut! 

Jako dziewiarka lubiąca wyzwania, sięgnęłam po projekt pozornie prosty, ale jakże efektowny. Niby tylko brioszka, niby w dwóch kolorach, a tak pięknie zmalowana zakrętami.. Mało tego, sam szal, chociaż to zwyczajny kopnięty trójkąt, już mnie swoim kształtem zachwycił. Nosi się to fantastycznie, zawinięty byle jak, albo lekko narzucony, zdobi, grzeje, i zwyczajnie robi za mnie całą robotę. Uwielbiam takie zawijasy, które nie wymagają ode mnie żadnej dodatkowej pracy podczas zakładania, a zdobią niemożliwie za każdym razem. 

Ramble według projektu Andrei Mowry (klik), bo o nim dziś mowa, to moim zdaniem szal dla wszystkich Was, które już chociaż trochę liznęły brioszkę. Wzór w całości prowadzi nas za rączkę, nie pozostawiając wątpliwości, ale uwagi zdecydowanie wymaga. Jedna pomyłka i prucie jest niezwykle bolesne - prułaś kiedyś brioszkę? nie?? lepiej nie próbuj.. to naprawdę boli ;) 

Do swojego szala wybrałam włóczkę z zapasów na zimę, Gilliatt od De Rerum Natura. W odróżnieniu od oryginału, mój szal w części garterowej powstał w innych proporcjach, bo 3 do jednego, zamiast sugerowanego jeden na jeden. Poza tym zmian brak. 

Wiecie.. doskonałych projektów się nie ulepsza;) 

Serdecznie zapraszam Was na nasze zdjęcia. 

Jak zwykle, Połówek pstrykał, a ja ciągle nie wiem jak on to robi, że sama się sobie na tych zdjęciach podobam.. ;) Trudno mi zazwyczaj na siebie na zdjęciach patrzeć, ale te Jego rękami i Jego okiem uchwycone zwyczajnie lubię.. i lubię to jak On mnie widzi.. 

Z przyjemnością zapraszam Was na dzisiejszy spacer, przez błoto i grząski grunt, nad staw magiczny, bo jesiennymi liśćmi skąpany.. magiczne wodne oczko.. 












I tak, wiem doskonale, że brązy to nie są moje kolory! Musze sobie wydziergać jeszcze jeden taki, a ten zamierzam sprezentować komuś, komu te odcienie jednak bardziej posłużą.. ja już wiem jaki następny zrobię ;)

A Ty? wybrałaś już kolory na swój? a może masz jednego w swojej szafie??

Pozdrawiamy Was z Połówkiem serdecznie i życzymy Wam słonecznego weekendu.. :*


10 komentarzy:

  1. Wow, dzieło sztuki - piękny wzór i wykonanie! BArdzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny, w tym brązie też. Chociaż to nie Twój kolor i mój też nie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś musimy sobie z tym fantem radzić :D ja przeżyję... tyle jeszcze kolorów idealnych dla nas :D
      Buziaki! :* i dziękuję :*

      Usuń
  3. Piekna chusta! I wiesz co? Te brązy wcale nie są takie nietwarzowe... brioszke polubiłam za to ze wymaga uwagi, ze taka mięsista, trójwymiarowa, czasem trudna, ale jak wyglada!!!....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę są.. przynajmniej dla mnie :) niestety.. bo to piękny kawałek karmelowego ciepła :)

      Wygląda zacnie, to prawda! trudno się jej oprzeć! :) i warto zagryźć zęby i nie dać się trudnościom po drodze! ;)

      Usuń
  4. Chusta piękna, aż bije od niej ciepło^^ A brąz to może i nie Twój kolor, ale jak to się mówi: ładnemu we wszystkim ładnie ;) zdjęcia jak zwykle świetne, brawo dla Połówka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna! Ja lubię brązy, co prawda bardziej niebieski i fiolet, ale brązowy nie jest zły :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Asiu, brąz to Twój kolor, czemu nie? Pięknie Ci w nim i chusta artystyczna:) Pozdrawiam ze smogowego Krakowa, Ewa.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...