środa, 2 grudnia 2020

Męski na dwupak idealny ..

Jakoś tak dokładnie rok temu pokazywałam ten sweter, wydziergany z riosa od malabrigo, swojej Przyjaciółce, podczas jej króciutkiej u nas wizyty. Sweter ten już zdążył chwilę przeleżeć na półce, dużo był krótszy i zakończony prostym ściągaczem.. Przyjaciółka nawet go na siebie narzuciła, ale tak szybko jak go wciągnęła, tak szybko zdjęła ze słowami pełnymi rozczarowania na ustach, że on przecież "taki męski.."

Za mały na Połówka, za wielki na Asję w tamtym momencie, dojrzewał sobie niczym wino.. Przeleżał sobie właściwie do początku kalendarzowej jesieni, kiedy to dotarło do mnie, że potrzebuję na zbliżającą się zimę dzianiny wielkiej, rozciągliwej, to znaczy rozwojowej, najchętniej nieco dłuższej niż zazwyczaj, bo, wybaczcie, ale jedyne portki, które na siebie praktycznie od początku tej ciąży jeszcze zakładam, to rozciągliwe w każdą stronę, niczym nie krępujące ruchów getry lub spodnie prawie z samego streczu, a wiadomo, że to raczej ciepła nie zapewni... nie, nie będzie ze mnie stylowej ciężarnej, bo ponad wygląd i urodę cenię sobie ostatnio komfort i wygodę o wiele bardziej! 

Sweter w całości wydziergany został od góry, bezszwowo, czyli w jednym kawałku, w, już chyba na każdą stronę przetestowanej przeze mnie, konstrukcji. Lubimy się z takim rozwiązaniem bardzo i chętnie do takiego dziergania wracam. 

Pamiętam, że okropnie się namęczyłam z rozłożeniem kolorów w dzianinie.. mieszałam tymi motkami i mieszałam, a i tak na samym końcu okazało się, że te odcienie nie ułożyły się tak do końca po mojej myśli, ale już musi zostać jak jest, bo jednego się ostatnio nauczyłam, nie poprawiać przesadnie, tylko zaakceptować i nie ścigać się z perfekcją, bo nie wiadomo, czy jutro będę mieć siłę na to by kontynuować tę walkę ;) ha, wiem na pewno, że nie będzie mi się chciało.. :) 

Jeśli czegoś ostatnie 3 kwartały mnie nauczyły, to zwyczajnie odpuszczać tam, gdzie naprawdę nie ma sensu się z wiatrakami tłuc i zwyczajnie cieszyć się mikro momentami.. a już naprawdę największym hiciorem jest to, że sweter dostał drugie i przecudowne życie, bo jest jak druga skóra wygodny, ciepły i niezastąpiony na leśnych ścieżkach! 

Zresztą zobaczcie!


Moje ulubione rzeźbienie na ramionach..


Szalo-kołnierz na zakładkę z przodu.. Można go wywinąć, ale nie na temperaturze bliskiej zera ;) wybaczcie ;) 





Rios ma jeszcze jedną przeogromną zaletę, która jest raczej typowa dla wielu włókien naturalnych, wybacza wszelkie dziewiarskie niedoróbki i wygładza się i wyrównuje po praniu jak marzenie... Już tłumaczę dlaczego to było dla mnie takie ważne.. Jak już w końcu chwyciłam za druty i zaczęłam przekładać te oczka, to jedyne na czym mogłam się jeszcze jako tako skupić, to były TYLKO prawe oczka, ale, nie wiem dlaczego, moje dłonie straciły płynność ruchów i zachowywały się jakby je dopadła jakaś amnezja.. Oczka były koślawe, rożnych wielkości, krzywulce takie.. nie bardzo miałam powody by dzierganie kontynuować, bo byłam przekonana, że to się do niczego nie będzie nadawać, ale merino nie zawiodło i pięknie się po praniu w lekkim blokowaniu wyrównało..





Na koniec, chcę Wam serdecznie i z całego serca podziękować, w swoim i w imieniu Połówka,  za wszystkie Wasze ciepłe komentarze pod poprzednim postem! Przyznaję, że ilość serdeczności z jaką przyjęliście tę naszą nowinę, nas po prostu zmiotła i ogromnie jestem za każdy jeden komentarz wdzięczna. Wzrusz mnie trzyma od kilku dni i ciężko jest mi na nie wszystkie odpowiedzieć, zwłaszcza, że jednak staram się komputer czy telefon nieco odstawić i zająć głowę czy ręce innymi przyjemnościami. Długo czekaliśmy na ten nasz mały cud i ogromnie mnie cieszy, że tak wiele spośród Was, którzy czytacie mnie i ten blog i moje na nim z serca pisanie, tak żywo się z nami raduje :)

 BARDZO SERDECZNIE WAM ZA TO DZIEKUJĘ :) :* :* :*

Mam jeszcze kilka dzierganych, na ciążę przerobionych, dzianin, które zamierzam nosić w najbliższych kilku miesiącach, ale czy uda nam się je obfotografować, szczerze mówiąc, nie wiem. Z różnych powodów wolę chyba pospacerować i łyknąć świeżego powietrza niż stać przed obiektywem, ale jeśli się nam kiedyś jeszcze złożą warunki pogodowe i moje fizyczne, to Wam pospieszę i o nich zameldować!


Ściskam Was bardzo serdecznie i życzę Wam spokoju i zdrowia przede wszystkim :*

I może do przeczytania niebawem..? :* 

poniedziałek, 30 listopada 2020

...

 Rok 2020 Nie przestaje mnie zaskakiwać.. 

Znikłam na bardzo długo, wiem, ale wydaje mi się, że mam całkiem niezłe usprawiedliwienie ;)  

Kochani, słuchajcie! Spodziewamy się Maluszka! 

Przyznaję, że ta radosna nowina kompletnie nas zaskoczyła, o czym może kiedyś w szczególe Wam jeszcze opowiem, ale odkąd wiemy że zostaniemy wkrótce rodzicami, życie nasze trochę się wywróciło do góry nogami. Stąd moja nieobecność. 

Na chwilę obecną mamy się dobrze, chociaż początek tej ciąży był nieco dla mnie trudny, o dzierganiu w ogóle nie było mowy, bo nawet krótkie trzymanie w dłoni włóczki lub drutów wzmagało i tak nieprzyjemne już mdłości i zawroty głowy. Od kilku tygodni jest nieco w tym temacie lepiej, ale bardziej przerabiam wydziergane już dzianiny na potrzebę chwili (jedną Wam niebawem pokażę), niż tworzę coś nowego. Nigdy nie myślałam, że do tego dojdzie, ale nie mam do kreatywnego myślenia głowy! Do liczenia zresztą też nie! 

Oboje z Połówkiem koncentrujemy się głównie na tym by w zdrowiu do rozwiązania dotrwać, w związku z tym jeśli już wychodzimy z codziennej izolacji to raczej w plener na świeże powietrze niż gdziekolwiek indziej. I tak, dzień za dniem nam mijają, kilogram za kilogramem przybywa, a my rośniemy sobie zdrowo, w ekscytacji oczekując przyszłości i naszego spotkania z Maluszkiem. 



Powoli zaczynam też myśleć o małych dzianinach, ale ponieważ wyszukiwarka na ravelry w temacie dziecięcych dzianin kompletnie mnie zmiotła nadmiarem opcji do przeglądnięcia, chętnie zdam się na Waszą pomoc w temacie. 
Macie jakieś sprawdzone i przerobione wzory godne polecenia dla niemowląt, a w szczególności dla chłopców? 

A tak, właśnie.. 

Bo to CHŁOPAK będzie! :) 

swoją drogą to chyba po Tatusiu "Połówkiem" zwanym, "Ćwiartkiem" będziemy go nazywać? :) :) :) 

Trzymajcie się ciepło Kochani, bądźcie zdrowi i ostrożni, i jeśli macie chociaż troszkę siły w nadmiarze, to trzymajcie za nas kciuki w najbliższym czasie! Przydadzą się :) 

Do następnego razu! 

Buziaki! 

Asja w dwupaku.. ;)




niedziela, 7 czerwca 2020

Bloom where you're planted

Gdyby się wszystko inaczej potoczyło, właśnie siedziałabym sobie w centrum Porto na kawusi wgryzając się radośnie w ciasteczko z kremem.. 

Gdyby jednak faktycznie życie potoczyło się inaczej, czy ten szal byłby tak istotny, jakim stał się w obliczu tego z czym wszyscy się zmagamy? 

Nie sądzę.. 

Bloom where you're planted powstał przy współpracy z organizatorami tegorocznej edycji Festiwalu Knit With Friends w Porto, Portugalia. 

Inspirowany naturą, niesie ze sobą przesłanie. Głęboko wierzę w to, że w obliczu tego z czym przyszło nam się w ostatnich tygodniach zmagać, w obliczu każdej właściwie patowej sytuacji, którą nam życie zgotuje, możemy też, pomimo niesprzyjających okoliczności, sięgnąć w stronę słońca, być dla siebie serdecznym, wspierać się i motywować i być lepszym, 
i rozkwitnąć,
 pomimo niekorzystnych warunków,
dokładnie tak samo jak każda roślinka, która niezależnie od miejsca w którym została zasadzona, rozwija swój potencjał właśnie tam i kwitnie najpiękniej jak potrafi. 

Zobaczcie jak się prezentuje!












Wzór jest dostępny tu: bloom where you're planted w języku angielskim oraz portugalskim.


Szal został zaprojektowany z myślą o włóczce typu fingering (ok 450 m w 100 g)) i na jego wydzierganie potrzeba tylko 2 motków w kontrastujących kolorach. 

Wydaje się też być świetnym projektem do zabawy kolorami, zarówno jednolite tło z kolorowymi gałązkami, czy gradientowe tło z jednym towarzyszącym kolorem dla gałązek, wszystkie wersje wyglądają doskonale. Wszystko zależy od tego jak poprowadzi Cię Twoja intuicja. 


Festiwal miał własnie trwać w najlepsze.. Niestety tak się nie stało, ale organizatorzy wyszli i tej przeciwności losu na przeciw i wraz z kilkoma gośćmi specjalnymi, jak królowa Brioszki, Nancy Marchant, czy Justyna Lorkowska (myślę, że tej projektantki nikomu z Was nie muszę przedstawiać!) zorganizowali wczoraj transmisję na żywo. Serdecznie Was zachęcam do obejrzenia tych relacji (wejdźcie sobie na konto Knit With Friends na instagramie - klik i kliknijcie w zdjęcia na ich koncie, każdy z filmików nie trwa dłużej jak 30 minut), obie warte są obejrzenia, Nancy wspaniale opowiada o trudnościach w opanowaniu brioszki, a Justyna z ogromnym dystansem do siebie i świata dzieli się zarówno swoją pracą jak i inspiracjami stojącymi za nią. 

A jeśli znajdziesz jeszcze chwilę czasu, to zapraszam też na filmik z moim udziałem. Z góry Was przepraszam za małe trudności techniczne, które nieco mi plany pokrzyżowały, ale mam nadzieję, że udało mi się te błędy początkującego jutubera ;) urokiem osobistym :D Wam wynagrodzić. 

Dzisiaj odbędą się jeszcze dwie transmisje, na które bardzo czekam. Polecam Wam zwłaszcza  tę z Filipą Nionoi, która jest mistrzem dziergania w stylu portugalskim i doskonałym nauczycielem! Dzięki niej niemożliwe stało się możliwe i udało mi się opanować tę trudną technikę dziergania! 

Zaglądnijcie tam dzisiaj koniecznie!


Już całkiem na koniec, muszę Wam powiedzieć, że bardzo mnie zadziwia, jak życie i praca potrafią się ślicznie i w niezamierzony sposób poukładać. 


W przypadku tego projektu udało nam się w zespół z Połówkiem (jeszcze potrzebuję jego wsparcia technicznego w tym temacie) złożyć pięknie prezentujący się wzór, co sprawia, że jeszcze większą radością dzielę się tym wytworem mojej wyobraźni z Wami.. 

Gdybym to zaplanowała, nigdy by się nie udało.. a tak, popatrzcie..

Dwie Asje na jednej stronie :) tylko kto to zniesie! :D 




Ściskam Was bardzo serdecznie i gorąco pozdrawiam! 

Do następnego razu!

A.

środa, 3 czerwca 2020

Pietra mam, pietra portki!

Dawno mnie tu nie było... 

Życie, chociaż mocno staramy się je spowolnić, przyspieszyło do takiego tempa, że czuję jakbym przespała ostatni kwartał.. 

W pierwszej połowie marca ze strachem obserwowaliśmy to wszystko co działo się na świecie..  po raz pierwszy otrzepało nas tak straszliwie, gdy jeszcze zanim pandemia na dobre wkroczyła do Niemiec, my już byliśmy w zamknięciu, poddani profilaktycznej kwarantannie. Od tego czasu przez głowę moją przeleciała emocjonalna sinusoida, z taką samą ilością upadków, jak i wzlotów. Zwolniliśmy.. Zadbaliśmy o zdrowie, odporność, dystans i psychiczną higienę. 

Znikłam.. wiem, że niektórzy z Was nawet zdążyli się już o mnie zacząć martwić, za każdą tego typu wiadomość serdecznie Wam dziękuję! 

Znikłam dla zdrowia, znikłam, ale tylko pozornie, bo wciąż jestem, chociaż mniej mnie jest w świecie online, i mniej mnie jest w świecie ogólnie, to wciąż tworzę, składam dzianiny, szyję ubrania, i próbuję z uśmiechem przetrwać w oczekiwaniu na lepsze dni. 

Od ostatniego mojego tutaj wpisu, jedno się zasadniczo jeszcze zmieniło! biegam! po kilku latach nieudanych prób nareszcie mogę truchtać w czasie dłuższym niż 30 minut bez przerw! Mamy z Połówkiem już kilka 10 km przebieżek za sobą i ciągle nam mało.. 

I myślę sobie, że to właśnie dzięki temu przetrwaliśmy ten ostatni kwartał. Ta godzina dziennie spędzona w lesie jest i była lekiem na całe zło.. 

Lepiej się czuję, lepiej się wysypiam, odpoczywam okrutnie się męcząc, i zwyczajnie mam się dobrze.. 

Na tyle dobrze, że nawet znów się sobie na zdjęciach podobam.. 

Stąd ta szybka leśna sesja.. i ulubione portki z lnu ze stretchem, elastic - fantastic! Spodnie z gumką w pasie z wysokim stanem, które UWIELBIAM! 

Tak wiem, zbyt wiele szczegółów na tych zdjęciach nie widać, ale uwierzcie mi, wygoda jaką te gatki zapewniają sprawiła, że w ogóle odważyłam się stanąć przed obiektywem..  






Mam nadzieję, że w zdrowiu Cię zastaję i w spokoju ducha, chociaż wiem, że okoliczności z jakimi przyszło nam się w tym roku zmierzyć, dalekie są od łagodnych czy wymarzonych..

I mam nadzieję, że tworzysz, cokolwiek co daje Ci radość i ucieczkę od codzienności, bo mam wrażenie, że hobby jest tą częścią naszej dziewiarskiej rzeczywistości, która naprawdę nas ratuje.

Ściskam Was bardzo serdecznie! I mam nadzieję, do następnego, względnie szybkiego, razu!

A.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...